Formalizm religijny a chrzest / zanurzenie

Czy Jezus nie popierał czasem formalizmu religijnego, skoro mówił o chrzcie? Dlaczego w jednym miejscu mówi, że wystarczy czcić Boga w duchu i w prawdzie, a gdzie indziej wzywa do wypełniania przykazań i chrztu? Jaki to ma sens? Czy sama wiara i dobre uczynki (i oczywiście łaska Boża) nie wystarczy? Czy konieczny jest jeszcze jakiś ,,hokus- pokus”?

   Rozpocznijmy od

Mówienie językami

W mieście w którym zamieszkuję jest Kościół Zielonoświątkowy. Byłam w nim wraz z moją znajomą na nabożeństwie. Jakże byłyśmy zaskoczone i zdziwione, gdy doszło tam do wspólnej modlitwy w języku dla nas niezrozumiałym. Proszę o wyjaśnienie zjawiska mówienia językami. Jakimi to językami mówiono i czy istnieje możliwość nauczenia się tego dziwnego języka?

    Aby odpowiedzieć na pytania Czytelniczki, należy

Kościół a polityka

Czy rzeczą właściwą z punktu widzenia Biblii jest faworyzowanie przez polityków doktryny kościelnej i wprowadzanie w życie dogmatów katolickich? Czy media religijne powinny zajmować się sprawami politycznymi ,,w trosce o dobro wspólne”?

 O ile w ramach państwa teokratycznego w okresie starożytnego Izraela królowie popierali oficjalną doktrynę wiary (choć częściej odstępowali od niej), o tyle Pisma Mesjańskie głoszą wyraźny rozdział Kościoła / zboru od państwa i potępiają jakiekolwiek układy religijno-polityczne. Potwierdzają to takie stwierdzenia, jak: ,,Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18.36),  ,,Oddawajcie co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu” (Mt 22.21) i zapowiedź sądu nad największym systemem religijnym – ,,wszetecznicą” – ,,z którą nierząd uprawiali królowie ziemi” (Ap 17.2).

Nie są to jednak jedyne teksty, które zwracają się przeciwko zespoleniu władzy świeckiej z religią. O wyraźnym bowiem dystansie Jezusa do jakiegokolwiek aliansu z władzą świecką, odrzuceniu politycznego przywództwa oraz świeckich metod i środków, w celu krzewienia idei Królestwa Bożego, świadczy również Jego zdecydowany sprzeciw wobec szatańskiej pokusy dotyczącej ,,władzy i chwały” królestw tego świata (por. Łk 4.5-7), sprzeciw wobec żądań tłumu (w tym być może i zelotów), który chciał obwołać Go królem (J 6.15), jak i sprzeciw wobec wojowniczo nastawionego Piotra, który chciał użyć miecza w czasie aresztowania Jezusa. Reakcja Jezusa na to ostatnie wydarzenie była następująca: ,,Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż dwanaście legionów aniołów” (Mt 26.52-53)?

Okazuje się zatem, że chociaż misja Jezusa przypadała na okres okupacji rzymskiej, a sytuacja w samym Izraelu była w wystarczającym stopniu napięta, aby w myśl katolickiej doktryny przeciwstawić się tyranii Rzymu, Jezus nie uległ pokusie połączenia swych sił z ówczesnymi politycznymi siłami Izraela i nie zabiegał o ich poparcie. Wolał raczej zginąć z rąk władzy świeckiej (za sprawą ówczesnych religiantów), niż z kimkolwiek się układać i pójść na jakikolwiek kompromis. Nie zabiegał więc o chwałę ludzką (J 5.41), jakiekolwiek faworyzowanie głoszonej przez Niego doktryny, ani też sam nie faworyzował kogokolwiek i nie zajmował się spawami politycznymi, aby dzięki temu osiągnąć wytyczony sobie cel.

Potwierdzają to zresztą częściowo cytowane już słowa: ,,Królestwo moje nie jest z tego świata; gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje nie jest stąd” (J 18.36). Po których Jeszua dodaje: ,,Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18.36-37).

Z jednej strony, w słowach tych Jezus podkreślił, że nie uczynił nic przeciwko ówczesnej władzy, za co miałby być skazany – wszak Jego Królestwo miało wymiar duchowy / natchniony (por. Łk 17.20-21; J 3.3) – z drugiej  jednak strony wyraził zdecydowany sprzeciw wobec użycia świeckich metod w realizacji powierzonej Mu misji. Najskuteczniejszym bowiem środkiem prowadzącym do wyzwolenia nie tylko z kajdan grzechu, ale również z wszelkich przesądów, zabobonów, stereotypów, fałszywych doktryn oraz zniewalających systemów religijnych (klerykalizacji) i wszelkich przejawów ucisku społecznego, jest przede wszystkim Prawda Ewangelii (por. J 8.32). Jezus nie odwoływał się więc do jakichkolwiek struktur władzy świeckiej i nie zabiegał o jej protekcję, niezależnie od tego, czy rzecz dotyczyła Jego misji (propagowania doktryny), czy też prawnej ochrony – Jego bezpieczeństwa. Głosił bowiem, że do realizacji Bożego celu (zbawienia – J 3.17) niezbędne są Boże środki (Słowo Boże i moc Boża – Łk 9.1-3; 1 P 4.11), a te na zawsze pozostaną odrębne od celów i środków, które przyświecają władzy świeckiej. Apostoł Paweł napisał: ,,Bo chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami. Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny” (2 Kor 10.3-4, por. Ef 6.10-18; 2 Tm 2.5).

Niestety, tego rodzaju ewangeliczne metody krzewienia idei Królestwa Bożego stosowano zaledwie przez okres pierwszych trzech wieków. Radykalne  zmiany zaszły bowiem już w IV wieku, kiedy – jak pisał Karl Barth – cesarz Konstantyn został ,,twórcą chrześcijańskiego Kościoła powszechnego (…), kiedy wyniósł chrześcijaństwo do rangi religii państwowej… i kiedy Kościół rozciągnięto do wymiarów całego społeczeństwa” (,,Volkskirche, Freikirche, Bekenntniskirche” w: Leonard Verduin, ,,Anatomia hybrydy”). Od tego czasu doktrynę Kościoła rzymskokatolickiego uznano za jedyną oficjalną ideologię państwową, a odstępstwo od niej traktowane było jako przestępstwo – surowo  karane.

Ten stan rzeczy trwał właściwie aż do XX wieku. Za wyznaniowym charakterem państwa, czyli uprzywilejowaną pozycją Kościoła rzym­skiego, opowiadali się bowiem wszyscy papieże aż do Soboru Wa­tykańskiego II. Dopiero podczas obrad tego soboru poddano rewizji dotychczasową uprzywilejowaną pozycję Kościoła i uznano prawo jednostek do swobody w sprawach religii i zaakceptowano równoupraw­nienie wszystkich związków religijnych.

Niestety, mimo uchwał soborowych, po 1989 r. Kościół rzymskokatolicki w Polsce na powrót zajął uprzywilejowaną pozycję. Przyczynili się do tego nie tylko politycy prawicowi, ale również lewicowi, którzy jeszcze skwapliwiej niż wcześniejsze władze PRL-u zaczęli układać się z Kościołem. Dzięki temu to poparciu wzrosła więc dominacja kleru i jego wpływ na wszystkie dziedziny życia – ze sferą polityczną włącznie. Przykładem tego może być chociażby wprowadzenie religii do szkół wbrew ustawie o świeckości państwowych instytucji edukacyjnych. Następnie – przyznanie  pensji katechetom z budżetu Państwa, i to wbrew wcześniejszym zapewnieniom prymasa Glempa, że Kościół nigdy nie będzie żądał pieniędzy za nauczanie religii w szkołach. I wreszcie  podpisanie konkordatu (28 lipca 1993 r.) pomiędzy rządem Rzeczpospolitej Polskiej a Stolicą Apostolską, który pod każdym względem faworyzuje instytucję Kościoła rzymskokatolickiego. Konkordat ten bowiem gwarantuje Kościołowi nadzwyczajne przywileje kosztem suwerenności naszego państwa. Poważnie obciąża finansowo Skarb Państwa i narusza zasadę równości wszystkich wspólnot religijnych w Polsce, a więc jest sprzeczny z Konstytucją i z konstytucyjną zasadą rozdziału Kościoła od państwa. Ponadto sojusz ten (Kościoła z państwem) i nadanie jednej społeczności religijnej tak nadzwyczajnych przywilejów są sprzeczne z Biblią, która jednoznacznie potępia tego rodzaju układ jako niedopuszczalny (Ap 17.2).

Z punktu widzenia Biblii faworyzowanie przez polityków jakiejkolwiek społeczności religijnej i jej doktryny jest więc nie do przyjęcia. Nie do przyjęcia i naganne jest finansowanie jakichkolwiek instytucji katolickich, w tym uczelni, czy budowy świątyń z budżetu państwa. Bóg przecież nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych (Dz 17.24). Nieporozumieniem jest również odwoływanie się na siłę w preambule konstytucyjnej do Boga i tzw. wartości chrześcijańskich. Po pierwsze dlatego, że Biblia zakazuje nadużywania imienia Bożego, a postawa wielu polityków i kleru dowodzi, że z takim właśnie zjawiskiem mamy do czynienia. Po drugie – ponieważ prawo naturalne i tzw. wartości chrześcijańskie, albo są wpisane w serca ludzi i zgodnie z nimi postępują, albo też są im obojętne i nie zmienią tego żadne zapisy ani uchwały (por. Hbr 8.10-13; Rz 2.14-15). Innymi słowy: ani Bóg, ani wspólnota ludzi wierzących nie potrzebuje, aby uchwałami i ustawami sankcjonowano jakiekolwiek wymogi moralne, ponieważ w społeczności zgromadzonej wokół Jezusa Chrystusa w sprawach sumienia pierwszorzędne miejsce zajmuje Słowo Boże, a nie narzucane na siłę przez polityków i kler ustawy, dekrety, encykliki, etc.

Faworyzowanie przez polityków doktryny kościelnej jest nie do przyjęcia również z tego względu, że wszystkie katolickie dogmaty, święta, z niedzielą włącznie, wszystkie zwyczaje, z procesjami, pielgrzymkami i kultem maryjnym oraz kultem tzw. świętych z Janem Pawłem II na czele – nie mają żadnych podstaw w Piśmie Świętym.

To jednak nie wszystko. Z punktu widzenia Biblii niedopuszczalne jest również, aby media religijne zajmowały się polityką. Bóg nie potrzebuje bowiem ani agitacji ze strony nieodrodzonych duchowo polityków, ani uwikłania wierzących  w sprawy polityczne (por. 2 Kor 6.14-16). Historia uczy, że na dłuższą metę takie zaangażowanie oraz wszelkie zależności tego typu (nigdy nie bezinteresowne) zazwyczaj przynosiły więcej szkody niż pożytku. Zaangażowanie więc mediów religijnych w rozgrywki polityczne, w kampanie wyborcze i zabieranie głosu w kwestiach politycznych nijak się mają do misji chrześcijańskiej. Według Biblii bowiem prawdziwi wyznawcy Chrystusa powołani są do tego, aby głosić ewangelię, a nie uprawiać politykę. Kościół ma głosić ,,Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2.2), a nie manipulować wiernymi w czasie np. kampanii wyborczych. Chrześcijańskie media nie powinny więc angażować się w sprawy czysto polityczne, a jeśli już zabierają głos w kwestiach dotyczących tej sfery, powinny zajmować stanowisko wyważone i bezstronne, pamiętając, że wyznawcy Chrystusa, w tym i media chrześcijańskie – obok krytycznej oceny sytuacji politycznej i samych władz – powołani są przede wszystkim do tego, ,,aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości” (1 Tm 2.1-2). Jeśli więc o tej prawdziwej pobożności i uczciwości (Jk 1.27) media nie zapomną, wówczas mogą odegrać pozytywną rolę. Jeśli jednak zechcą stać się kolejną polityczną siłą – jak rozgłośnia Radio Maryja, która jątrzy i skłóca naród oraz nie liczy się z nikim i z niczym – doprowadzą ten kraj do jeszcze większego rozdarcia!

Kiedy wiara jest grzechem?

Na podstawie rachunku prawdopodobieństwa zakładam, że Bóg istnieje. Zastanawiam się jednak nad tym, jak czuje się Bóg Ojciec, jeśli myślenie zastępujemy wiarą. Czy nie jest tak, że taka wiara jest grzechem, a wiara fanatyczna – na przykład w wydaniu ojca dyrektora Rydzyka – grzechem  ciężkim?

 Rozpocznijmy najpierw od wyjaśnienia, czym

Kres religii

Od kilkudziesięciu lat w tzw. chrześcijańskim świecie obserwuje się coraz większe zobojętnienie religijne. Interesuje mnie, co powoduje ten stan rzeczy? Czyżby zapowiadało ono całkowity kres religii?

    To prawda, że w ostatnich kilkudziesięciu latach proces zobojętnienia religijnego objął prawie

Słowo Boże na dziś

f

 

I gdy będziecie go coraz lepiej poznawać, On będzie wam udzielał poprzez swą moc wszystkiego, co potrzebne do prowadzenia życia, jakie podoba się Bogu.
2 Piotra 1:3

Msza

Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus wypowiedział znamienne słowa: ,,Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje.(…) to jest krew moja” (Mt 26,26.28). Analogiczne słowa padają w Ewangelii Jana (6,54-56). Moje pytanie brzmi: czy Jezus użył w tych słowach przenośni, czy zalecał kanibalizm, czy też słowa te są podstawą dla katolickiej mszy?

 Przypomnijmy najpierw, że powyższe słowa zostały wypowiedziane w trakcie

Spowiedź

Interesuje mnie sakrament pokuty. Chciałbym wiedzieć czy spowiedź uszna ma biblijne podstawy, a jeśli nie, to kiedy została wprowadzona i jak należy interpretować słynny fragment: ,,Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane” (J 20,23)?

Zacznijmy od tekstu z Ewangelii Jana (20,23), który w Kościele rzymskokatolickim uważany jest za

Shabbat Shalom

ss

Shabbat Shalom !
Shabbat is our oasis, an escape from the everyday.
May the joy and sweetness of this day fill your hearts!
May this day be filled with joy, love, holiness Giver of this wonderful gift.

Błogosławionego Szabatu!
Szabat jest naszą oazą, ucieczką od dnia powszedniego.
Niech radość i slodkość tego dnia wypełni wasze serca!
Niech ten Dzień będzie wypełniony radością, miłością, świętością Dawcy tego wspaniałego daru.

Podziały w chrześcijaństwie

Skoro wszystkich chrześcijan łączy jeden chrzest i jedna wiara, to dlaczego w chrześcijaństwie mamy do czynienia z tak wieloma wyznaniami? Jakie są tego przyczyny? Czy istnieje jakiś sensowny sposób wyjaśnienia tego zamieszania religijnego i podziałów w chrześcijaństwie ?

Aby odpowiedzieć na te pytania należy przede wszystkim zaznaczyć, że

Wojny religijne

k

Od zarania dziejów ludzie prowadzą wojny religijne i nawzajem się zabijają. Czy ten stan rzeczy można usprawiedliwić? Czy Jezus zezwalał na wojnę, czy też nie? Jak z biblijnego punktu widzenia ustosunkować się do tzw. wojny sprawiedliwej?

Wojny (w tym wojny o podłożu religijnym) rzeczywiście mają bardzo długą historię. Prowadzono je pod

Handel w świątyni

jk

Interesuje mnie ewangeliczna historia wypędzenia przekupniów ze świątyni oraz proceder kupczenia tzw. dobrami duchowymi. Które z praktyk Kościoła rzymskokatolickiego – z biblijnego puntu widzenia – należy uznać za szczególnie naganne?

  Zacznijmy od wydarzenia opisanego w Ewangeliach. Przede wszystkim wyjaśnić należy, że oczyszczenie świątyni z przekupniów

Kapłaństwo w nowym przymierzu

Wszystkie starożytne religie miały swoich kapłanów, którzy byli pośrednikami między bogami a ludźmi. Podobnie jest w Kościele rzymskim. Proszę o wyjaśnienie, czy kapłaństwo katolickie zostało ustanowione przez Jezusa, na wzór kapłaństwa lewickiego w Izraelu?

O kapłaństwie w starożytnym Izraelu czytamy przede wszystkim w Prawie – Pięcioksięgu. Kapłaństwo jako takie znane jednak było już od zarania dziejów ludzkości we wszystkich religiach. Rola kapłana głównie polegała na wstawienniczej i przebłagalnej służbie ofiarniczej.

Pierwotnie – w epoce patriarchalnej – rolę kapłanów zwykle sprawowali ojcowie, czyli głowy poszczególnych rodzin (por. Rdz  8.20; 12.7; 13.18; 26.25; 31.54). Pierwszym, wyraźnie nazwanym kapłanem był Melchisedek, król Salemu (Rdz 14.18-20). Wśród izraelitów kapłaństwo w formie uporządkowanej pojawiło się dopiero po wyjściu z niewoli egipskiej.

Według Prawa – Pięcioksięgu urząd kapłański został przyznany wyłącznie lewitom, a dokładniej – Aaronowi i jego synom oraz ich potomstwu (Wj 28-29; Lb 3.1-3,10). Nikt inny nie miał więc prawa do kapłaństwa pod groźbą śmierci (Lb 18.7). Pozostali potomkowie Lewiego, syna Jakuba, zostali jednak przydzieleni do prac pomocniczych przy świątyni (Lb 18.1-6).

Ogólnie rzecz biorąc, obowiązki kapłanów sprowadzały się do sprawo­wania służby pośredniczej pomiędzy Bogiem a ludem, składania różnorodnych ofiar, służby świątynnej, orzekania o stanie zdrowia (w przypadku chorób skóry i trądu), zasięgania rad u Boga (losy urim i tummin), sprawowania sądów oraz nauczania (por. Pwt 17.8-12; 33.10; Lb 27.21; Ml 1-2).

Ten stan rzeczy trwał do zburzenia świątyni w roku 70 po Chrystusie.

Według Pism Mesjańskich, świątynia, kapłaństwo lewickie i ofiary, były tylko cieniem i zostały zastąpione kapłaństwem Jezusa Chrystusa – jedynego pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem (1Tm 2.5; Hbr 8.5;10.1-9). Jak podaje autor Listu do Hebrajczyków, Jezus Chrystus stał się Arcykapłanem z ustanowienia Bożego – według porządku Melchisedeka (Hbr 5.1-6; 7 rozdz.), a cały system ofiar krwawych i z pokarmów zastąpił ofiarą z samego siebie (Hbr 7.27-28; 9.23-26). W ten sposób położył też kres kapłaństwu lewickiemu i pośrednictwu człowieka (Hbr 10.10-18).

O jakim zatem kapłaństwie uczą Pisma Mesjańskie? Przede wszystkim opisują kapłaństwo Chrystusa, który został ustanowiony kapłanem na wieki, na mocy Bożej przysięgi (Hbr 7.21). Stąd Jezus ,,sprawuje kapłaństwo nieprzechodnie, ponieważ trwa na wieki. Dlatego też może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga, bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi. Takiego to przystało nam mieć arcykapłana, świętego, niewinnego, nieskalanego, odłączonego od grzeszników i wywyższonego nad niebiosa; który nie musi codziennie, jak inni arcykapłani, składać ofiar najpierw za własne grzechy, następnie za grzechy ludu; uczynił to bowiem raz na zawsze, gdy ofiarował samego siebie(Hbr 7.24-27). ,,Główną zaś rzeczą w tym, co mówimy, jest to, że mamy takiego arcykapłana, który usiadł po prawicy tronu Majestatu w niebie, jako sługa świątyni i prawdziwego Przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek” (Hbr 8.1-2). To znaczy, że Jedynym Najwyższym Kapłanem nowego porządku jest wyłącznie Jezus. Nikt inny nie ma więc prawa do tej godności (Hbr 5.4-6), ani też do samego tytułu, który przynależy jedynie Jemu,  który ,,osiągnął pełnię doskonałości (…) i został obwieszczony przez Boga jako arcykapłan według porządku Melchisedeka” (Hbr 5.9-10).

Kapłaństwo Chrystusa jest więc niepowtarzalne co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze – ze względu na Boże powołanie; po drugie – Boże zrodzenie; po trzecie – wywyższenie; po czwarte – Bożą przysięgę; po piąte – doskonałość Chrystusa; po szóste – poręczenie Chrystusa; po siódme – Jego wieczność; i wreszcie – Jego jedyne pośrednictwo.

Nikt z ludzi nie ma więc prawa powiedzieć o sobie, że jest Najwyższym Kapłanem, że jest kapłanem na wieki, że jest królem pokoju i sprawiedliwości, że sprawuje kapłaństwo na wzór Melchisedeka (Hbr 7.1-3). Ktokolwiek zaś to czyni, czyni to bezpodstawnie i bezprawnie.

Warto też przypomnieć, że chociaż apostoł Paweł wymienił różne posłu­gi, ani razu nie wspomniał o urzędzie kapłańskim. W jednym z jego listów czytamy: ,,I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego” (Ef 4.11-12, por. 1Kor 12.28).

Chociaż więc w listach i Dziejach Apostolskich czytamy o biskupach i diakonach, to i jedni i drudzy nie mieli nic wspólnego z późniejszą doktryną sukcesji apostolskiej. Pierwotna wspólnota chrystiańska nie znała ani takiego pojęcia, ani nie było w niej miejsca dla hierarchicznego kapłaństwa z papieżem na czele. Doktryna o sukcesji apostolskiej oraz że starsi (presbiteros) są kapłanami zaczęła się rozwijać dopiero w czasach Ireneusza (ok. 200 r. po Chr.) oraz Cypriana (200-258).

Według Pism Mesjańskich, biskupi nie byli jednak następcami apostołów. Rola apostołów była bowiem wyjątkowa, choćby ze względu na to, że byli oni naocznymi świadkami Jezusa (Dz 1.8,21). Sprowadzała się ona do głoszenia ewangelii i położenia fundamentu, na którym miały rozwijać się zbory (Ef 2.20; 1Kor 3.11-12). Ponadto ,,znamiona potwierdzające godność apostoła” (2Kor 12.12, por. Rz 15.19) nie musiały wcale występować wśród biskupów. Ci ostatni mieli oczywiście prowadzić nienaganne życie (1 Tm 3.1-7; Tt 1.5-9), ale byli głównie odpowiedzialni za prawowierną naukę i lokalny zbór (Dz 20.28-32). Dodać należy, że pojęcia episkopos (nadzorca) i presbiteros (starszy) stosowane były zamiennie i dotyczyły tzw. urzędu pasterskiego w lokalnym zborze (Dz 20.17,28; Tt 1.5-9). Wiele też wskazuje na to, że pierwotne zbory zarządzane były kolegialnie, a nie jednoosobowo. Przykładem tego może zbór w Efezie – z którego na spotkanie z apostołem Pawłem przybyli starsi zboru (Dz 20.17), czyli biskupi (w.28) – oraz zbór w Filippi. Pisząc list do tego drugiego zboru, apostoł Paweł skierował go ,,do wszystkich świętych w Chrystusie Jezusie, którzy są w Filippi wraz z biskupami i z diakonami” (Flp 1.1). Wniosek zdaje się oczywisty: w każdym zborze było grono braci starszych, czyli biskupów oraz grono diakonów. Zbory nie były więc zarządzane jednoosobowo, ani też nie istniała w zborze jakaś pośrednia ranga pomiędzy biskupem a diakonem. Ta pośrednia grupa wyłoniła się dopiero później po utworzeniu potrójnej formy służby duchownej: monarchicznych biskupów (episkopos), kapłanów (presbiteros) oraz diakonów. Ten podział władzy duchowieństwa nad laikatem, z instytucją  papiestwa na czele, do dziś występuje w Kościele rzymskim.

Roszczenia rzymskiego Kościoła hierarchicznego są jednak bezpodstawne. Pisma Mesjańskie nie dają bowiem podstaw ani dla sukcesji apostolskiej, ani dla kapłaństwa rzymskiego. Mówią natomiast o kapłaństwie powszechnym wszystkich duchowo odrodzonych wyznawców Jezusa Chrystusa (1P 2.5,9; Ap 1.6; 5.9-10). Kapłaństwo to obejmuje w równym stopniu mężczyzn co kobiety, i nie wymaga żadnych święceń do tej godności przez specjalne ceremonie. Bowiem do tego grona zaliczony zostaje każdy wierzący z chwilą duchowego odrodzenia, czyli przyobleczenia się w ,,nowego człowieka” (Ef 4.24) oraz namaszczenia i zapieczętowania Tchnieniem Świętym (por. 2 Kor 1.21-22; Ef 1.13-14; 1 J 2.20). A więc wyznawca Chrystusa staje się kapłanem nie dlatego, że wyświęcił go biskup, lecz dlatego, że przeżył duchowe odrodzenie.

Kapłaństwo nowego przymierza nie daje też żadnych podstaw dla tzw. ofiary bezkrwawej. Ponieważ Jezus ,,złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy” (Hbr 10.12). Pisma Mesjańskie mówią jedynie o duchowych / natchnionych ofiarach (1 P 2.5), czyli o ofiarowaniu Bogu dziękczynienia (Hbr 13.15),  o dobroczynności (Hbr 13.16; Flp 4.18) oraz o ofiarnym, poświęconym Bogu życiu i głoszeniu Chrystusa (Rz 12.1; 1 P .9).

A zatem w żadnym miejscu Pism Mesjańskich nie ma uzasadnienia dla bluźnierczej nauki o ofiarowaniu ,,ciała i krwi Pańskiej”.

Pisma Mesjańskie nie dają też podstaw dla jakichkolwiek podziałów wierzących na duchownych i laików. Skoro bowiem istnieje powszechne duchowe kapłaństwo, wszelkie podziały są bezpodstawne. Tym bardziej, że starsi (biskupi), wybierani z lokalnego zboru, tak samo podlegają dyscyplinie zborowej i mogą zostać zawieszeni w służbie lub usunięci, jeśli dopuszczą się zachowań niegodnych sługi Słowa. Do tego jednak zawsze wymagane jest wnikliwe rozpatrzenie skargi ,,opartej na zeznaniu dwu lub trzech świadków” (1 Tm 5.19-20).

Z kart Pism Mesjańskich wyłania się więc zupełnie inny obraz kapłaństwa i biskupów niż ten, który jest nam znany z Kościoła rzymskiego. Hierarchiczne kapłaństwo rzymskie, z uzurpacją władzy rozkazywania samemu Bogu (kard. Stefan Wyszyński) jest rażącym przykładem odstępstwa, przed którym przestrzegał apostoł Paweł (Dz 20.29-30; 2 Tes 2.3-4).

Według nauki apostolskiej ,,biskup ma być nienaganny, mężem jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie będący obok wina, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeśli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy zgromadzenie Boże?” (1Tm 3.2-5).

Niestety, duchowieństwo rzymskie (i nie tylko) dalekie jest od tych wymagań. Celibat, pogoń za mamoną, roszczenia do tytułów należnych wyłącznie Bogu i Chrystusowi (Mt 23.8-9), odejście od nauki Pisma Świętego i ,,schrystianizowanie” wierzeń, praktyk i zwyczajów obcych Biblii – wszystko to jest przykładem całkowitego sprzeniewierzenia się Bogu. Przywłaszczenie więc sobie władzy i prawa Jedynego Najwyższego Kapłana i Pośrednika zasługuje na jednoznaczną negatywną ocenę. Tym bardziej, że wielu kapłanów bardzo często stoi ponad prawem. Nie zmienił tego nawet pontyfikat Karola Wojtyły. Nie tylko nie wpłynął korzystnie na duchową i moralną kondycję kapłanów, ale przeciwnie – w wielu miejscach w Polsce dochodzi do konfliktów pomiędzy wierzącymi a ducho­wieństwem, a często też pomiędzy samymi duchownymi. Kościół hierarchiczny jest też odpowiedzialny za to, że wciąż buduje się nowe obiekty sakralne, stawia pomniki, etc., zamiast mieszkań dla bezdomnych, wsparcia służby zdrowia lub oświaty.

Potwierdzają się słowa Chrystusa, który powiedział: ,,Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą” (Mt 24.5).

Przypomnijmy, że według doktryny Kościoła rzymskiego, każdy rzymski kapłan to alter Christos, czyli ,,drugi Chrystus”.  

A zatem – jak powiedział Jezus: ,,Wystrzegajmy się uczonych w Piśmie, którzy chętnie chodzą w długich szatach i lubią pozdrowienia na rynkach i pierwsze krzesła w synagogach, i pierwsze miejsca na ucztach, którzy pożerają domy wdów i dla pozoru długo się modlą; tych spotka szczególnie surowy wyrok” (Mk 12.3).

Pochodzenie, odpowiedzialność i nawracanie

Wszystkie wyznania chrześcijańskie, nawet te mentalnie bardzo odległe od katolicyzmu, czy też prawosławia, jakby nie patrzeć od nich pochodzą. W związku z tym też ponoszą odpowiedzialność za potworne zbrodnie Kościoła. Czy zatem jakiekolwiek wyznanie mieniące się chrześcijańskim ma jeszcze moralne prawo do ,,nawracania” (przekonywania do swego), czy raczej tylko do głoszenia obiektywnej prawdy o Piśmie Świętym i całej historii Kościoła?

Czy wszystkie wyznania chrześcijańskie rzeczywiście pochodzą od prawosławia i katolicyzmu? Aby odpowiedzieć