Podziały w chrześcijaństwie

Print Friendly, PDF & Email

Skoro wszystkich chrześcijan łączy jeden chrzest i jedna wiara, to dlaczego w chrześcijaństwie mamy do czynienia z tak wieloma wyznaniami? Jakie są tego przyczyny? Czy istnieje jakiś sensowny sposób wyjaśnienia tego zamieszania religijnego i podziałów w chrześcijaństwie ?

Aby odpowiedzieć na te pytania należy przede wszystkim zaznaczyć, że chrześcijaństwo od samego początku było dość zróżnicowane i nigdy nie było monolitem, ponieważ z natury było osobistym wyznaniem. Kładło nacisk na indywidualną, osobistą więź z Bogiem, a powstające zbory, które były zarządzane przez miejscowych starszych, były niezależne i autonomiczne. Stąd w zborach panowała względna wolność (Rz 14; 1 Kor 7.23; Ga 5.13)), która z czasem została wykorzystana przez ludzi o niskich pobudkach i skłonnościach do rywalizacji.

Przykładem tego może być zbór w Koryncie, w  którym podzieleni na cztery frakcje Koryntianie mówili: ,,Ja jestem Pawłowy, a ja Apollosowy, a ja Kefasowy, a ja Chrystusowy” (1.11-12). Według Pawła, główną przyczy­ną tego stanu rzeczy była przede wszystkim duchowa niedojrzałość koryntian. Paweł pisał: ,,I ja, bracia, nie mogłem mówić do was jako duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Poiłem was mlekiem, nie stałym pokarmem, bo jeszcze go przyjąć nie możecie, jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie? Albowiem jeśli jeden mówi: Ja jestem Pawłowy, a drugi: Ja jestem Apollosowy, to czyż cieleśni nie jesteście” (1Kor 3.1-4).

Duchowa niedojrzałość nie była jednak jedynym powodem sporów i podziałów w chrześcijaństwie. Inną, równie istotną przyczyną było odstępstwo od pierwotnych zasad Ewangelii, czemu apostoł Paweł dał wyraz w Liście do Galacjan: ,,Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową” (Ga 1.6-7).

Odstępstwo od Biblii, która coraz częściej była zastępowana własnymi ideami i tradycją, otwierało więc drogę do nowych podziałów (Kol 2.8; 2 Tm 2.17-18). Według Biblii bowiem, lekceważenie Słowa Bożego, sprzeniewierzenie się Bogu, pycha, krnąbrność, swawola i rozmyślna duchowa ślepota zawsze prowadzi do tworzenia własnego wizerunku Boga, innych bóstw oraz podziałów.

Odstępstwo od  ,,wiary, która raz na zawsze została przekazana świętym” (Jud 3, por. Ef 2.20), a co za tym idzie – wszelkie podziały, nierozerwalnie wiążą się też z pojawiającymi się od samego początku fałszywymi prorokami i nauczycielami. Pismo mówi: ,,Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowa­dzać będą zgubne nauki i zapierać się Pana, który ich odkupił, sprowadzając na się rychłą zgubę. I wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich potępiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści” (2 P 2.1-3).

A zatem kolejną przyczyną sporów i wszelkich podziałów w chrześcijaństwie były (i nadal są) chore ambicje duchowych przywódców, którzy bardziej pożądali bogactw, władzy i sławy niż duchowego dobra wiernych. Biblijnym tego przykładem może być chociażby ,,Diotrefes, który lubił odgrywać kierowniczą rolę, nie uznając innych” (3 J 9) oraz Balaam, ,,który ukochał zapłatę za czyny niemoralne” (2 P 2.15). W późniejszych zaś wiekach – nowo powstały system klasowego ducho­wieństwa, który doprowadził do zdominowania poszczególnych zborów oraz zdławienia rygorystycznych ugrupowań chrześcijańskich, które uważały konstantyński model chrześcijaństwa za fałszywy.

   Tak więc jedną z najpoważniejszych przyczyn wszelkich podziałów w chrześcijaństwie, obok duchowej niedojrzałości i odstępstwa od Pisma Świętego, było powstanie uprzywilejowanej hierarchii kapłańskiej, która walcząc między sobą powodowała rozłamy.

Oto jak ks. Mieczysław Żywczyński ocenił ten przełomowy okres w dziejach chrześcijaństwa starożytnego:

,,O ile do w. IV przyjmowanie chrześcijaństwa, po ludzku sądząc, nie opłacało się, o tyle teraz nie opłaca się go nie przyjąć. Nic więc dziwnego, że w w. IV «nawróciło się» na chrześcijaństwo kilka razy więcej niż przez 250 lat poprzednich. W związku z powyższym o ile do IV w. zostanie biskupem pociągało za sobą często potrzebę wyrzeczeń, ukrywania się, niekiedy ryzykowania życiem, to teraz bardzo często była to droga do dobrobytu i znaczenia świeckiego. Dawniej uciekano przed tym zaszczytem, bo był w gruncie rzeczy ofiarą, od w. IV często zabiegano o niego usilnie. Nawet w samym Rzymie elekcji biskupa niejednokrotnie towarzyszyły intrygi i walki, niekiedy nawet krwawe(,,Kościół i społeczeństwo pierwszych wieków”).

Napływ ludzi duchowo nieodrodzonych, zajmujących kierownicze stanowiska w Kościele był więc kolejną przyczyną wszelkich sporów, podziałów i walk. Nie pomogło nawet zaangażowanie sił politycznych, aby temu zapobiec i stworzyć jednolity system religijny – Kościół katolicki. Już wkrótce bowiem, w łonie tej religijno-politycznej instytucji doszło do rozdarcia i podziału na dwa kościoły: rzymskokatolicki i greckoprawosław­ny. Proces ten rozpoczął się z chwilą podziału Cesarstwa Rzymskiego na Zachodnie i Wschodnie oraz przeniesienia stolicy do Konstantynopola i ustanowienia tam równorzędnej do Rzymu stolicy biskupiej z patriarchą na czele. Fakt ten stał się zarzewiem przyszłych konfliktów. Biskup starej stolicy bowiem nie uznał soborowej uchwały (451) przyznającej nowemu Rzymowi te same przywileje co staremu oraz ustanawiającej jurysdykcję patriarchy równą jurysdykcji biskupa Rzymu,

Po upadku Cesarstwa Zachodniego (476) rozdział ten jeszcze bardziej się pogłębił. Biskupi rzymscy wykorzystali bowiem nową sytuację oraz oddalenie od Konstantynopola, uwolnili się więc od ingerencji cesarzy i faktycznie stali się religijno-politycznymi przywódcami na Zachodzie.

Kolejną przyczyną utrwalającą podział pomiędzy Wschodem a Zachodem był odmienny stosunek do celibatu. Wschód – w przeciwieństwie do Zachodu, gdzie celibat z czasem zaczął obowiązywać wszystkich duchownych – był przeciwny celibatowi (z wyjątkiem bezżeństwa biskupów).

Spory dotyczyły też wielu innych kwestii. Na przykład Zachód kładł nacisk na używanie łaciny, Wschód zaś posługiwał się greką. Kościół rzymski uprawiał kult obrazów i posągów, podczas gdy biskupi wschodni, chcąc odrzucić muzułmańskie oskarżenia o bałwochwalstwo, potępili ten kult jako sprzeczny z przykazaniem Dekalogu (chociaż później powrócili do niego).

Inny spór związany był z dodaniem przez Kościół rzymski do nicejsko-konstantynopolitańskiego wyznania wiary słowa filioque (,,i od Syna”), co miało oznaczać, że Duch Święty pochodzi zarówno od Ojca, jak i od Syna. Przeciw temu zaprotestowali teologowie bizantyjscy, którzy uważali, że Bóg jest źródłem wszystkich rzeczy, a to znaczy, iż Duch Święty pochodzi od Ojca przez Syna, a nie również od Syna. Konflikt ten doprowadził do zwołania w Konstantynopolu soborów (lata 869  i 870), które jednak nie przyniosły zgody. Przeciwnie – w 879 r. zwołany przez biskupa Focjusza synod w Konstantynopolu ekskomunikował biskupa Rzymu za jego działalność polityczną i nieugięte stanowisko w kwestii heretyckiej wstawki filioque, a papież z kolei wyklął Focjusza.

W wyniku ciągłych roszczeń papiestwa, dążeń do jurysdykcji nad Kościołem, wzajemnych oskarżeń o herezję, rosnącej demoralizacji duchowieństwa zachodniego – symonii i nepotyzmu – doszło do dalszego zaostrzenia stosunków między Wschodem a Zachodem. Kiedy w roku 1054 wysłannik papieża kardynał Humbert zażądał podporządkowania się papieżowi, twierdząc, że tylko on ma władzę nad całym Kościołem, doszło do kolejnych kłótni i zniewag. W rezultacie w dniu 16 lipca 1054 r. Humbert rzucił klątwę na patriarchę Cerulariusza, który z kolei ekskomunikował papieża. W ten sposób ostatecznie zerwano pozorną jedność i upadła katolickość, czyli powszechność Kościoła. Fakt ten został przypieczętowany splądrowaniem Konstantynopola przez krzyżowców, którzy w 1204 roku – pod  pretekstem wyprawy do Ziemi Świętej – podbili  i złupili Konstantynopol i założyli tam Cesarstwo Łacińskie, które przetrwało do 1261 roku.

Krwawy podbój Konstantynopola przez krzyżowców sprawił, że ,,nienawiść do papieża i łacinników była tak wielka, iż powiadano, że lepszy jest turban sułtański od tiary papieskiej” (Edmund Lewandowski, ,,Oblicza religii chrześcijańskiej”).

Do innego rozdarcia w Kościele rzymskim, tzw. wielkiej schizmy (1377-1417), doszło z kolei na wskutek podziału w łonie samego papiestwa, które posiadało dwie stolice – jedną w Rzymie, a drugą w Awinionie. Kiedy po śmierci papieża Grzegorza XI (1370-1378) kardynałowie włoscy na papieża wybrali Włocha, abpa Bartolomeo Prigramo, który przyjął imię Urbana VI (1378-1389), kardynałowie francuscy unieważnili wybory (z uwagi na aroganckie maniery Urbana) i wynieśli na tron papieski Francuza – Roberta z Genewy, który jako Klemens VII (1378) obrał sobie rezydencję w Awinionie. Od tej pory każdy z papieży mienił się być ,,namiestnikiem Chrystusa” i rzucał klątwy na drugiego. Doszło nie tylko do rozdwojenia kurii papieskiej, ale również do podziałów w całej Europie. Schizma ta pogłębiła się jeszcze bardziej, kiedy sobór w Pizie (1409) złożył z urzędu dwóch papieży i wybrał Piotra Filargo, który przyjął imię Aleksandra V (1409). Ponieważ dwaj poprzedni papieże nie podporządkowali się decyzji soboru, katolicka część Europy została podzielona na trzy obozy. Schizmie położył kres dopiero sobór w Konstancji (1414-1418), który przyjął rezygnację papieża Grzegorza XII oraz usunął dwóch pozostałych papieży: Benedykta XIII  i Jana XXIII, a na ich miejsce wybrał nowego papieża – Marcina V (1417-1431).

Cokolwiek by powiedzieć o tym ciemnym okresie w historii papiestwa, jedno nie ulega wątpliwości: winni za ten stan rzeczy – za podział w Kościele i jego daleko idące konsekwencje – byli zdemoralizowani i skorumpowani najwyżsi funkcjonariusze kościelni.

Podobnie zresztą było w przypadku wyodrębniania się z Kościoła rzymskiego poszczególnych nurtów reformatorskich. Wszystkie one, począwszy od albigensów i waldensów, a kończąc na znanych przedstawicielach reformacji i ich zwolennikach, ze względu na swój sprzeciw wobec demoralizacji kleru, odstępstwa od Biblii, okrucieństwa inkwizycji i ingerowania papieży w sprawy państwowe – zmuszone były opuścić  Kościół,  choć pierwotnie zakładano jego odnowę, a nie tworzenie nowych kościołów.

Winę za zaistniałe w chrześcijaństwie rozłamy ponoszą więc nie ci, którzy z powodu degeneracji Kościoła rzymskiego opuścili jego szeregi, lecz ci, którzy wprowadzili zgubne nauki, prowadzili rozwiązłe życie, którzy w pogoni za władzą, bogactwem i sławą zbratali się władcami świeckimi, występując często przeciwko tym, którzy chcieli tylko żyć w zgodzie z Ewangelią i własnym sumieniem.

Ten stan rzeczy zresztą został zapowiedziany już w czasach apostolskich. Oto słowa apostoła Pawła: ,,Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą” (Dz 20.29-30) oraz: ,,A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich” (2 Tm 4.1, por. 2 Tes 2.3;1 Tm 3.5; 4.3; Kol 2.8; Jud 4).

I jeszcze: ,,(…) muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrystianami” (1 Kor 11.19). Godni potępienia są więc nie ci, którzy zmuszeni byli opuścić oficjalne organizacje religijne, dając początek nowym wspólnotom, lecz ci, którzy się do tego przyczynili. Naganne jest więc nie tyle istnienie pluralizmu religijnego, bo – jak głosi Ewangelia –  ,,kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Łk 9.50), lecz odstępstwo od podstawowych prawd i zasad moralnych Ewangelii, indoktrynacja i wyzysk pod przykrywką religii. A także używanie przez Kościół rzymski ,,miecza” jako broni w walce z rzekomymi  heretykami, zamiast ,,słowa”!

Co zaś dotyczy jedności, Biblia przede wszystkim mówi o jedności duchowej, zależnej od trwania w Chrystusie – w Jego Słowie (J 15.1-5;  8.31-32; Kol 3.15-17). Tego rodzaju jedność nie ma więc nic wspólnego z poddaństwem wobec urzędników kościelnych czy jakichkolwiek instytucji religijnych. Przeciwnie! Biblia głosi, że jeśli ,,ktoś się za daleko zapędza i nie trzyma się nauki Chrystusowej, nie ma Boga” (2 J 9). W takim zaś przypadku Jezus powiedział: ,,Zostawcie ich” (Mt 15.14, 2 Kor 6.14-18; Ap 18.4)!