W dwudziestym rozdziale Apokalipsy Jana przedstawiona została wizja tysiącletniego panowania Chrystusa. Miliony chrześcijan wierzą, że Chrystus powtórnie przyjdzie na ziemię między innymi po to, aby zabrać ich do nieba, gdzie przez tysiąc lat panować będą razem z nim, rozsądzając ludzkie sprawy. W tym czasie ziemia ma być całkowicie spustoszona (por. Iz 24 rozdz.), a szatan ma być jej jedynym mieszkańcem. Według tej wykładni Chrystus i zbawieni powrócą więc na ziemię dopiero po tysiącletnim pobycie w niebie. Czy tekst Apokalipsy to potwierdza? Czy zbawieni rzeczywiście mają panować z Chrystusem w niebie, czy może na ziemi?
Aby zrozumieć przesłanie zawarte w tekście Janowym i odpowiedzieć na powyższe pytania, należy wziąć pod uwagę całość Pisma Świętego (2 Tm 3.16). Ważne jest bowiem to, co na temat królestwa Bożego mówi cała Biblia, a nie tylko Księga Apokalipsy…
Biblia o Królestwie
Przede wszystkim należy zauważyć, że idea Królestwa Bożego pochodzi z Biblii hebrajskiej i nierozerwalnie wiąże się z narodem żydowskim (por. Wj 19.5-6; 2 Krn 13.8). W Księdze Izajasza czytamy bowiem, że wierna „resztka” Izraela nie tylko będzie doświadczać Bożego błogosławieństwa, ale także zajmie zaszczytne miejsce w Bożym Królestwie: „Wstąp na wysoką górę, o, zwiastunie Syjonu; podnieś swój głos z mocą, o, zwiastunie Jerozolimy, podnieś [go], nie lękaj się, przemów do miast Jehudy [judzkich]: »Oto wasz Bóg!« Oto Bóg, Elokim, nadejdzie z mocą, a jego ramię władać będzie dla Niego; oto nagroda jest z Nim, a przed Nim Jego odpłata, jak pasterz będzie pasł Swoje stado, otoczy ramieniem Swoje owce i będzie [je] niósł przy Swej piersi, będzie wiódł te, które karmią” (Iz 40.9-11, Tora Pardes Lauder, Księga piąta, s. 420).
Nieco później prorok Daniel zapowiedział, że królestwo to powstanie na ruinach imperiów i podzielonych królestw, które „zmieszają się z sobą, lecz jeden nie będzie się trzymał drugiego, tak jak żelazo nie może się zmieszać z gliną. Za dni tych królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki” (2.43-44). Dodał też, że tym, „któremu dano władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki” (Dn 7.14), będzie Syn Człowieczy, a nadejściu tego królestwa będzie towarzyszył sąd (Dn 7.26-27).
Zgodnie z tymi obietnicami Żydzi oczekiwali więc na potomka Dawida, który miał urzeczywistnić te zapowiedzi. Prorok Jeremiasz pisał o nim tak: „Będzie panował jako król i mądrze postępował; i będzie stosował prawo i sprawiedliwość na ziemi. Za jego dni Juda będzie wybawiony, a Izrael będzie bezpiecznie mieszkał; a to jest jego imię, którym go zwać będą: Jahwe sprawiedliwością naszą” (Jr 23.5-6). Co więcej, Jan Zanurzyciel był nawet przekonany, że już „przybliżyło się Królestwo Niebios” (Mt 3.2).
Podobnie zresztą nauczał Jezus „głosząc naukę o Królestwie” (Mt 4.23). Z Jego słów wynika jednak, że mówił On o rzeczywistości duchowej: „Jeśli Ja wyganiam demony Duchem Bożym, tedy nadeszło do was Królestwo Boże” (Mt 12.28, por. Mt 11.4-5) oraz: „Oto bowiem Królestwo Boże jest wśród was” (Łk 17.21). Rzecz jasna Jezus nie kwestionował, że ostatecznie odbuduje królestwo Izraela (Dz 1.6-7). Swoim uczniom – apostołom – obiecał, że „będą zasiadać na tronach, sądząc dwanaście plemion Izraela” (Łk 22.30, por. Mt 19.28). Jednak zaznaczył, że najpierw musi być „głoszona ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24.14).
Taką też ewangelię o królestwie głosili apostołowie (por. Mt 10.7-8; Dz 8.12;14.22; 19.8; 20.25; 28.23,31), którzy oczekiwali jego urzeczywistnienia w całej pełni – w mocy i chwale – wraz z powtórnym przyjściem Jezusa. W Pierwszym Liście do Koryntian czytamy: „Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia. Potem nastanie koniec, gdy odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelka zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć. Wszystko bowiem poddał pod stopy jego. Gdy zaś mówi, że wszystko zostało poddane, wtedy też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkim” (15.22-28).
Krótko mówiąc, pierwsi chrześcijanie spodziewali się rychłego – jeszcze za ich życia – spełnienia obietnic dotyczących królestwa na ziemi (por. J 6.15; Łk 1.32-33,68-75; 19.11; 24.21; Dz 1.6-7). A jaką nadzieję żywili chrześcijanie później?
Idea pośredniego królestwa
Również później, aż do trzeciego wieku chrześcijanie oczekiwali na ustanowienie Królestwa Bożego na ziemi. Pod wpływem Apokalipsy Jana (20 rozdz.) chrześcijanie pierwszych trzech wieków byli więc millenarystami (łacińskie mille i greckie chilia – oznacza tysiąc), czyli wierzącymi w tysiącletnie królestwo na ziemi ze stolicą w Jerozolimie. Do najbardziej znanych zwolenników millenaryzmu (chiliazmu) należeli m.in. Papiasz z Hierapolis (ok. 60-130 r.), Polikarp ze Smyrny (ok.70-156 r.), Justyn Męczennik (ok. 100-165), Ireneusz z Lyonu (ok.140-202), Tertulian (ok. 160-230) i Orygenes (ok. 185-254).
Bardzo interesujące spojrzenie na tysiącletnie panowanie Chrystusa na ziemi przedstawił w swym dziele „Adversus haereses” Ireneusz – biskup Lyonu. Według niego widzialne przyjście Chrystusa nastąpi, gdy w Jerozolimie objawi się Antychryst, „którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego” (2 Tes 2.8). Wtedy nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i będą oni razem z Chrystusem panować na ziemi przez tysiąc lat (por. Ap 20.4-6). Z dzieła Ireneusza, z rozdziałów piątej księgi (V, 30,4-36,3) wynika zatem, że na ziemi pozostaną nie tylko zmartwychwstali sprawiedliwi, ale także wierni Żydzi i nie-Żydzi, którzy doczekali przyjścia Chrystusa, oraz „przygotowani” przez Boga, pochodzący z pogan. Sprawiedliwi będą więc panować razem z Chrystusem, pozostali wierzący mają być kapłanami, natomiast trzecia grupa ludzi ma im usługiwać jak diakoni.
Według Ireneusza w okresie tysiącletniego królestwa mają się spełnić między innymi proroctwa Izajasza mówiące o odnowie duchowej oraz odnowie całego stworzenia, tak że nawet „wilk będzie gościem jagnięcia, a lampart będzie leżał obok koźlęcia” (Iz 11.6-9 oraz 30.25-26; 65.16-25). „Wiem dobrze – pisał Ireneusz – że niektórzy starają się wyjaśnić te teksty w odniesieniu do dzikich, którzy jako wierni pochodzą z różnych ludów i odznaczają się różnymi działaniami i gdy uwierzyli, zgadzają się ze sprawiedliwymi. Ale jeśli nawet dotyczy to niektórych ludzi, którzy z różnych ludów doszli do jednego przekazu wiary, to niemniej jednak w zmartwychwstaniu sprawiedliwych powiedziano to także o zwierzętach. Bo powiedziano: »Bóg bogaty we wszystkim«. Gdy zostanie przywrócone stworzenie, trzeba, aby wszystkie zwierzęta słuchały i były poddane człowiekowi, żeby wróciły do swego pierwotnego pokarmu danego przez Boga i by jak przed nieposłuszeństwem [Adama] były poddane Adamowi i jadły tylko owoce ziemi” (V, 33,4).
Innymi słowy, w okresie tysiącletniego królestwa ziemia ma powrócić do stanu sprzed upadku Adama, czyli ma zostać odnowiona do stanu „rajskiego”, czego nie należy jednak utożsamiać z ostateczną przemianą ziemi i nieba, która nastąpi dopiero po tysiącletnim królestwie, kiedy Chrystus odda władzę królewską Bogu. Przypomnijmy, że podobne poglądy głosili także Cyprian z Kartaginy (210-258), Metody z Olympos (zm. 311), biskup Wiktoryn z Patawii (ok. 230-304), Lanktancjusz (250-330), a także ebionici (hebr. ebhjonin – ubodzy), czyli chrześcijanie żydowskiego pochodzenia oraz wiele innych ugrupowań, które traktowały zapowiedzi apokaliptyczne dosłownie.
Znany historyk Kościoła Karlheinz Deschner podaje: „Od połowy III wieku katolicy zwalczali chiliazm, a gdy Kościół katolicki został uznany przez cesarza, chiliazm odrzucono jako ideologię żydowską, i doktrynę zorientowaną na ciało ludzkie (…); a na soborze w Efezie, w roku 431, napiętnowano go jako »wypaczenie i konfabulację«. Prorokowane tysiącletnie królestwo, wiara w komunistyczny raj na ziemi, która niegdyś dodawała otuchy cierpiącym masom chrześcijańskim i jeszcze w III wieku była akceptowana przez teologów – wszystko to stało się niewygodne dla Kościoła spragnionego władzy. Kościołowi nie zależało już na końcu świata, lecz podkreślał on – szczególnie gorliwie – »nieskończoność« królestwa Chrystusowego, a wyznawany między innymi przez Pawła pogląd przeciwny, iż nastąpi ograniczone w czasie – pośrednie – królestwo Mesjasza, został oficjalnie potępiony jako herezja” („I znowu zapiał kur”, t. II, s.71). Co więcej, „nie wahano się oczerniać czołowych chiliastów i fałszować ich pism (…). Kościół zadbał [nawet] o to, żeby przepadła ogromna większość pism chiliastycznych. Zniknęło między innymi pięć ksiąg Papiasza, w których ten »ojciec apostolski« skomentował słowa Jezusa i jego uznał za prekursora chiliazmu, chociaż owe księgi istniały jeszcze w XIV wieku” (tamże, s. 71,72).
Jak widać, nadzieja pierwszych chrześcijan aż do III wieku nie była związana z zamieszkaniem w niebie, lecz z zamieszkaniem na odnowionej ziemi. Związana była z królestwem, w którym będą żyć zarówno zbawieni, jak i ludzie o nieskruszonych jeszcze sercach. Czy stanowisko to potwierdzają jednak inne fragmenty Apokalipsy Jana? Co z tekstami, które zdają się mówić o zamieszkaniu wierzących w niebie? Jak rozumieć wizję nowej Jerozolimy zstępującej z nieba (Ap 21)? O tym w następnej części.
Bolesław Parma