Kultura i moralność obywateli państw Zachodu stoi na wyższym poziomie niż polska – katolicka. Przykład: zanim Polacy zaczęli przyjeżdżać do zeświecczonej Danii ludzie nie zamykali tam domów i mieszkań, a farmerzy w Kanadzie wystawiają swoje produkty przy drogach, razem z cennikami i tackami na pieniądze. Ściągają to wieczorem i nie brakuje grosza… Czy to kwestia moralności lub teologii protestanckiej, bardziej przemawiającej do ludzi?
Przyczyn tego stanu rzeczy można by szukać w różnych procesach i zdarzeniach społecznych. Jednak najważniejszą z nich, która przyczyniła się do rozwoju wysokiej kultury, uczciwości, etyki i wzajemnego zaufania w krajach protestanckich, była przede wszystkim XVI-wieczna reformacja. Za jej to bowiem sprawą nastąpił powrót do ewangelicznych korzeni – czystości duchowej i moralnej – czyli prawdziwej biblijnej pobożności (por. Jk 1.27). Duży wpływ na tę pobożność miała oczywiście Biblia, która za sprawą reformatorów tłumaczona była na języki narodowe, tak by mogła ona trafić pod strzechy prostych ludzi. Od tej bowiem chwili wierni mogli samodzielnie zaznajamiać się z jej przesłaniem i tym samym skutecznie przeciwstawić się papistycznym zwodzicielom. Innymi słowy, owa koncentracja na Biblii przyczyniła się do wyzwolenia krajów Europy Zachodniej spod jarzma papieskiego feudalizmu.
Powrót do biblijnych korzeni przyczynił się zatem do odrzucenia wszechogarniającej władzy papiestwa, jego hierarchicznych struktur oraz wszelkich doktryn i praktyk sprzecznych z Pismem Świętym. W ich miejsce protestantyzm stworzył natomiast struktury oparte na równości i braterstwie, dlatego protestanccy duchowni także dziś nie stanowią jakiegoś wybranego stanu, lecz są sługami Słowa Bożego i wiernych. Innymi słowy, zasada sola Scriptura (tylko Pismo) oznacza, że dla protestantów wyłącznym źródłem wiary jest Biblia. Uznawanie zaś Biblii za najwyższy autorytet w sprawach wiary implikuje także autonomię jednostki i jego sumienia, a tym samym nieskrępowaną wolność wyboru i odpowiedzialność wiernych głównie przed Bogiem, co – rzecz jasna – rozciąga się na całe życie.
Doktryna nadrzędności Biblii, powszechnego kapłaństwa wszystkich wierzących i usprawiedliwienia z łaski przez wiarę, wpłynęła na indywidualistyczną koncepcję człowieka, jego odpowiedzialność i kreatywność, a więc również na społeczne postawy protestantów. Przede wszystkim zmienił się stosunek do pracy. Żadnej profesji nie uważano już za niegodną. To znaczy, że każda praca zasługiwała na taki sam szacunek. Zgodnie ze słowami Pawła uważano również, że „kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3.10). Lenistwo i żebractwo zakonników było więc potępiane już przez Marcina Lutra.
Uważał on bowiem, że wolą Boga jest, aby każdy człowiek „w cichości pracował i własny chleb jadł (…), nie ustawając dobrze czynić” (2 Tes 3.12-13). Kto zaś nie chce pracować jest złodziejem i grabieżcą swoich bliźnich, bo pozwala im pracować na siebie i karmi się ich „krwią i potem”.
Protestancka filozofia od samego początku kładła nacisk na odpowiedzialność, rzetelność, uczciwość, prawdomówność i praktyczną pobożność, wyrażającą się w dewizie „módl się pracując” na chwałę Boga (por. 1 Kor 10.31).
O zależności pomiędzy etyką protestancką a gospodarką na początku XX wieku pisał wybitny niemiecki socjolog, prawnik i religioznawca Max Weber (1864-1920).
W swej pracy „Etyka protestantyzmu a duch kapitalizmu” wysunął on poparty badaniami wniosek, że głęboka motywacja biblijna ma wpływ nie tylko na praktyki religijne i moralność, ale także na to, jak pracujemy i jakie są efekty tej pracy.
Niezależnie od przeprowadzonych przez siebie badań statystycznych w Niemczech, Weber powoływał się na jednego z purytańskich kaznodziei – Richarda Baxtera, który uważał, że „marnowanie czasu jest pierwszym i najcięższym grzechem. Życie jest zbyt krótkie i cenne, by zatrzymywać własne powołanie. Strata czasu na rozrywki towarzyskie, leniwe pogawędki, luksus, nawet spanie dłużej, niż jest to konieczne dla zdrowia (6, najwyżej 8 godzin) – wszystko to jest absolutnie naganne (…). Czas jest nieskończenie cenny, gdyż każda stracona godzina jest zabrana służbie dla chwały Bożej”.
Co prawda – jak dalej pisał Weber – „geneza tego stylu życia sięga korzeniami, jak wiele innych składników współczesnego ducha kapitalizmu, do średniowiecza, ale dopiero w etyce ascetycznej protestantyzmu znalazł on konsekwentnie etyczne uzasadnienie. Jego znaczenie dla rozwoju kapitalizmu jest jednoznaczne. Asceza protestancka (możemy to już chyba podsumować) działała więc całym swym impetem przeciwko niefrasobliwemu korzystaniu z majątku i ograniczała k o n s u m p c j ę – zwłaszcza dóbr luksusowych. Natomiast, w efekcie psychologicznym, p o z b a w i a ł a sam fakt n a b y w a n i a dóbr zahamowań nałożonych przez etykę tradycjonalistyczną. Rozsadzała więzy krępujące dążenie do zysku, nie tylko je legalizując, lecz wręcz uznając za miłe Bogu. Walka przeciwko przyjemnościom cielesnym i trzymanie się dóbr materialnych nie b y ł a – jak to prócz purytanów podkreśla wyraźnie także wielki apologeta kwakrów, Barclay – walką przeciwko racjonalnemu ich n a b y w a n i u , lecz kierowała się przeciwko nieracjonalnemu ich używaniu, co obejmowało przede wszystkim ubóstwianie tworów doczesnych i naganne, tak wyraźne w feudalizmie, widoczne formy luksusu. W to miejsce zalecano racjonalne, miłe Bogu, utylitarystyczne używanie majątku dla celów jednostki i zbiorowości. Pogląd ten nie narzucał więc umartwiania się, lecz tylko zużywanie majątku na rzeczy konieczne i praktycznie pożyteczne”.
W weberowskim ujęciu reformacja protestancka XVI wieku nie tylko więc wpłynęła na rozwój wysokiej kultury i etyki, ale także na rozwój społeczno-gospodarczy krajów protestanckich. Jeszcze dziś, mimo postępującej laicyzacji, takie kraje jak Szwajcaria, Norwegia, Szwecja, Finlandia, Dania, Niemcy, USA i Kanada angielska należą do krajów o najwyższym dochodzie na jednego mieszkańca. Kraje protestanckie charakteryzuje bowiem silnie rozwinięty duch obywatelski, pracowitość, kreatywność i przedsiębiorczość. Stąd też protestant nadal silniej identyfikuje się z pracą niż katolik i różni się odeń większym przywiązaniem do miejsca pracy oraz zaufaniem pracodawcy.
Według Alaina Peyrefitte’a – członka Akademii Francuskiej – ,,społeczeństwa protestanckie są praktyczne, wynalazcze, pluralistyczne, zdecentralizowane, demokratyczne, zdyscyplinowane i szanujące władze. Natomiast społeczeństwa katolickie stanowią ich antytezę” (,,Le Mal Francais” [w:] ,,Wprost” nr 25, 1991 r.).
Oczywiście dziś, w dobie zalewu krajów Europy Zachodniej obcą kulturą oraz kryzysu wartości, także kulturowa tożsamość protestantów została zagrożona. Takie więc kraje jak wspomniana na wstępie Dania, czy też Holandia, Norwegia i Szwecja, siłą rzeczy zmuszone zostały zrewidować swój stosunek do obcokrajowców. Bowiem – jak w pewnym wywiadzie mówił prof. Juliusz Gardawski, szef katedry Socjologii Ekonomicznej SGH – „w prasie można było przeczytać artykuły o zaskoczeniu Norwegów tym, co przynosi obca kultura. Pewne zderzenia kulturowe powodowały szok, jak np. w przypadku bałkańskiej kultury romskiej. Norwegowie oferowali pracę i spotykali się z zaskakującą reakcją osób, które nie chciały pracować: jak można nie chcieć pracować?! Takie sytuacje stanowią ogromne wyzwanie także dla innych społeczeństw. Oto Holendrzy, którzy szczycili się tym, że ich społeczeństwo jest otwarte i tolerancyjne. Okazuje się, że tolerancja ma swoje granice i rozprzestrzenianie się nowych wzorów może powodować zagrożenie własnej tożsamości, ukształtowanej w dużej części przez protestantyzm” (źródło: http://www.trojca.waw.pl/wydarzenia/654-protestancki-etos-pracy-wiecznie-zywy.html).
Poza tym do owego zagrożenia, jak wyżej wspomniano, dochodzi sekularyzm (zeświecczenie), który coraz mocniej występuje przeciwko tradycyjnym wartościom. Mówi się nawet o degeneracji zachodniej cywilizacji, ponieważ niszczy ona własne korzenie kulturowe i przyczynia się do zniesienia wszelkiego tabu, a nawet wszelkich hamulców moralnych. Twierdzi się też, że dominujący przez wieki etos protestancki zastąpiony został kultem pieniądza, ponieważ obecnie liczy się już tylko maksymalizacja zysku za wszelką cenę. Niektórzy wieszczą nawet, że jeśli cywilizacja Zachodu nie odrzuci chorych „wartości”, to nastąpi jej całkowity upadek.
Czy prognozy te okażą się prawdziwe, czas pokaże. Jedno jednak jest pewne: cokolwiek by powiedzieć o obecnej kondycji moralnej Zachodu, nadal najbardziej znamiennymi cechami owej zachodniej kultury jest etos niezależnego myślenia, zaradności, dobrej roboty i sprzeciw wobec nierówności społecznej, a także odpowiedzialność obywateli za swoje państwo i naród.
Bolesław Parma