Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus wypowiedział znamienne słowa: ,,Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje.(…) to jest krew moja” (Mt 26,26.28). Analogiczne słowa padają w Ewangelii Jana (6,54-56). Moje pytanie brzmi: czy Jezus użył w tych słowach przenośni, czy zalecał kanibalizm, czy też słowa te są podstawą dla katolickiej mszy?
Przypomnijmy najpierw, że powyższe słowa zostały wypowiedziane w trakcie spożywania wieczerzy paschalnej (Mt 26,17), podczas której Jezus ustanowił Nowe Przymierze (Jr 31,30-33). Rzecz jasna, że Chrystus nie nawoływał do kanibalizmu, a jedynie porównał swe ciało z przełamanym chlebem, a swą krew z winem w kielichu. A zatem Jezus nie mówił o dosłownym spożywaniu Jego ciała i krwi. Tym bardziej, że Prawo Mojżeszowe (kaszrutu) zabraniało jej spożywania (Rdz 9,4; Kpł 17,10-14; Pwt 12,16.23; Dz 15,20). Stąd też słowa Jezusa, mówiące o spożywaniu Jego ciała i krwi, mają znaczenie czysto symboliczne. Podobnie zresztą, jak wiele innych Jego wypowiedzi. Na przykład: ,,Ja jestem światłością świata” (J 8,12); ,,Ja jestem drzwiami” (J 10,7.9); ,,Ja jestem drogą” (J 14, 6); ,,Ja jestem prawdziwym krzewem winnym” (J 15,1); ,,Jam jest korzeń i … gwiazda jasna poranna” (Ap 22,16). Wszystkie te określenia są wyrażeniami o znaczeniu symbolicznym. I podobnie też jest ze słowami wypowiedzianymi przy Ostatniej Wieczerzy.
Niestety, słowa Chrystusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy dały początek przeróżnym spekulacjom teologicznym. Przykładem tego jest rzymskokatolicka doktryna przeistoczenia chleba i wina w ciało i krew Jezusa Chrystusa.
Według Kościoła rzymskiego, msza zwana też eucharystią (gr. eucharistia = dziękczynienie) jest prawdziwą ofiarą ustanowioną przez Chrystusa, w której obecne jest rzeczywiste ciało i krew Chrystusa. ,,Ofiara mszy św. jest w swej istocie równa ofierze krzyżowej” (L.Rudloff, ,,Mała dogmatyka dla świeckich”, s.154). Ponadto – jak głosi Kościół – kapłani mogą rozkazywać samemu Bogu. ,,Będziecie Mu rozkazywać, gdy na wasze słowa, zstępować będzie na ołtarze – Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy. ( …) Kto ku Wam patrzy, widzi w Was Boga. Kto do Was się zbliża, nie szuka ludzkiego, ale Bożego. Prawdziwie: Sacerdos, alter Christus! Kapłan jest drugim Chrystusem” – tak przemawiał kard. S. Wyszyński do nowo wyświęconych kapłanów (,,Ateneum Kapłańskie”, Zeszyt 2, IX-X 1960 r.).
Jak więc doszło do tego, że Pamiątka Śmierci Pańskiej stała się kulminacją ofiary mszalnej?
Doktryna o ofierze mszalnej kształtowała się przez długie wieki i trwa po dzień dzisiejszy. We wczesnym chrystianiźmie aż do połowy II stulecia zgromadzenia wiernych cechowała prostota, a głównymi elementami zgromadzeń były: modlitwy, pieśni, czytanie Pism Hebrajskich (później również pism apostolskich) oraz kazanie (1 Kor 14,26). Wspomniane więc w Dziejach Apostolskich łamanie chleba nie było związane z Wieczerzą Pańską, lecz z wieczornymi posiłkami zboru, zwanych agapami. Samą zaś Wieczerzę Pańską początkowo obchodzono raz w roku, w czasie święta Paschy (1 Kor 5,7-8). Dopiero w drugiej połowie II stulecia na skutek nacisków biskupa Aniceta (162 r.) i Wiktora I (190 r.) chrześcijanie zachodniej części Imperium Rzymskiego odcięli się od daty biblijnej Paschy i ustalili rzymską Wielkanoc na pierwszą niedzielę po czternastym dniu Nisan. W tym czasie nie było jeszcze w chrześcijaństwie kapłanów, ofiar, kościołów i ołtarzy. Pojawiły się jednak już pierwsze sygnały dotyczące eucharystii, co początkowo oznaczało dziękczynienie wiernych za dary, czyli za ciało i krew Chrystusa. Dopiero w III stuleciu Cyprian z Kartaginy (200-258) połączył Wieczerzę Pańską z ofiarą złożoną przez kapłana, czyli z bezkrwawym powtórzeniem ofiary Jezusa na Golgocie, i wprowadził zamiast chleba małe okrągłe opłatki, które otrzymały nazwę hostii (z łac. jagnię ofiarne). Stanowiska tego jednak nie podzielali Justyn, Ireneusz i wielu innych, dla których Wieczerza Pańska stanowiła jedynie ofiarę dziękczynną wiernych, nie zaś powtórzenie ofiary Chrystusa. Mimo wszystko, już wtedy stopniowo przyjęło się określenie msza (łac. missa), które początkowo oznaczało zakończenie zgromadzenia (,,Idźcie, ofiara spełniona”), a później celebrowanie ofiary mszalnej, podczas której, kapłan rzekomo dokonywał ,,przemienienia” chleba i wina w ciało i krew Chrystusa. Ta nowa forma kultu, która rozwinęła się na przełomie III i IV wieku, znalazła początkowo zwolenników jedynie w Kościele zachodnim. Przez kolejne wieki w łonie chrześcijaństwa toczyły się więc zaciekłe spory wokół doktryny przeistoczenia, aż uzyskała ona rangę dogmatu na czwartym soborze laterańskim w 1215 r., za pontyfikatu Innocentego III. Dalszą ewolucję doktryny mszy Kościół rzymskokatolicki zawdzięcza przede wszystkim dwóm teologom: Tomaszowi z Akwinu i Albertowi Wielkiemu oraz postanowieniom soboru trydenckiego (1545-1563).
Oto jedno z jego postanowień: ,,Jeśliby kto zaprzeczał, że w sakramencie Najświętszej Eucharystii zawiera się prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew razem z duszą i z bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a w więc i cały Chrystus, lecz mówił, że jest w nim tylko, jako w znaku, lub figurze lub mocy, niech będzie wyklęty” (Ks.W. Granat, ,,Dogmatyka katolicka”, t. VII, s. 194).
Według nauki (tradycji) Kościoła rzymskokatolickiego, mszę odprawiać może tylko wyświęcony kapłan. Do całej ceremonii potrzebny jest również ołtarz, mszał, kielich, korporał, purifikator, monstrancja, ministranci i itp. Odprawiający samą mszę muszą też być ubrani w specjalne szaty mszalne. Jeszcze do drugiego soboru watykańskiego mszę odprawiano w języku łacińskim, a kapłan zobowiązany był do szeregu czynności. Jak podaje ks. Marcin Kochem:
,,Z obrzędów także zachodzących we Mszy Świętej, poznać można doskonałość przenajświętszej Ofiary. Wspominamy tu najważniejsze: Kapłan żegna się znakiem Krzyża św. 16 razy, obraca się do ludu 6 razy, całuje ołtarz 8 razy, zwraca się ku niebu 11 razy, bije się w piersi 10 razy, klęka 10 razy, składa ręce 54 razy, nachyla głowę 21 razy, schyla ramiona 7 razy, kłania się 8 razy, błogosławi ofiarę znakiem Krzyża św. 31 razy, kładzie dłonie na ołtarzu 24 razy, modli się ze złożonymi rękami 36 razy, kładzi ręce skrzyżowane na ołtarz 7 razy, kładzie lewą rękę na ołtarzu 9 razy, na piersi 11 razy, wznosi obie ręce ku niebu, modli się w cichości 11 razy, głośno 13 razy, odkrywa kielich i przykrywa 10 razy, chodzi przy ołtarzu 20 razy. Oprócz tych 350 powtarzanych obrzędów musi kapłan zachować jeszcze 150 innych, co razem czyni 500 obrzędów; a oprócz nich zachowywać musi 400 rubryk, czyli reguł, które doliczywszy do obrzędów, należy każdemu kapłanowi czytającemu Mszę św. Według obrzędu rzymskiego, dopełnić 900 prawideł bez opuszczenia ani jednego, bo inaczej grzeszy. To też święty papież Pius V surowo nakazał na mocy świętego posłuszeństwa, aby wszyscy kardynałowie, arcybiskupi, biskupi, prałaci i kapłani w ten sposób, a nie w inny Mszę św. czytali, niczego w niej nie odmieniając, ani dodając ani opuszczając” (,,Wykład Ofiary Mszy Świętej”).
Powyższy fragment został przytoczony głównie po to, aby unaocznić Czytelnikom, do czego prowadzi odstępstwo od Pisma Świętego. Dodajmy, że mimo późniejszych zmian w ceremonii mszy, jakie dokonały się po drugim soborze watykańskim, zasadnicze jej elementy pozostały bez zmian, chociaż są sprzeczne z nauką i praktyką apostolską.
Oto przykłady: W pierwszych dwóch wiekach istniało powszechne kapłaństwo (1P 2,5.9). Nie istniał wówczas podział na laikat i duchowieństwo. Wieczerzę Pańską mógł sprawować każdy duchowo dojrzały chrześcijanin. Potwierdza to nawet Tertulian (160-220), który twierdził, że uroczystość ta mogła zostać spełniona przez dowolnego wierzącego. Dopiero na początku III wieku obrzęd ten został zastrzeżony dla nowo powstałego duchowieństwa.
Pod koniec III wieku, a na dobre w IV stuleciu, zastąpiono z kolei stół, ołtarzem, który wraz z upływem czasu ulegał ciągłej ewolucji. Pisma Mesjańskie jednak nie łączą Wieczerzy Pańskiej z ołtarzem, przy którym należałoby chodzić, klękać, całować go, i nieskończoną ilość razy czynić znak krzyża i się modlić, lecz mówi o stole Pańskim (Mt 26,20; Łk 22,14; 1Kor 10,21).
Podobnie rzecz przedstawia się z budową monumentalnych świątyń (Iz 66,1; Dz 7,48; 17,24), z ich bogatym wystrojem, naczyniami liturgicznymi, kadzidłem, ceremoniałem mszalnym oraz ze strojnymi szatami liturgicznymi na każdą okazję, które nie były znane chrześcijaństwu pierwszych trzech stuleci. Przypomnijmy, że jeszcze w IV wieku używanie kadzidła było piętnowane jako zwyczaj pogański, tak że pełna jego akceptacja nastąpiła dopiero w VII wieku. Nie inaczej było z szatami liturgicznymi, które Kościół rzymskokatolicki przejął z religii pogańskich w IV stuleciu, podobnie jak większość zwyczajów i świąt.
Jaka jest więc różnica między Wieczerzą Pańską a mszą? Przede wszystkim ta, że Pamiątka Wieczerzy Pańskiej została ustanowiona przez Jezusa podczas wieczerzy paschalnej krótko przed Jego śmiercią. Codzienną zaś celebrację mszy ustanowili w 394 r. ludzie. Wieczerzę Pańską obchodzono raz w roku na pamiątkę śmierci Jezusa, według zaleceń apostolskich (Łk 22,19-20; 1Kor 5,7-8; 11,23-26); obchodzono ją w ten sposób, że jeden z wierzących dziękował za chleb, łamał go i rozdawał wszystkim, po czym brał kubek z winem, dziękował zań i rozdzielał pomiędzy obecnych. Natomiast w czasie mszy stosuje się opłatki w kształcie słońca, przypominające staroegipskie opłatki poświęcone bóstwu solarnemu, zaś wino – odkąd sobór w Konstancji w r. 1414 pozbawił wiernych kielicha – spożywa głównie kapłan. W Ostatniej Wieczerzy paschalny chleb i paschalne wino jedynie symbolizowały ofiarę Chrystusa, którą Jezus postanowił złożyć. Natomiast w mszy chleb rzekomo zamienia się z prawdziwe ciało, a wino w prawdziwą krew Chrystusa, które ponownie jest ofiarowane na ołtarzu. ,,Cud” tego przeistoczenia (transsubstancjacji) dokonuje się za sprawą kapłana w chwili tzw. podniesienia i wypowiedzenia przez niego formuły konsekracyjnej, dzięki czemu ,,Chrystus zstępuje na ołtarz i w postaci opłatka i wina ofiarowuje się ludziom, aby ci mogli ofiarować Go Bogu”. Kościół naucza, że ofiara mszy jest tą samą ofiarą, co ofiara na Golgocie, i ma taką samą wartość. Biblia jednak mówi, że Jezus nie przyszedł po to, ,,żeby wielekroć ofiarować samego siebie (…) gdyż w takim razie musiałby cierpieć wiele razy od początku świata; ale obecnie objawił się On jeden raz” (Hbr 9,25-26). Ponadto, gdy Jezus ,,złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej” (Hbr 10,12). Gdyby Jezus złożył ofiarę eucharystyczną, która – jak uczy Kościół rzymski – jest ,,równa ofierze krzyżowej”, to czyż sama ofiara Golgoty nie byłaby zbyteczna? Biblia jednak mówi, że odkupienie miało się dokonać przez ,,drogą krew Chrystusa, jako Baranka niewinnego i nieskalanego” (1P 1,19) oraz, że ,,bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia” (Hbr 9,22). A zatem w świetle Pisma Świętego tzw. bezkrwawa ofiara eucharystyczna nie przedstawia absolutnie żadnej wartości zbawczej.
Cokolwiek by powiedzieć o Wieczerzy Pańskiej oraz o katolickiej mszy, jedno nie ulega wątpliwości: podobnie jak Pascha była i jest dla Żydów pamiątką wyjścia z niewoli egipskiej, tak Wieczerza Pańska jest Pamiątką ofiary Jezusa (1Kor 11,23-26). Język symboli i metafor, jakiego używał Jezus, nie daje podstaw dla doktryny przeistoczenia. Tym bardziej, że Jezus wskazał na duchowe znaczenie wypowiedzianych słów: ,,Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” (J 6,63, por. Mt 4,4). Nauka o transsubstancjacji nie ma więc najmniejszego uzasadnienia w Piśmie Świętym i nie była w ogóle znana w pierwszych wiekach chrystianizmu. A zatem przypisywanie ustanowienia ofiary eucharystycznej Jezusowi, twierdzenie, że kapłan ma władzę nad samym Chrystusem, skazywanie przez wieki na śmierć na stosie za nieuznawanie transsubstancjacji, pokładanie nadziei w ofierze mszy i kupczenie zbawieniem (płatne msze), to oczywiste dowody odstępstwa od Pisma Świętego, odwrócenia uwagi od jedynej i zbawczej ofiary Jezusa Chrystusa. I bluźnierstwo przeciwko samemu Bogu!
Biblia gwarantuje nam ,,usprawiedliwienie darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę” (Rz 3,24-25, por. Mt 10,8). Czy jednak zechcemy skorzystać z Bożej łaski, czy też pozostaniemy nadal na łasce kapłanów, to zależy już tylko od nas!