Po przeczytaniu artykułu „Wieża Babel” muszę wejść w polemikę z postawionymi w nim tezami. Wiele z nich, moim zdaniem, pozbawionych jest podstaw. Już poprzez zakaz zbliżania się do drzew poznania i życia Bóg utrudnił życie ludzi. Zakazał przecież poznania i rozróżniania dobra od zła, wiedzy samodzielnego myślenia, a to przecież odróżnia człowieka od zwierząt i jest jego podstawową cechą. Zniewolenie umysłowe raczej nie ułatwia życia. Mało tego, Bóg stworzył kusiciela, żeby człowieka namówił do złamania zakazu, a samego człowieka uczynił podatnym na grzech. Uważam więc, że to Bóg skomplikował mu życie, bo dał Adamowi ograniczone możliwości, a wymagał jak od samego siebie. Stworzył człowieka niby na swoje podobieństwo, a jednocześnie uczynił go gorszym, zazdrośnie rezerwując najlepsze cechy dla siebie. A później wymagał od Adama i Ewy, by byli podobni do Niego, co było naturalnie nie do osiągnięcia. Jeśli zatem Adam próbował zrzucić winę na Ewę, a nawet na Boga, to właśnie dlatego, że taki charakter dał mu Bóg. Naturę człowieka i jego skłonności nadał mu przecież nie kto inny, tylko Bóg.
To tylko część listu zawierającego wiele podobnych kontrargumentów, które – zdaniem Czytelnika – obalają tezę, że Bóg nie jest odpowiedzialny za trudności z którymi boryka się cała ludzkość. Ponieważ Autor listu domaga się odpowiedzi na przedstawione argumenty, konieczne jest, aby je dokładniej rozpatrzeć.
Pierwsze pytanie, na które należy sobie odpowiedzieć, brzmi: Czy Bóg rzeczywiście jest odpowiedzialny za grzech Adama? Warto najpierw podkreślić, że należy ono do najtrudniejszych (nawet najwięksi myśliciele nie mogą w pełni zrozumieć i wyjaśnić istoty grzechu pierwszych ludzi), bo dotyczy ono zdarzenia, którego nikt nie był świadkiem. Jesteśmy zatem zdani wyłącznie na informacje zawarte w Biblii, osobiste wnioski oraz komentarze innych. Mimo wszystko warto jednak podjąć umysłowy wysiłek, aby przynajmniej w jakimś stopniu wejrzeć w te sprawy i wyciągnąć odpowiednie dla siebie wnioski.
Cóż zatem mówi nam Biblia? Przede wszystkim stwierdza, że człowiek został ukształtowany na Boży obraz i podobieństwo (Rdz 1.27). Co to znaczy?
Otóż Biblia wyraźnie uczy, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga w sensie duchowym, czyli osobowościowym. Rzecz dotyczy więc sfery intelektualnej, wolicjonalnej i emocjonalnej człowieka oraz jego wyjątkowej pozycji. ,,Bóg stworzył [bowiem] człowieka prawym” (Koh 7.29) i postawił go na czele wszelkiego stworzenia, aby nad nim panował (Rdz 1.28). To z kolei oznacza, że od samego początku zarówno umysł człowieka, jego uczucia, jak i wola harmonizowały z wolą Bożą jako najwyższą normą życia i postępowania, zachowując wolność od jakiegokolwiek zła. Wynika z tego, że człowiek został stworzony z niezmiernie wysokim potencjałem duchowości. Dlatego też posiadał nieograniczone możliwości rozwoju niemalże pod każdym względem – zarówno duchowym jak i fizycznym. Szczególnym więc wyróżnikiem owego podobieństwa do Boga jest jego wyjątkowa pozycja wśród wszelkich stworzeń (zasadniczo różnych od człowieka), o czym też mówi następujący tekst: ,,Uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga, chwałą i dostojeństwem uwieńczyłeś go. Dałeś mu panowanie nad dziełami rąk swoich, wszystko złożyłeś pod stopy jego” (Ps 8.6-7, por. Rdz 1.28).
Tak więc – poza wyjątkowych zdolności twórczych człowieka – jego udział w panowaniu nad ziemią i wszelkim stworzeniem oraz pozycja jako istoty najwyżej w tym świecie postawionej świadczą o podobieństwie do swego Stwórcy.
Ale jak w takim razie człowiek mógł w ogóle popełnić grzech?
Rabi Chajim z Wołożyna proponuje takie wyjaśnienie:
,,Przed grzechem Adam był wolny i mógł kierować się zarówno ku dobru, jak i ku jego przeciwieństwu – taki był przecież cel całego stworzenia. Adam mógł więc popełnić grzech i rzeczywiście tak się stało. Jednak nie było w nim pragnienia zła. Wewnętrznie był całkowicie dobry, bez żadnej domieszki zła czy jakiejkolwiek skłonności ku niemu. Pragnienia zła stało poza nim, z dala od niego; był wolny w tym sensie, że mógł uczynić zło częścią siebie, jeśli chciał, tak jak człowiek może, jeśli chce, wejść w ogień. Namowa do grzechu musiała przyjść spoza niego – od ,,węża”. Różni się to bardzo od okoliczności, w jakich żyjemy, gdy jecer hara [skłonność do złego], która kusi kogoś do grzechu, jest wewnątrz niego i wydaje mu się, że to on sam chce zgrzeszyć, a nie, że ktoś z zewnątrz chce go do tego nakłonić” (Elijahu E. Dessler, ,,Pożądanie prawdy”, Kraków 2003, s. 13).
Dalej autor dodaje: „Oczywiste jest, że »wewnątrz« i »zewnątrz«, o których mowa w ostatnim zdaniu u rabiego Chajima, należy rozumieć w kategoriach psychologicznych. W dzisiejszych czasach, po grzechu Adama, jecer hara jest wewnątrz nas, co oznacza, że przedstawia siebie w pierwszej osobie: «ja chcę to«, »ja pragnę tego«. Z drugiej strony, jecer tow [skłonność do dobrego] przedstawia swoje żądania w drugiej osobie: »powinieneś to zrobić«, »nie wolno ci tego robić«. Mówi do nas, jakby była inną osobą, kimś poza nami. Każdy może łatwo to sprawdzić w odniesieniu do siebie” (tamże).
Zdaniem wielu badaczy – zarówno żydowskich, jak i chrześcijańskich – nie jest więc tak, że Adam przed popełnieniem grzechu, czyli zanim zetknął się z jego skutkami, nie miał zdolności poznania i rozróżniania dobra od zła. Nie był przecież pozbawiony możliwości samodzielnego myślenia (nie był robotem), a tym bardziej nie był zniewolony umysłowo, bo gdyby tak było, nie byłby w ogóle w stanie dopuścić się przestępstwa. Zakaz spożywania owocu z drzewa poznania dobra i zła nie pozbawiał zatem Adama jakiegokolwiek dobra i w żaden też sposób nie komplikował mu życia. Przeciwnie, chronił go przed przykrymi i bolesnymi następstwami z śmiercią włącznie. Innymi słowy, dopóki Adam i Ewa przestrzegali tego zakazu (prawa), dopóty byli oni wolni od zła i jego następstw. Dopiero kiedy go złamali, doświadczyli jego skutków. Zerwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła nie tyle więc umożliwiło im zrozumienie różnicy pomiędzy jednym a drugim, ile raczej spowodowało, że przez osobiste doświadczenie uświadomili sobie, jak przykre i bolesne są skutki zła. Uświadomili też sobie, jak wielkie dobro utracili.
Powróćmy jednak do kolejnej kwestii: czy Bóg stworzył kusiciela, żeby ten namówił człowieka do da złamania zakazu? Czy już samo przyzwolenie na kuszenie pierwszych ludzi nie przemawia przeciwko Bogu?
Odpowiedź na to pytanie ściśle wiąże się z tym, co już zostało przedstawione. Kusiciel nie został stworzony przez Boga jako szatan, ale jako bezgrzeszny anioł światłości. Anioł ten mógł więc – podobnie jak Adam – kierować się zarówno ku dobru, jak i ku jego przeciwieństwu. Chociaż Biblia nie mówi tego wprost, to jednak z niektórych tekstów można wysnuć takie wnioski. Na przykład z proroctwa Ezechiela, które mówi o królu Tyru wynika, że dotyczy ono również kogoś innego, kogo pogański król jedynie reprezentował:
„Byłeś odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna, byłeś w Edenie, ogrodzie Bożym (…). Obok cheruba, który bronił wstępu, postawiłem cię; byłeś na świętej górze Bożej (…). Nienagannym byłeś w postępowaniu swoim od dnia, gdy zostałeś stworzony, aż dotąd, gdy odkryto u ciebie niegodziwość” (Ez 28.13-15).
Z Księgi Izajasza z kolei wynika, że ten, którego nazywano synem jutrzenki, upadł z powodu pychy. „Mawiał [bowiem] w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże (…), zrównam się z Najwyższym” (Iz 14.13-14). Biblia nie podaje jednak szczegółów, w jaki sposób zgrzeszył i jak do tego doszło. Można jedynie wnioskować, że Lucyfer (łac. lucifer – przynoszący światło, gwiazda poranna) – podobnie jak Adam –również upadł z powodu złego wykorzystania swej wolnej woli.
Czy przyzwolenie na kuszenie pierwszych ludzi nie przemawia jednak przeciwko Bogu? Niekoniecznie, ponieważ pierwsi rodzice mieli zdolność dokonywania wyboru, a pokusa, z jaką przyszło im się zmierzyć, nie przekraczała ich duchowych możliwości. Według św. Pawła, „Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść” (1 Kor 10.13). To znaczy, że Adam i Ewa nie musieli ulec pokusie, czego dowiódł również Chrystus, który przyszedł na ten świat „w postaci grzesznego ciała” i „potępił grzech w ciele” (Rz 8.3).
Mam nadzieję, że powyższe rozważania w jakimś stopniu wyjaśniają omawiane kwestie. Oczywiście można mieć inne zdanie, można również nie wierzyć w Boga, w biblijny przekaz, ale z jednym na pewno wszyscy musimy się zgodzić: człowiek sam komplikuje sobie życie. Prawda jest więc taka, że bardzo często „to głupota prowadzi człowieka na manowce, a potem jego serce wybucha gniewem na Pana [Boga]” (Prz 19.3).
A więc według Biblii (na stronie tej prezentowany jest bowiem biblijny punkt widzenia) to człowiek – ulegając pokusie „węża” – sam doprowadził siebie do ruiny duchowej i moralnej, a nie Bóg. „Albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” (Ga 6.7).