Od pewnego czasu czytam z zainteresowaniem Pańskie artykuły dotyczące nauk biblijnych. Ponieważ sam studiuję Pismo Święte, chciałbym zadać Panu następujące pytania. 1. Jaką nadzieję dał Bóg ludzkości – Żydom i nie – Żydom i gdzie? 2. W Księdze Objawienia 14 rozdział, a także w innych miejscach czytamy, że 144.000 będą panować z Chrystusem jako królowie i kapłani. O jakiej funkcji tu – Pana zdaniem – jest mowa?
Ogólnie rzecz biorąc nadzieja jest jedną z trzech cnót, o których czytamy w Pierwszym Liście Pawła do Koryntian (13.13). Jest czymś co daje człowiekowi siły do życia. W sensie zaś eschatologicznym, wiąże się ze zbawieniem od grzechu, śmierci i wszelkich udręk, czyli z przyszłością pełną szczęścia, do której wezwani są wszyscy ludzie (1 Tm 2.4) – Żydzi i nie-Żydzi.
Nadzieja w Pismach Hebrajskich
Początków nadziei biblijnej należy szukać już w pierwszej obietnicy danej ludzkości, która mówi o zwycięstwie „potomstwa niewiasty” nad siłami zła (Rdz 3.15). Również w słowach skierowanych do Abrahama: „Uczynię z ciebie naród wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje, tak że staniesz się błogosławieństwem. I będę błogosławił błogosławiącym tobie (…), i będą w tobie błogosławione wszystkie plemiona ziemi” (Rdz 12.2-3).
Te oczekiwania związane z błogosławioną przyszłością towarzyszyły także Izraelitom – w związku z obietnicą „ziemi opływającej w mleko i miód” (Wj 3.8), a więc z dobrami ziemskimi. Później zaś, szczególnie w okresie niewoli babilońskiej i po niej, skupiały się na prorockich zapowiedziach dotyczących pokoju, zbawienia, odkupienia, a nawet odnowy królestwa Dawida (Iz 32.14-18; Jr 29.11-14; 31.10-11,17; Oz 2.23-25;14.1-7; Am 9.11-15). Prorocy zapowiadali też nowe przymierze z domem Izraela (Jr 31.31-34) oraz nawrócenie wszystkich narodów (Iz 2.1-4; 45.14-17; 56.8; Jr 3.17; Mi 4.1-4; Za 14.16-20).
Co więcej, Pisma Hebrajskie mówią również o nadziei zmartwychwstania. Żywił ją już Abraham ofiarujący Izaaka, o czym świadczy zarówno obietnica, że „tylko od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje” (Rdz 21.12), jak i tekst z Listu do Hebrajczyków, według którego Abraham „sądził, że Bóg ma moc wskrzesić nawet umarłych” (Hbr 11.19, por. Rz 4.17-22).
Na zmartwychwstanie wskazują również słowa skierowane do Mojżesza: „Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba” (Wj 3.6, por. Pwt 32.39) oraz słowa Hioba (19.25-27), Dawida (Ps 16.10), Izajasza (53.11-12), Ezechiela (37 rozdział), Ozeasza (6.2-3) i Daniela (12.1-2,13), który pisał także o Synu Człowieczym, któremu „dano władzę i chwałę, i królestwo, aby mu służyły wszystkie ludy, narody i języki” (Dn 7.14).
Tak więc Bóg nie pozostawił ludzi bez nadziei, a Jego obietnice ostatecznie odnoszą się do wiecznego zbawienia, które – według żydowskich oczekiwań – miał zapoczątkować Mesjasz. Warto jedynie przypomnieć, że Żydzi oczekiwali na mesjasza politycznego, który – według ich wyobrażeń – miał ich uwolnić spod władzy pogan i jeszcze raz przywrócić chwałę Izraela. Żydzi wierzyli więc, że królestwo Boże zostanie zaprowadzone środkami politycznymi, a oni jako lud Boży będą panować nad całą ziemią (por. Ps 37.9,11). Wyobrażali też sobie, że Bóg wyprawi swemu ludowi wielką ucztę (por. Iz 25.6), podczas której zasiądą oni przy stole z Abrahamem, Izaakiem i z Jakubem (por. Mt 8.11).
Dziś, chociaż niektórzy Żydzi nadal oczekują na Mesjasza, inni, głównie reformowani, oczekują jedynie na nadejście mesjańskiej ery pokoju, a nie na mesjasza osobowego. Wśród Żydów nie ma więc jednolitego stanowiska odnośnie eschatologicznej nadziei. Podobne zresztą różnice zdań istniały między faryzeuszami i saduceuszami: pierwsi wierzyli w zmartwychwstanie, drudzy – nie (Dz 23.6-8; Mt 22.23). Dlatego też na pytanie o nadzieję dotyczącą przyszłości, na przykład zmartwychwstania, kiedy, gdzie i jak się ona dokona, Żydzi nie udzielają jednoznacznych odpowiedzi. Znany żydowski pisarz Herman Wouk pisze: „Możemy znaleźć domniemania poszczególnych rabinów dotyczących tej kwestii w Talmudzie, oraz domysły średniowiecznych autorytetów różniące się bardzo wyraźnie od siebie. Judaizm jest bardzo precyzyjny, gdy rzecz dotyczy działań. Myśl i doktryna pozostają płynne. Dlatego nie mogę przedstawić życia pozagrobowego i zmartwychwstania w ujęciu judaistycznym. Religia ta mówi, że istnieje życie po życiu – że Bóg dotrzymuje słowa wobec tych, którzy śpią obróceni w proch. Niewiele więcej jestem w stanie powiedzieć czytelnikowi, mógłbym mu jedynie przedstawić moje własne poglądy w tej kwestii” („To jest mój Bóg”, Warszawa 2002, s. 157).
A oto co ten sam autor pisze o raju: „Nie wiemy, gdzie to miejsce się znajduje ani jakie ono jest, nie wiemy też dokładnie, jak należy przypowieść tę [z Księgi Rodzaju] rozumieć” (Tamże, s. 158). Krótko mówiąc, chociaż najbardziej ortodoksyjni Żydzi mają nadzieję na życie w wieczności, a niektórzy nawet uważają, że raj dla sprawiedliwych mieści się w niebie, oni sami niewiele na ten temat mówią i nie jest też konieczne, aby każdy Żyd w każdym szczególe podzielał te przekonania. Żydowska wiara kładzie bowiem nacisk raczej na codzienne życie. Jeśli zaś chodzi o wieczność judaizm ogranicza się do tego co najważniejsze, a mianowicie do wiary, że życie doczesne stanowi tylko wstęp do innego, wyższego życia, oraz że poprzedzi je okres mesjański i zmartwychwstanie, a także sąd ostateczny, na którym każdy będzie musiał zdać sprawę ze swojego postępowania. „Bóg bowiem odbędzie są nad każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną – czy dobrą, czy złą” (Koh 12.14).
A co na temat nadziei mówią Pisma Mesjańskie?
Nadzieja w Pismach Mesjańskich
Mesjańska nadzieja również wiąże się z Królestwem Bożym, które choć już jest obecne jako rzeczywistość duchowa (Łk 17.21), w swej całej chwale zostanie urzeczywistnione dopiero w „Dniu Pańskim”. Przedmiotem tej nadziei jest więc chwalebne przyjście Chrystusa (Mt 24.29-31), zmartwychwstanie i życie wieczne (Mt 22.23-32; Mk 12.18-27; Łk 14.14; 20.27-40).
Nauka o powtórnym przyjściu Chrystusa w Ewangeliach synoptycznych oznacza więc przede wszystkim przyjście Jezusa „w chwale Ojca swego z aniołami świętymi” (Mk 8.38, por. Mt 16.27; Łk 9.26). Ewangelista Mateusz dodaje również, że „wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi” (Mt 24.30), bo Chrystus przyjdzie na sąd, aby „oddać każdemu według uczynków jego” (Mt 16.27). Czytamy tam: „A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata” (Mt 25.31-34). Tym zaś, którzy będą po lewicy powie: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany Diabłu i jego aniołom (…). I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (25.41,46). Poza tym synoptycy niewiele mówią o wydarzeniach eschatologicznych. Nie zajmują się szczegółami. Nie mówią też wprost o wniebowzięciu wierzących. Poprzestają jedynie na stwierdzeniu, że Chrystus przyjdzie powtórnie i wtedy odbędzie się sąd: jedni odziedziczą Królestwo i życie wieczne, inni zostaną skazani na wieczne potępienie.
Również Ewangelia Jana, która powstała najpóźniej (około 100 r. po Chrystusie), nie zajmuje się szczegółami. Jedynie nieco więcej mówi ona o zmartwychwstaniu, bezpośrednio łącząc je z powtórnym przyjściem Chrystusa (J 5.28-29; 6.39-40), i jako jedyna spośród Ewangelii mówi o zabraniu wiernych z ziemi do „domu Ojca”: „W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (J 14.2-3). Craig S. Keener tak jednak komentuje te słowa: „Jan zapewne używa słownictwa w znaczeniu przenośnym, by opisać przebywanie z Chrystusem w miejscu Bożej obecności (…). W tym kontekście Janowi chodzi przypuszczalnie nie o drugie przyjście Chrystusa, lecz o Jego powrót po zmartwychwstaniu w celu udzielenia Ducha Świętego (J 14,16-18)” („Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu”, Warszawa 2000, s.216,217).
Niewiele więcej dowiadujemy się też z Dziejów Apostolskich. W księdze tej czytamy przede wszystkim o tęsknocie apostołów za „odbudową królestwa Izraela” (1.6), o powtórnym przyjściu Jezusa (1.11), że „niebo musi Go przyjąć, aż do odnowienia wszechrzeczy” (3.21) – między innymi odnowienia królestwa Izraela (Dz 1.6) – a także o tym, że Bóg „wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża [Chrystusa], którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych” (17.31, por. Dz 10.42).
Dopiero „starannie wykształcony” Paweł (Dz 22.3), który pozostawał pod dużym wpływem apokaliptyki hebrajskiej, uwzględnił dodatkowe elementy eschatologiczne, takie jak: zwycięstwo powracającego Chrystusa nad antychrystem i wszystkimi wrogami (2 Tes 2.7-10, por. Dn 7.13-14,26-27), powszechne zmartwychwstanie z przemianą „w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej” (1 Kor 15.52) oraz tzw. pochwycenie lub porwanie. „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” (1 Tes 4.16-18).
Craig S. Keener komentuje ten tekst następująco: „Spotkanie w powietrzu mogło zostać wywnioskowane ze wzmianki o zgromadzeniu chrześcijan, którzy mają się z Nim spotkać (Mt 24.31)… W związku z królewskim przybyciem słowo, którego użyto na oznaczenie spotkania w powietrzu (naprzeciw), było zwykle stosowane w odniesieniu do wysłanników, którzy wyszli na spotkanie dostojnika i towarzyszyli mu w drodze do miasta. Tekst ten ewidentnie kontrastuje z honorami, jakie należały się »Panu«, cezarowi, i jego emisariuszom” („Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu”, Warszawa 2000, s. 457).
Spotkanie z Mesjaszem w czasie Jego chwalebnego przyjścia, zmartwychwstanie do życia wiecznego, urzeczywistnienie się Królestwa Bożego tu na ziemi i całkowita odnowa wszystkiego, co zostało zniszczone przez grzech, to zatem najważniejsze aspekty biblijnej nadziei dla wszystkich powołanych – Żydów, i nie-Żydów (Ef 4.4; 1.18; 2.11-12; 1 Tes 4.13; Kol 1.27; Tt 2.13; 2 P 3.13).
A co z apokaliptyczną wizją przyszłego panowania wierzących, o które pyta Czytelnik? Czy 14 rozdział Apokalipsy i inne miejsca nie mówią, że tylko 144 tysiące opieczętowanych będzie panować z Chrystusem jako królowie i kapłani?
Apokaliptyczna wizja
Zanim przejdę do kwestii związanych z pytaniem, pozwolę sobie zauważyć, że Apokalipsa to najbardziej kontrowersyjna księga Biblii. Jest to księga pełna symboli i niejasności. Dość wspomnieć, że na świecie jest dziś około 3000 różnych wyznań chrześcijańskich i każde z nich na swój sposób interpretuje Apokalipsę, często dodając do niej swoje specyficzne doktryny. I tak jest m.in. z interpretacją 144 tysięcy opieczętowanych (Ap 7.1-4; 14.1-5).
Dla przykładu wystarczy przypomnieć, że jedni uważają tę liczbę za symboliczną i odnoszą ją do wszystkich chrześcijan (tzw. Kościoła). Inni z kolei traktują liczbę 144 tysiące dosłownie i próbują dowieść, że dotyczy ona pierwszych chrześcijan pochodzenia żydowskiego, wierzących innych narodowości – szczególnie reformatorów i świadków Jehowy. Twierdzą, że tylko oni zostaną zabrani do nieba, a nawet już zostali zabrani, bo większość z nich już zmartwychwstała. W książce „Wspaniały finał Objawienia jest bliski!” czytamy: „Paweł wskazuje, że wskrzeszenie ich rozpoczęło się wkrótce po inauguracji obecności Jezusa w roku 1914 i że niektórzy dostępują zmartwychwstania wcześniej niż inni (1 Kor 15.51-55; 1 Tes 4.15-17). A zatem ich ‘ożywanie’ rozciąga się na pewien okres, w którym poszczególne osoby otrzymują dar nieśmiertelnego życia w niebie (2 Tes 1.7; 2 P 3.11-14)” (Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania 1993, s. 289). Oni też „razem z Jezusem będą przez tysiąc lat stanowić jedyny rząd. Usługując jako kapłani (…) [oraz] jako sędziowie urzędujący przez tysiąc lat, będą wespół z Jezusem życzliwie pomagać pokornym ludziom w osiągnięciu życia wiecznego” (tamże, s. 291).
Wśród chrześcijan istnieje zatem wiele skrajnie różnych opinii i poglądów na temat 144 tysięcy, chociaż sama Apokalipsa wyraźnie mówi, że opieczętowani wywodzą się „ze wszystkich plemion izraelskich” (7.4) – imiennie wymienionych (w. 5-8). Nie ma podstaw, aby wizję 144 tysięcy wybranych i opieczętowanych rozumieć w znaczeniu przenośnym i odnosić do któregokolwiek Kościoła. Tym bardziej że już w kolejnym wersecie czytamy o „tłumie wielkim, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków” (w. 9).
Poza tym, rozdział czternasty Księgi Apokalipsy nie mówi wprost, że to 144 tysiące odkupionych będzie panować z Chrystusem jako królowie i kapłani. Mówią o tym inne teksty Apokalipsy. W pierwszym z nich czytamy, że Jezus już „uczynił nas rodem królewskim, kapłanami Boga i Ojca swojego” (1.6). Drugi zaś mówi, że Jezus „godzien jest wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ został zabity i odkupił dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu, i uczynił z nich dla Boga naszego ród królewski i kapłanów, i będą królować na ziemi” (5.9-10). Według przytoczonych tekstów uczniowie Jezusa zatem już co najmniej od wniebowzięcia i wywyższenia Chrystusa (5.5-14) otrzymali królewskie kapłaństwo.
Co więcej, odkupieni dla Boga „mają królować na ziemi” (w. 10), a nie w niebie, jak to tłumaczą niektórzy teolodzy. Ponadto teksty te mówią o powszechnym kapłaństwie wierzących „z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu” (w. 9), a nie tylko jakieś uprzywilejowanej „klasy”. Kto zatem uważa, że tylko 144 tysiące opieczętowanych powołanych zostało do zarządzania i służby kapłańskiej, ten musiałby się również zgodzić, że przywileje te przysługują wyłącznie Żydom, bo powyższe fragmenty mówią właśnie o ocalałej „resztce” Izraela (por. Ap 6.17-7.8). Rzecz jasna, stanowisko takie jest nie do przyjęcia, bo inne teksty Księgi Apokalipsy (wyżej cytowane) wyraźnie mówią o powszechnym kapłaństwie wierzących (1.6; 5.9-10).
Co więcej, o powszechnym kapłaństwie czytamy również w Pierwszym Liście Piotra: „I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa” (2.5) oraz: „Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym” (2.9-10). Krótko mówiąc, powyższe teksty mówią o obecnym „królestwie kapłanów”, czyli powszechnym kapłaństwie tu na ziemi, a nie w niebie. Natomiast rozdziały mówiące o 144 tysiącach wybranych i opieczętowanych, opisują ocalałą „resztkę” Żydów mesjanicznych.
Czy to jednak znaczy, że Księga Apokalipsy w ogóle nie mówi o przyszłym panowaniu wierzących z Chrystusem?
Nic podobnego. Mówią bowiem o tym inne teksty. Pierwszy pochodzi z listu skierowanego do zboru w Tiatyrze, w którym czytamy: „Trzymajcie się tylko mocno tego, co posiadacie, aż przyjdę. Zwycięzcy i temu, kto pełni aż do końca uczynki moje, dam władzę nad poganami, i będzie rządził nimi laską żelazną, i będą jak skruszone naczynia gliniane; taką władzę i Ja otrzymałem od Ojca mojego” (Ap 2.25-28).
Drugi natomiast tekst zawarty jest pod koniec księgi i mówi: „I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nim będą przez tysiąc lat” (20.4-6).
Oba teksty – czytane w szerszym kontekście – mówią zatem, że gdy Chrystus przyjdzie ponownie, nastąpi zmartwychwstanie, a na ziemi nadal pozostaną jacyś poganie (oprócz tych, „pobitych mieczem” – Ap 19.21), którzy przez tysiąc lat podlegać będą władzy Jezusa i jego uczniów. Potem – po tysiącleciu – odbędzie się Sąd Ostateczny i koniec starego świata.
O Tysiącletnim Królestwie
Co sądzić o takim scenariuszu ostatnich wydarzeń?
Trudno o jakąś jednoznaczną odpowiedź, każda bowiem interpretacja ma słabe strony. Warto jednak przypomnieć, że w taki scenariusz wydarzeń wierzyli ojcowie Kościoła oraz pisarze chrześcijańscy pierwszych trzech wieków, m.in. Papiasz z Hierapolis (ok. 60-130 r.), Justyn Męczennik (ok. 100-165), Ireneusz – biskup Lyonu (ok. 140-202), który wszystkich kwestionujących millenaryzm uważał za heretyków, czy też Tertulian (ok. 160-230 r.). Wszyscy oni oczekiwali na założenie Tysiącletniego Królestwa na ziemi.
Przypomnijmy, że według Ireneusza przyjście Chrystusa miało nastąpić po tym, gdy w Jerozolimie, na tronie świątyni zasiądzie Antychryst. Potem, gdy zostanie zniszczony Antychryst, nastanie czas tysiącletniego odpocznienia i współrządzenia wiernych z Chrystusem, i ziemia zostanie przywrócona do pierwotnego stanu sprzed upadku Adama. Dodajmy, że Ireneusz – za tradycją żydowską – uważał, że historia świata i ludzkości trwać będzie siedem tysięcy lat, na wzór siedmiu dni stworzenia („Adversus haereses” V, 30.4-36,3).
Podobne poglądy głosili także Cyprian i Metody z Olympos, biskup Wiktoryn z Pettau oraz Lanktancjusz (IV wiek), a także ebionici (hebr. ebhjonin – ubodzy), czyli chrześcijanie żydowskiego pochodzenia oraz wiele innych ugrupowań, które traktowały zapowiedzi apokaliptyczne dosłownie.
Dopiero – jak podaje znany historyk Kościoła, Karlheinz Deschner – „Od połowy III wieku katolicy zwalczali chiliazm, a gdy Kościół katolicki został uznany przez cesarza, chiliazm odrzucono jako ideologię żydowską, i doktrynę zorientowaną na ciało ludzkie (…); a na soborze w Efezie, w roku 431, napiętnowano go jako »wypaczenie i konfabulację«. Prorokowane tysiącletnie królestwo, wiara w komunistyczny raj na ziemi, która niegdyś dodawała otuchy cierpiącym masom chrześcijańskim i jeszcze w III wieku była akceptowana przez teologów – wszystko to stało się niewygodne dla Kościoła spragnionego władzy. Kościołowi nie zależało już na końcu świata, lecz podkreślał on – szczególnie gorliwie – »nieskończoność« królestwa Chrystusowego, a wyznawany między innymi przez Pawła pogląd przeciwny, iż nastąpi ograniczone w czasie – pośrednie – królestwo Mesjasza, został oficjalnie potępiony jako herezja” („I znowu zapiał kur”, t. II, s.71).
Co więcej, „nie wahano się oczerniać czołowych chiliastów i fałszować ich pism (…). Kościół zadbał [nawet] o to, żeby przepadła ogromna większość pism chiliastycznych. Zniknęło między innymi pięć ksiąg Papiasza, w których ten »ojciec apostolski« skomentował słowa Jezusa i jego uznał za prekursora chiliazmu, chociaż owe księgi istniały jeszcze w XIV wieku” (tamże, s. 71,72).
Cóż, można tylko ubolewać, że nie dysponujemy księgami Papiasza oraz że o tysiącletnim królestwie czytamy tylko w Apokalipsie.
Warto zatem pamiętać, że kiedy Jan pisał Księgę Apokalipsy (około 96 r. po Chrystusie), nie żył już żaden z apostołów. Nikt wcześniej nie znał też millenaryzmu (łacińskie mille – oznacza tysiąc). Z drugiej jednak strony, czyż pierwsi uczniowie Chrystusa nie oczekiwali na Jego rychły powrót (Rz 13.11-13; 1 Kor 7.29,31; 10.11; 15.51; Hbr 10.37; Jk 5.9; 1 J 2.18)? Czyż nie żywili nadziei na odbudowę królestwa Izraela (Dz1.6; Łk 24.21)? Czy zatem wierzącym nie powinno wystarczyć samo „oczekiwanie błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela, Chrystusa Jezusa” (Tt 2.13), bez względu na to, jak to naprawdę kiedyś będzie?
O zmartwychwstaniu
Ale jak w takim razie rozumieć apokaliptyczną wzmiankę o pierwszym i drugim zmartwychwstaniu (Ap 20.4-6)?
Aby odpowiedzieć na to pytanie należy przede wszystkim zauważyć, że Pismo Święte generalnie – poza zmartwychwstaniem duchowym („nowonarodzenie” – J 3.5) – mówi o jednym zmartwychwstaniu: sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Czytamy o tym już w Księdze Daniela: „A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie” (12.2).
Podobnie wyraził to apostoł Paweł, mówiąc: „Pokładam w Bogu nadzieję (…), że nastąpi zmartwychwstanie sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Dz 24.15).
Również w Ewangelii Jana czytamy: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd” (J 5.28-29).
Innymi słowy: podczas paruzji Chrystusa, ziemię dotkną ostatnie straszliwe sądy (por. Ap 16.15-21) i wtedy spełnią się następujące słowa: „I popadły w gniew narody, lecz i twój gniew rozgorzał, i nastał czas sądu nad umarłymi, i oddawanie zapłaty sługom twoim prorokom i świętym, i tym, którzy się boją imienia twego, małym i wielkim, oraz wytracenia tych, którzy niszczą ziemię” (Ap 11.18).
Święty Mateusz opisał to tak: „A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy (…). I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25.31-33,46).
„Potem nastanie koniec – pisał Paweł – gdy [Jezus] odda władzę królewską Bogu Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc” (1 Kor 15.24).
Jak widać, wszystkie teksty mówiące o zmartwychwstaniu do życia bądź na sąd związane są z powtórnym przyjściem Chrystusa i wyraźnie różnią się od apokaliptycznej nauki o podwójnym zmartwychwstaniu. Apokaliptyczna wizja tysiącletniego królestwa i podwójnego zmartwychwstania nie występuje bowiem nigdzie indziej w Pismach Mesjańskich i nie pasuje do innych fragmentów biblijnych. Nie uznawał jej ani ewangelista Jan (por. J 5.28-29), który pisał swoją Ewangelię około 100 r. po Chrystusie, a więc w kilka lat po powstaniu w roku 95/6 Apokalipsy, którą wielu uważa za dzieło tegoż właśnie Jana, ani Paweł, któremu przecież objawiona została tajemnica dotycząca paruzji i zmartwychwstania (por. 1 Kor 15.51). Innymi słowy: wzmianka o millenium i podwójnym zmartwychwstaniu to jedyny taki tekst w Pismach Mesjańskich tak wyraźnie nawiązujący do apokaliptyki żydowskiej (Jan czerpał nie tylko z bogactwa Biblii hebrajskiej, ale także z apokryficznych tekstów żydowskich), aby na jego podstawie tworzyć jakąś wiążącą naukę. Jest to przynajmniej nie do przyjęcia z punktu widzenia biblijnej hermeneutyki, tym bardziej, że Pismo wyraźnie stwierdza iż „na zeznaniu dwóch lub trzech świadków opierać się ma każda sprawa” (2 Kor 13.1, por. Pwt 19.15; Mt 18.16). Oczywiście tekst ten można zinterpretować w duchowym sensie, ale taka interpretacja budzi wiele wątpliwości i pytań, podobnie zresztą jak interpretacja siódmego rozdziału Apokalipsy, na podstawie której dokonano sztucznego podziału na tzw. dwie klasy: niebiańską, czyli „malutkie stadko” liczące 144 tysięcy wybranych, i ziemską, czyli „wielki tłum” (Ap 7.4,9). Czy Biblia uzasadnia taki podział? O tym w następnym części.