Sakrament Namaszczenia chorych

Print Friendly, PDF & Email

 

To sakrament, który zazwyczaj bywa udzielany wiernym w obliczu śmiertelnej choroby. Podobnie jak w przypadku wszystkich sakramentów, Kościół twierdzi, że sakrament ten został ustanowiony przez Chrystusa. Podstawą zaś tego twierdzenia ma być tekst z Listu św. Jakuba (5.14-16). Nasuwa się pytanie: czy tego w istocie uczy ów tekst?  

 

Zanim przejdziemy do tekstu biblijnego, przypomnijmy, że skutkiem sakramentu namaszczenia chorych ma być pokrzepienie i wzmocnienie duszy, pomnożenie łaski uświęcającej, zgładzenie wszelkich grzechów i kar doczesnych oraz umocnienie na czas konania, a w niektórych przypadkach – uzdrowienie chorego.

O tym zaś, jak bardzo Kościół katolicki zabezpieczył swoje roszczenia do szafarstwa tym sakramentem, świadczy chociażby postanowienie Soboru Trydenckiego. Oto one: ,,Kto mówi, że święte namaszczenie chorego nie udziela łaski i nie wymazuje grzechów, ten jest wyłączony.(…) Kto mówi, że »starszymi kościoła«, którzy według apostoła Jakuba powołani byli do namaszczenia chorego, nie są wyświęceni przez biskupa kapłani, lecz starsi każdego zboru, niech będzie wyłączony” (w: Herman I. Hegger, ,,Biblia a Rzym”).

Tyle Kościół. A co mówi sam tekst z Listu św. Jakuba? Czytajmy: „Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone. Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugim, abyście byli uzdrowieni. Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego (5.14-16).

O czym więc mówi powyższy fragment?

Przede wszystkim mówi nam o tym, jak pierwsi chrześcijanie postępowali w przypadku choroby. Mówi, że główny nacisk kładli oni na duchowe możliwości uzdrowienia. Jeśli więc ktoś z wiernych zachorował, chory najpierw powinien ,,przywołać starszych zboru”. Zauważmy, że tekst ten nie mówi o kapłanach, jak to błędnie podano w katolickich przekładach Biblii, ale o starszych. Przypomnijmy, że pojęcie to nie miało nic wspólnego z urzędem kapłańskim. Określeniem tym posługiwano się przecież już w okresie starotestamentowym i stosowano go głównie do przywódców i sędziów, a nie kapłanów (Wj 18.13-26; 24.1; Lb 11.16,24-30; 1 Sm 8.1-5; Rt 4.2,11). W nowotestamentowych zaś gminach chrześcijańskich mianem tym określano tych, których wyznaczano spośród nowo nawróconych (Dz 14.23), aby kierowali i ,,paśli zbór Pański” (Dz 20.28,17). Nowy Testament nie mówi więc o kapłanach w katolickim znaczeniu i nie daje podstaw do podziału na duchownych (kapłanów) i świeckich (laikat). Do takiego bowiem podziału doszło dopiero na przełomie II i III wieku, kiedy to starszych (biskupów), nazwano kapłanami.

Inna sprawa to liczba mnoga występująca w tekście. Jakub zalecał wezwać starszych. Oznacza to, że lokalnym zborem nie zarządzał pojedynczy przywódca, lecz kolegium braci starszych. Potwierdza to m.in. Craig S. Keener, który pisze: ,,Nie brak dowodów, że ten model zarządzania utrzymał się w czasach Nowego Testamentu [w gminach chrześcijańskich]. Większość starożytnych synagog miała kilku starszych, którzy sprawowali różne urzędy religijne (działali kolektywnie, jako rada)” (,,Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu”). Biblia zaś dodaje, że powinni to być mężowie pełni wiary i Ducha Świętego, doświadczeni, którzy by również własnym domem dobrze zarządzali (1Tm 3.1-6). A zatem tekst ten nie mówi o jakiejś szczególnej pozycji jednostki (kapłana), lecz o starszych (co najmniej dwóch lub trzech), którzy z własnego doświadczenia znają problemy życiowe, również te małżeńskie.

Idźmy jednak dalej. Powyższy tekst mówi bowiem nie tylko o tym, kogo należy wezwać, ale podaje również, w jakim celu mieli być wezwani owi starsi. Podkreśla, że głównym ich zadaniem była modlitwa o uzdrowienie chorego (w. 14), a nie przygotowanie go na śmierć. Jak czytamy, to „modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie” (w. 15). A zatem decydujące znaczenie miała modlitwa płynąca z wiary, a nie namaszczenie oliwą. Co zatem z namaszczeniem?

Jeśli chodzi o samo namaszczenie oliwą, wynikało ono przede wszystkim z przepisów starotestamentowych (Kpł 14.2,16-18,29). Jak wiadomo, w czasach biblijnych namaszczano zarówno królów, kapłanów, jak i proroków (Wj 29.7; 1Sm 9,16; 16,1,3; 1 Krl 19.15-16). Olej był bowiem symbolem Ducha Świętego, na co m.in. zwrócił uwagę Jezus, mówiąc: ,,Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie” (Łk 4.18). A zatem użycie oliwy postrzegane było jako widzialny znaku współdziałania z Duchem Bożym. Dlatego też mogło mieć ono niemałe znaczenie dla samych chorych. Tym bardziej że w niektórych przypadkach oliwy rzeczywiście używano jako środka leczniczego. Czynili tak nie tylko Żydzi (por. Iz 1.6; Łk 10.33-34), ale również lekarze nie-żydowscy. Na przykład grecki lekarz Galen nazywał olejek ,,najlepszym z wszystkich lekarstw”. Należy jednak dodać, że nikt w tym celu nie używał jakieś specjalnie poświęconej oliwy, ale tej powszechnie stosowanej – z oliwek.

Ale to nie wszystko. W zaleceniu Jakuba należy bowiem również zwrócić uwagę na konieczność „wyznawania grzechów jedni drugim” (w.16). Jak wiadomo, tradycja żydowska zazwyczaj łączyła grzech z chorobą. Na ogół uważano bowiem, że choroba jest skutkiem grzechu (J 9.1-2). W niektórych przypadkach uważał tak nawet Jezus (Mk 2.5; J 5.14). Dlatego właśnie Jakub zalecał, aby najpierw usunąć wszelkie przeszkody natury moralnej. Uważał bowiem, że jeśli ma dojść do uzdrowienia, chory musi być wolny od jakiegokolwiek poczucia winy. Dotyczyło to, rzecz jasna, również starszych zboru. To znaczy, że zarówno pomiędzy starszymi, jak i pomiędzy nimi a chorym nie powinno być jakichkolwiek niedomówień. Innymi słowy: Jakub hipotetycznie zakładał, że jeśli nawet wcześniej doszło do jakiegoś nieporozumienia pomiędzy nimi, każda ze stron powinna dążyć najpierw do pojednania (por. Mt 5. 23-24; 6.12,14-15; Prz 28.13). Uważał bowiem, że tylko wtedy Bóg może wysłuchać ich modlitwy i podźwignąć chorego. Wiadomo przecież, że ,,Bóg grzeszników nie wysłuchuje” (J 9.31). Chyba, że wyrażają prawdziwą skruchę (Ps 51.19; Iz 57.15).

Jak widać, egzegeza tekstu z Listu św. Jakuba, nie daje absolutnie żadnych podstaw dla katolickiego sakramentu. Przeciwnie, przeczy twierdzeniom Kościoła katolickiego, jakoby posługa ta była uzależniona od kapłana lub jakiegoś poświęconego oleju. Przemawia za tym również fakt, że w większości przypadków stan duchowy i fizyczny chorych, do których wzywani są księża – wcale nie ulega poprawie. Nie umacnia też zaufania chorego do Boga. I to właśnie – z chrześcijańskiego punktu widzenia – jest najgorsze w tym wszystkim – oto w chwili być może ostatniej szansy, zamiast doprowadzić chorego do biblijnego pojednania z Bogiem, którego następstwem jest pewność i radość zbawienia, wprowadza się umierającego i jego rodzinę w błąd, dając im zaledwie złudną nadzieję na zbawienie w czyśćcu.

Powstaje pytanie: jeśli – jak uczy Kościół – chrzest zgładził grzech pierworodny, sakrament pokuty – wszelkie grzechy popełnione po chrzcie, zaś sakrament namaszczenia – pozostałości grzechowe, to po co jeszcze czyściec? Przecież Biblia mówi wyraźnie, że ,,jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 J 1.9). O co więc tak naprawdę chodzi w doktrynie katolickiej?

Odpowiedź może być tylko jedna: chodzi o uzależnienie wiernych (nawet po śmierci) od Kościoła. A więc o pieniądze (msze za zmarłych)!

Jak widać, Kościół katolicki zadbał o to, aby całe życie wiernych było zależne od sakramentów i posługi kapłanów, począwszy od chrztu niemowląt, a kończąc na tzw. ostatnim namaszczeniu (ostatnim, bo chociaż namaszczenie to może być powtórzone, zazwyczaj bywa ostatnie).

Nauka o sakramentach pokazuje więc jasno i wyraźnie, jak bardzo Kościół zboczył z prostej drogi biblijnego chrześcijaństwa. Jak w miejsce prostych nauk Pisma Świętego wprowadził nieznane pierwotnemu chrześcijaństwu pogańskie misteria (znaki, formuły, przeróżne gesty), które przedstawia jako uświęcające środki łaski Bożej.  Jak uzależnił zbawienie – którego nikomu nie może zagwarantować – od skostniałej i zaborczej instytucji.

Przypomnijmy więc na koniec, że w pierwszych wiekach w ogóle nie było mowy o sakramentach w katolickim znaczeniu. A zatem również namaszczenia chorych nie traktowano jako sakramentu. Jak pisze ks. Stanisław Hołodok, modlitwy połączone z namaszczeniem chorych miały charakter czysto prywatny. Aż do IX wieku Kościół nie zobowiązywał więc wiernych do przyjmowania tego ,,sakramentu”. Doszło do tego znacznie później, długo po tym, jak w IX wieku Kościół zakazał prywatnych namaszczeń (używania oliwy) i sam stał się dysponentem owego obrzędu. Od tego też czasu namaszczenie stało się przywilejem urzędników Kościoła i początkowo przyjmowali je jedynie zakonnicy, kapłani i przedstawiciele wyższych sfer (por. www.opoka.org.pl). Dopiero, gdy wykrystalizowała się teologiczna koncepcja sakramentów, szczególnie na soborze liońskim II (1274), florenckim (1439), a następnie trydenckim (1545-1563), ,,sakrament” namaszczenia chorych stał się obowiązkiem wszystkich wiernych.

Cokolwiek by więc powiedzieć o roszczeniach Kościoła rzymskokatolickiego, jedno jest pewne: chociaż Nowy Testament wspomina o namaszczeniu chorych, ani jednym słowem nie mówi o tym, by było ono sakramentem w katolickim znaczeniu. Nowy Testament nie uczy też o siedmiu sakramentach jako nośnikach łaski. Liczbę ,,siedmiu sakramentów” ustalono bowiem dopiero w XII wieku, kiedy to doszło do samego zdefiniowania sakramentów. Jednym słowem, katolickie sakramenty przeszły długą drogę ewolucji zanim stały się sakramentami. W rzeczywistości więc nie prowadzą one – jak sam Kościół – ani do duchowego odrodzenia i uświęcenia, ani do zbawienia wiernych. Są bowiem sprzeczne z Biblią, która jednoznacznie głosi: Daremnie mi cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi(Mt 15.8-9).

Biblia – w przeciwieństwie do katolickiej doktryny – uczy więc, że droga do zbawienia jest prosta. Głosi: ,,Każdy, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie” (Rz 10,13). ,,Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków” (Ef 2.8-10). Tak więc jedynie żywa wiara ,,zbudowana na fundamencie apostołów i proroków” (Ef 2.20) prowadzi do zbawienia i uświęcenia, a nie sakramenty!