Eucharystia

Print Friendly, PDF & Email

eucharist

Interesuje mnie pochodzenie mszy, a mianowicie, jak doszło do tego, że ostatnia wieczerza paschalna, jaką Jezus spożył z apostołami wieczorem czternastego dnia miesiąca nisan, stała się kulminacją ofiary mszalnej? Czego tak naprawdę uczy Biblia na ten temat? Czy potwierdza, że – jak uczy Kościół – chleb i wino w tajemniczy sposób stają się ciałem i krwią Chrystusa? Czy to prawda, że eucharystia jest prawdziwą przez Jezusa ustanowioną ofiarą – równą ofierze krzyżowej?  

Rozpocznijmy od przypomnienia genezy mszy katolickiej. Wbrew bowiem powszechnemu przekonaniu, liturgia mszalna nie tyle nawiązuje do wydarzeń nowotestamentowych, co do pogańskich religii misteryjnych, z kultem Mitry (bóstwo solarne) na czele.

Interesujące jest to, że również w tym kulcie kapłani tytułowani byli ,,ojcami”. Sam zaś przywódca – podobnie jak papież – nosił tytuł ojciec ojców (pater patrum). Podobnie też jak w katolicyzmie, w kulcie tym uznawano komunię z hostią opatrzoną znakiem zbliżonym do krzyża. Codziennie – jak w katolicyzmie – odbywały się liturgiczne zgromadzenia, przy czym nabożeństwo niedzielne było najważniejsze. Ponadto, podobnie jak podczas mszy, w liturgii ku czci Mitry używano kielicha i pateny oraz składano pokłon przed kielichem. Trudno więc zbieżności te uznać za przypadkowe.

Nasuwa się pytanie: jak doszło do tego, że prosty i zrozumiały obrządek Wieczerzy Pańskiej, mający upamiętniać śmierć Jezusa, został przekształcony w pełną tajemnic ofiarę mszalną?

Trzeba nam wiedzieć, że do zmian tych nie doszło od razu. Otóż doktryna o ofierze eucharystycznej kształtowała się przez długie wieki. Warto przypomnieć, że we wczesnym okresie chrześcijaństwa, aż do połowy II stulecia, zgromadzenia wiernych cechowała prostota, a głównymi elementami zgromadzeń były modlitwy, pieśni, czytanie hebrajskich pism (później również pism apostolskich) oraz kazanie (por. 1Kor 14.26). Wspomniane więc w Dziejach Apostolskich łamanie chleba nie należy wiązać z Wieczerzą Pańską, lecz z wieczornymi posiłkami wspólnoty (tzw. agapa). Początkowo bowiem Wieczerzę Pańską obchodzono raz w roku, w czasie święta Paschy (1Kor 5.7-8). Dopiero w drugiej połowie II stulecia na wskutek nacisków biskupa Aniceta (162 r.) i Wiktora I (190 r.) chrześcijanie zachodniej części Imperium Rzymskiego odcięli się od daty biblijnej Paschy i ustalili rzymską Wielkanoc na pierwszą niedzielę po czternastym dniu nisan. Dodajmy, że w tym czasie nie było jeszcze kapłanów, ofiar, kościołów i ołtarzy. Pojawiły się natomiast pierwsze sygnały dotyczące eucharystii, która początkowo wyrażała się jedynie w dziękczynieniu (gr. eucharystia = dziękczynienie) wiernych za dary – za ciało i krew Chrystusa. Dopiero w III stuleciu Cyprian z Kartaginy (200-258) połączył Wieczerzę Pańską z ofiarą złożoną przez kapłana, czyli z bezkrwawym powtórzeniem ofiary Jezusa na Golgocie, i wprowadził zamiast chleba małe okrągłe opłatki, które otrzymały nazwę hostii (z łac. jagnię ofiarne). Dodajmy, że nie wszystkim się to spodobało. Stanowiska tego bowiem nie podzielali Justyn, Ireneusz i wielu innych, dla których Wieczerza Pańska stanowiła jedynie ofiarę dziękczynną wiernych, nie zaś powtórzenie ofiary Chrystusa. Mimo to, już pod koniec IV wieku, przyjęło się określenie ,,msza” (łac. missa), które dopiero później nabrało charakteru ofiary mszalnej, podczas której kapłan dokonywał rzekomego ,,przemienienia” chleba i wina w ciało i krew Chrystusa.

Przypomnijmy, że ta nowa forma kultu, która rozwinęła się na przełomie III i IV wieku (w 394 r. wprowadzono codzienną celebrację mszy), znalazła początkowo zwolenników jedynie w Kościele zachodnim. Z jej to powodu, szczególnie od roku 787, kiedy to na soborze w Nicei przyjęto twierdzenie, że chleb i wino używane podczas mszy ulegają przeistoczeniu, przez kolejne wieki w łonie chrześcijaństwa toczyły się zaciekłe spory, które trwały aż do 1215 r., czyli do IV soboru laterańskiego, podczas którego doktryna przeistoczenia uzyskała rangę dogmatu. Dalszą zaś ewolucję doktryny mszy Kościół rzymskokatolicki zawdzięcza przede wszystkim dwóm teologom – Tomaszowi z Akwinu i Albertowi Wielkiemu – oraz postanowieniom soboru trydenckiego (1545-1563), który ostatecznie zdefiniował sakrament, ustalając zarówno doktrynę komunii, jak i mszy. Oto jedno z jego postanowień: ,,Jeśliby kto zaprzeczał, że w sakramencie Najświętszej Eucharystii zawiera się prawdziwie, rzeczywiście i substan­cjalnie Ciało i Krew razem z duszą i z bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a w więc i cały Chrystus, lecz mówił, że jest w nim tylko, jako w znaku, lub figurze lub mocy, niech będzie wyklęty” (Ks. W. Granat, ,,Dogmatyka katolicka”, t. VII, s. 194).

Ale to nie wszystko. Według Kościoła katolickiego mszę odprawiać może tylko wyświęcony kapłan. Ponadto do ceremonii tej potrzebny jest również ołtarz, mszał, kielich, korporał, purifikator, monstrancja, ministranci,  itp.,  a odprawiający samą mszę kapłani muszą być ubrani w specjalne szaty liturgiczne. Przypomnijmy też, że do II soboru watykańskiego mszę odprawiono wyłącznie w języku łacińskim, a kapłan zobowiązany był do szeregu czynności. Pewne zmiany wprowadzono dopiero po Vaticanum II. Zasadnicze jednak elementy pozostały bez zmian.

Jak widać, rozwój nauki o eucharystii jako ofierze i komunii trwał przez wiele wieków i właściwie trwa po dzień dzisiejszy. Jak zatem rozumieć słowa Jezusa: ,,Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje (…) to jest krew moja” (Mt 26.54-56)? Czy słowa te należy traktować dosłownie?

Aby odpowiedzieć na powyższe pytania, zwróćmy uwagę przede wszystkim na to, że słowa  te zostały wypowiedziane w trakcie spożywania wieczerzy paschalnej (Mt 26.17). Już sam ten fakt wskazuje, że zarówno baranek paschalny, jak i chleb i wino spożywane podczas wieczerzy, miały znaczenie jedynie symboliczne. Słów Chrystusa wypowiedzianych podczas wieczerzy paschalnej nikt więc nie rozumiał dosłownie. Podobnie zresztą, jak wiele innych Jego wypowiedzi. Na przykład: ,,Ja jestem światłością świata” (J 8.12); ,,Ja jestem drzwiami” (J 10.7); ,,Ja jestem droga” (J 14.6); ,,Ja jestem prawdziwym krzewem winnym” (J 15.1); ,,Jam jest korzeń i (…) gwiazda jasna poranna” (Ap 22.16). Odczytywanie tych słów w dosłownym znaczeniu, byłoby oczywistym absurdem. Wszystkie one są bowiem wyrażeniami o znaczeniu symbolicznym. Podobnie zresztą jak i wiele innych określeń odnoszących się również do wiernych, którzy nazwani zostali ,,świątynią”, ,,żywymi kamieniami”, ,,trzodą” lub ,,ciałem Chrystusa”, którego ,,Głową” jest Jezus (Ef 2.23).

O tym, że Jezus Chrystus nie miał na myśli spożywania Jego rzeczywistego ciała i krwi, świadczą również następujące słowa: ,,Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem (J 6.63).

Następna sprawa: gdyby Ostatnia Wieczerza posiadała charakter ofiary eucharystycznej, to Chrystus faktycznie złożyłby ją już podczas tej wieczerzy, kiedy wypowiadał owe słowa. Wtedy też ofiara Golgoty byłaby zbyteczna. Tak się jednak nie stało. Biblia mówi bowiem, że ,,bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia” (Hbr 9.22).

Nie do przyjęcia jest również stanowisko Kościoła hierarchicznego przypisujące kapłanom szczególną pozycję i moc rozkazywania samemu Bogu. Oto fragment przemówienia kard. S. Wyszyńskiego podczas święceń kapłańskich: Otrzymaliście w tej chwili straszliwą (!) władzę. To jest władza nie tylko nad szatanami, nie tylko nad znakami sakramentalnymi, ale przede wszystkim – nad samym Bogiem!  Jesteście przecież „spirituales imperatores”, a jako tacy, macie władzę rozkazywać nawet samemu Bogu. On tego zapragnął, on tego od was chciał! Będziecie Mu rozkazywać, gdy na wasze słowa, zstępować będzie na ołtarze – Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy … Kto ku Wam patrzy, widzi w Was Boga. Kto do Was się zbliża, nie szuka ludzkiego, ale Bożego. Prawdziwie: Sacerdos, alter Christus! Kapłan jest drugim Chrystusem (Ateneum Kapłańskie, Zeszyt 2, IX-X 1960 r.).

Dlaczego stanowisko to jest nie do przyjęcia? Po pierwsze dlatego, że Jezus nigdy nie rozkazywał Bogu, ale był Mu całkowicie uległy (Flp 2.8). Nie przekazał więc uczniom władzy, jaką przypisuje sobie Kościół hierarchiczny. Po drugie – ponieważ w  pierwszych dwóch wiekach po Chrystusie istniało jedynie powszechne kapłaństwo (1P 2.5,9). Nie istniał wówczas podział na laikat i duchowieństwo. Wieczerzę Pańską mógł sprawować każdy duchowo dojrzały chrześcijanin.

Zauważmy, że w tym czasie doszło też do wielu innych zmian. Na przykład już pod koniec III wieku, a na dobre w IV stuleciu, stół zastąpiono ołtarzem, chociaż Nowy Testament nie łączy Wieczerzy Pańskiej z ołtarzem – przy  którym należałoby się modlić, chodzić, klękać, całować go i nieskończoną ilość razy czynić znak krzyża, lecz ze zwyczajnym stołem (Mt 26.20;1Kor 10.21). Skromne miejsca zgromadzeń zastąpiły bogate świątynie (por. Iz 66.1; Dz 17.24). Pojawiły się – wcześniej nie znane chrześcijaństwu – naczynia liturgiczne. Jeszcze w IV wieku używanie kadzidła było piętnowane jako zwyczaj pogański, a jego akceptacja nastąpiła dopiero w VII wieku. Nie inaczej też było z szatami liturgicznymi, które Kościół katolicki przejął z religii pogańskich w IV stuleciu, podobnie zresztą jak większość zwyczajów i świąt z niedzielą włącznie.

Jak widać, zarówno liturgia eucharystyczna, jak i wszystko co się z nią wiąże, nie ma najmniejszego oparcia w Biblii, lecz we wcześniejszych kultach religijnych i tradycji Kościoła. Chrystus nie ustanowił bowiem żadnego „misterium” eucharystycznego (w rozumieniu hierarchów katolickich), ale wyłącznie obrządek upamiętniający Jego zbawczą śmierć. I tak też czytamy w jednym z listów św. Pawła: „Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, przyjdzie” (1Kor 11.25-26).

Jeśli zaś chodzi o duchową obecność Chrystusa pośród wiernych, nie jest ona zależna od słów kapłana – od rzekomej władzy rozkazywania Mu – ale wyłącznie od obietnicy Jezusa i wiary Jego wyznawców, i to niezależnie od samej uroczystości Wieczerzy Pańskiej. Jezus powiedział: „A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni do skończenia świata” (Mt 28.20). A zatem to nie tzw. przeistoczenie sprowadza Chrystusa do serc wiernych, ale ich żywa wiara. Napisane jest: „żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach naszych” (Ef 3.17).

Powracając do samej ofiary Chrystusa czytamy też, że Jezus „nie musi codziennie (…) składać ofiar; uczynił to bowiem raz na zawsze, gdy ofiarował samego siebie” (Hbr 7.27).  Ponadto „Chrystus nie wszedł do świątyni zbudowanej rękami (…), żeby wielekroć ofiarować samego siebie (…), ale objawił się On jeden raz (…) dla zgładzenia grzechu przez ofiarowanie samego siebie” (Hbr 9.24-26). A zatem Jezus ,,jedną ofiarą uczynił raz na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni” (Hbr 10.14).

Jak widać, Biblia mówi o jedynej, doskonałej i niepowtarzalnej ofierze Chrystusa. Ani jednym słowem nie wspomina o niekończących się ofiarach eucharystycznych, a tym bardziej o tym, aby były równorzędne tej, którą złożył Jezus. Twierdzenie tego rodzaju należy uznać za największe bluźnierstwo przeciwko Bogu. Stąd też eucharystyczny Jezus nie ma nic wspólnego z nowotestamentowym Jezusem, poza imieniem na które powołują się hierarchowie. Istnieje więc ogromna różnica pomiędzy Jezusem ewangelicznym, a Jezusem eucharystycznym. Ten drugi, to w rzeczywistości „inny Jezus”, jak napisał ap. Paweł (2 Kor 11. 4).

Cokolwiek by więc powiedzieć o katolickiej eucharystii, jedno jest pewne: język symboli i metafor, jakiego używał Jezus, nie daje podstaw dla doktryny przeistoczenia. ,,Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga” (J 6. 63). A zatem zarówno ofiara eucharystyczna, jak i uczta komunijna (począwszy od tzw. Pierwszej Komunii Świętej) nie są – ani co do istoty, ani też formy – obrzędem ustanowionym przez Chrystusa.