W pierwszej części staraliśmy się przedstawić najważniejsze zarysy eschatologii i chronologii biblijnej opracowanej przez Ch. T. Russella. Czas pokazał, że wszystkie jego zapowiedzi i daty okazały się błędne. Przypomnijmy jednak czego Russell wyczekiwał i co Biblia mówi na ten temat.
Oto co napisał w 1889 roku w swoich „Wykładach Pisma Świętego”: „Jeżeli siódmy tysiąc lat historii ziemi charakteryzuje się tym, że ma być okresem rządów Chrystusa, to wykazując, iż rozpoczął się on w r. 1873 n.e., będziemy dowodzić, że już w nim żyjemy” (tom II „Nadszedł czas”, Wydawnictwo „Na Straży”, Kraków, s. 40).
„Jeżeli jest to fakt uzasadniony Pismem Świętym, to udowodni on, co następuje:
Po pierwsze, że w tym czasie Królestwo Boże (…)zacznie obejmować władzę i wkrótce zostanie zaprowadzone na ruinach dzisiejszych instytucji.
Po drugie, że Ten, który ma prawo wziąć władzę, będzie wtedy obecny [od 1874 r.] jako nowy Władca ziemi.
Po trzecie, że (…) ostatni członek uznawanego przez Boga (…) Ciała Chrystusowego (…), zostanie uwielbiony wraz z Głową, ponieważ wszyscy członkowie mają królować wraz z Chrystusem…
Po czwarte, że począwszy od tego czasu [od 1914 r.] Jeruzalem nie będzie deptane przez pogan…
Po piąte, że w tym czasie lub nawet wcześniej zaślepienie Izraela zacznie ustępować (Rzym. 11:25).
Po szóste, że wielki czas uciśnienia (…) dojdzie do punktu kulminacyjnego (…), ogólnoświatowej anarchii…
Po siódme, że przed tą datą Królestwo Boże będzie już na ziemi oraz uderzy i skruszy pogański posąg (Dan. 2:34), a także doszczętnie zniszczy moc tych królów” (tamże, s.76-78).
Tyle Russell. A co mówi Biblia?
Zacznijmy od paruzji – przyjścia Pana – bowiem to temu słowu Russell nadał kluczowe znaczenie, twierdząc, że ilekroć określenie to występuje w Pismach Mesjańskich w odniesieniu do Chrystusa i Jego panowania, to zawsze oznacza ono jego obecność i wiąże się z ustanowieniem Królestwa Bożego i ukaraniem pogańskich narodów. Pisał: „Nie bądźmy więc zaskoczeni (…), że ustanawianie Królestwa Bożego już się zaczęło, że według proroctwa jego panowanie rozpoczęło się w roku 1878, że »wojna onego wielkiego dnia Boga wszechmogącego« (Obj. 16:14), która zakończy się w roku 1915 zupełnym obaleniem obecnych mocarzy ziemi, została już rozpoczęta” (tamże, s. 101).
A jak jest naprawdę?
Prawda jest taka, że chronologia biblijna opracowana przez Russella, okazała się błędna. I podobnie rzecz ma się z zawężeniem znaczenia słowa „paruzja” do „bycia obecnym” – jak to z czynił Russell. Wiadomo bowiem, że słowo to również może oznaczać „przyjście”, „przybycie” (por. Encyklopedia Biblijna, s. 898), a o właściwym jego znaczeniu zawsze decyduje kontekst. Określenia „paruzja” można zatem użyć nie tylko w odniesieniu do wyrażenia czyjejś obecności [także rzeczy], ale również w odniesieniu do czyjegoś przyjścia – jak to czynił na przykład Paweł – wyrażając radość z powodu przybycia (paruzji) Stefana (1 Kor 16.17) oraz Tytusa (2 Kor 7.6), lub też kiedy w wielu miejscach Pism Mesjańskich czytamy o paruzji, czyli powtórnym przyjściu Chrystusa (por. Mt 24.3,27,37,39; 1 Tes 2.19; 3.13; 4.15; 5.23; 2 Tes 2.1.8; Jk 5.7-8; 2 P 1.16; 3.4,12; 1 J 2.28).
Znany biblista William Barclay pisze: ,,W tekstach papirusowych i hellenistycznych paruzja oznacza po prostu przybycie króla, cesarza, gubernatora lub sławnej osoby do miasta lub prowincji (…). Deissmann powiada, że słowo paruzja precyzyjnie oddaje sens tekstu: »Oto Król twój przychodzi do ciebie« (Zach. 9,9; Mat. 21,5). Chrześcijanin oczekuje przybycia Króla” („Ważniejsze słowa Nowego Testamentu”, Warszawa 1988 r., s. 238, 239).
Nie jest więc tak, jak pisał Russell, że słowo paruzja powinno być przetłumaczone wyłącznie jako „obecność”.
Również wyznaczone przez niego daty związane z paruzją Chrystusa są nie do przyjęcia, a to dlatego, że Jezus wyraźnie powiedział: „O tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” (Mt 24.36).
Co więcej, chociaż Chrystus zachęcał swoich uczniów do wnikliwego badania proroctw oraz zachowania czujności, przestrzegał ich jednak, aby nie zajmowali się tym, co należy wyłącznie do Boga, czyli wyznaczaniem dat dotyczących wydarzeń eschatologicznych. Powiedział: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił” (Dz 1.6-7).
Podobnie ma się rzecz z tzw. niewidzialną paruzją Chrystusa, która rzekomo nastąpiła w 1874 roku. Wbrew bowiem temu, co pisał Russell, paruzja ta nie nadejdzie „potajemnie i cicho”, lecz w sposób widzialny. W Ewangelii Mateusza czytamy: ,,I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą, i pośle aniołów swoich z wielką trąbą, i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krańca nieba aż po drugi” (Mt 24.30-31, por. Mk 13.26-27; Łk 21.25-28).
O tym, że ma to być wydarzenie widzialne, a także nagłe – w przeciwieństwie do tego, co pisał Russell – świadczy również następujący tekst: „Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego” (Mt 24.26-27).
Tak więc, chociaż Chrystus „przyjdzie jak złodziej w nocy” (1 Te 5.2) – dla świata niespodziewanie – to jednak „przyjdzie On w chwale swojej i Ojca, i aniołów świętych” (Łk 9.26) – w pełnym majestacie i widzialnie dla wszystkich, a nie „w duchu”. Duchowo jest On przecież stale obecny pośród swego ludu (por. Mt 18.10; 28.20; J 14.16-23; 1 J 1.1-4; Ap 2.1.5).
Co więcej, o tym, że powtórne przyjście Chrystusa będzie wydarzeniem majestatycznym, niemożliwym do zignorowania i sfałszowania, świadczy również sens Jego powrotu. Chrystus przyjdzie bowiem w określonym celu. W jakim?
Przede wszystkim, aby dokonać żniwa ziemi (Ap 14. 14–16), czyli oddzielić kąkol od pszenicy (Mt 13. 39–41), owce od kozłów (Mt 25. 31–46) oraz „zniszczyć i usunąć wszystkie królestwa” (Dn 2.44), a więc dokonać sądu nad narodami oraz wrogimi systemami z wszetecznicą (odstępczym, antychrześcijańskim Kościołem) na czele (Ap 19. 2, 11–21, por. Dz 17.31; 2 Tes 2. 8).
Po drugie, aby wzbudzić swój lud z martwych, „albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. A każdy w swoim porządku: jako pierwszy Chrystus, potem ci, którzy są Chrystusowi w czasie jego przyjścia” (1 Kor 15. 22–23). Dodajmy, że zmartwychwstanie to ma się dokonać w „jednej chwili, w okamgnieniu”, a nie stopniowo, na przestrzeni jakiegoś czasu. Czytamy: „Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w okamgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nieskażeni, a my zostaniemy przemienieni” (1 Kor 15. 51–52, por. 1 Tes 4. 14–18). Nikt więc nikogo nie wyprzedzi. Według Biblii bowiem nawet ci, którzy wcześniej „dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica. Ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas” (Hbr 11. 39–40).
Po trzecie, Chrystus przyjdzie, aby ostatecznie uwolnić zbawionych od skutków grzechu. „Drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują” (Hbr 9.28). Przyjdzie więc, aby raz na zawsze położyć kres złu, cierpieniu i śmierci, aby urzeczywistnić eschatologiczną wizję „nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość” (2 P 3. 13). Innymi słowy, paruzja Chrystusa będzie końcem tego świata (Mt 13. 39). Dla jednych będzie to dzień grozy. Będą bowiem mówić do gór i skał: „Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie, i przed gniewem Baranka, albowiem nastał ów wielki dzień ich gniewu” (Ap 6. 16–17). Dla innych zaś będzie to dzień radości: „I będą mówić w owym dniu: Oto nasz Bóg, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; to Jahwe, któremu zaufaliśmy. Weselmy i radujmy się z jego zbawienia” (Iz 25.8).
Z powyższego wynika wyraźnie, że paruzja Chrystusa nie mogła nastąpić w 1874 roku, podobnie zresztą jak i „czasy pogan” nie mogły zakończyć się w roku 1914 – jak to zapowiadał Russell. Kiedy zatem się zaczęły owe „czasy pogan” i kiedy się dopełnią?
Kontekst, w jakim te słowa występują (por. Łk 21.20-24), wskazuje, że rozpoczęły się one z chwilą zburzenia Jerozolimy w 70 r. po Chrystusie. Z tekstu tego bowiem wyraźnie wynika, że owo ,,deptanie”, o którym mówił Jezus, rozpoczęło się wraz z wydarzeniami, które doprowadziły do zburzenia świątyni i Jerozolimy oraz rozproszenia Żydów, co trwało aż do powstania państwa Izrael w 1948 r.
W pewnym stopniu już więc jesteśmy świadkami ustawania „deptania” Jerozolimy (odzyskanie pełnej kontroli nad Jerozolimą w 1967 r. oraz proklamowanie jej w 1980 roku miastem niepodzielnym pod władzą Izraela) – i ,,dopełnienia czasu pogan”, jednak proces ten ostatecznie zakończy się dopiero wraz z chwalebnym powrotem Mesjasza (por. Łk 21.25-28). Według Pism dopiero wtedy Chrystus ma przejąć ster rządów w swoje ręce i ostatecznie położyć kres dominacji pogan na ziemi (por. Ap 11.15). Nie wcześniej.
W świetle biblijnej eschatologii wszystkie obliczenia Russella okazały się ostatecznie błędne. Ani bowiem Jerozolima nie przestała być „deptana” w 1914 r., ani nie zakończyły się „czasy pogan”, ani nie została zakończona w 1915 r. „wojna wielkiego Boga Wszechmogącego” (Ap 16.14), nie zostały obalone królestwa ziemi (por. Dn 2.34,44), nie przyszedł Chrystus w chwale i nie urzeczywistnił swojego Królestwa, ani też nikt z wierzących nie dostąpił uwielbienia. Nie dajmy się przeto zbałamucić i nastraszyć – jak pisał Paweł – jakoby już nastał dzień Pański (2 Tes 2.2).