Charles T. Russell – założyciel Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego – nauczał, że drugie przyjście Chrystusa rozpoczęło się niewidzialnie jesienią w 1874 roku. Następnie wskazał na rok 1914 jako na koniec czasów pogan (koniec świata) oraz ustanowienie Królestwa Bożego.Czy chronologia przedstawiona w jego „Wykładach Pisma Świętego” jest nadal aktualna? Kto ją jeszcze uznaje za właściwą? Czy rzeczywiście paruzja Chrystusa i sprawowanie przezeń władzy nad ludzkością rozpoczęły się w wyznaczonym przez niego okresie czasu?
Niestety – chociaż Russel i Nelson H. Barbour w książce „Trzy światy, czyli plan zbawienia” (wydana wspólnie w roku 1877) oraz w „Strażnicy Syjońskiej i Zwiastunie Obecności Chrystusa” (wydawana od 1879 roku przez Russella) przekonywali, że drugie przyjście Chrystusa i jego niewidzialna obecność rozpoczęły się jesienią w roku 1874, chociaż zapowiadali 40 letni okres (od 1874 do 1914 roku) wielkiego ucisku, jakiego nie było od początku świata (por. Mt 24.21), oraz powrót narodu żydowskiego do Palestyny, a także odnowę państwowości Izraela i koniec świata – nic z tych rzeczy w tamtym czasie się nie wydarzyło. Ani nie objawił się Jezus Chrystus, ani Żydzi nie powrócili do Ziemi Obiecanej, ani nie rozpoczął się Armagedon i czas sądu, ani też nie nastąpił koniec świata, który Russell przesunął później z 1914 na 1915 r. Krótko mówiąc, jego obliczenia i przepowiednie okazały się błędne. Powstaje jedynie pytanie: czy sam Russell brał wcześniej pod uwagę, że jego chronologia może się okazać zawodna?
Oczywiście. Już w 1907 roku w artykule „Wiedza i wiara względem chronologii” napisał:
„Przypuśćmy, że stałoby się to czego się nie spodziewamy, że rok Pański 1915 przejdzie, a sprawy tego świata pójdą swoim zwykłym trybem i nie będzie żadnego dowodu, że wybrani zostali wszyscy przemienieni, a cielesny Izrael nie zostanie przywrócony do łaski pod Nowym Przymierzem (Rzym. 11:12,15), to co wtedy? Czy nie byłoby to dowodem, że nasza chronologia była mylną? Zapewne, że tak! Czy nie byłoby to wielkim zawodem? Rzeczywiście, byłoby!” („Watch Tower” 4067 w: „Badacz Pisma Świętego” Nr 1, 1996 r., s. 2).
Jak zatem Russell próbował usprawiedliwić swoje błędne obliczenia chronologiczne i jaki powinien być do nich stosunek jego zwolenników – według jego własnych słów? Oto jego wypowiedź zaczerpnięta z tego samego artykułu, który drugi raz przedrukowany został w angielskim „Watch Tower” w roku 1913, a na język polski po raz pierwszy przetłumaczono go w „Straży” i opublikowano w 1937 roku:
„Nigdy nie twierdziliśmy, aby nasze twierdzenia chronologiczne były nieomylne; nigdy nie mówiliśmy, że one są wiedzą opartą na niezaprzeczonych dowodach, na faktach lub znajomości; twierdzeniem naszym zawsze było, że opierają się na wierze (…). Być może iż niektórzy czytając tomy »Wykładów Pisma Świętego«, przedstawiali nasze konkluzje silniej aniżeli myśmy to czynili; a jeżeli tak to czynili, to na własną odpowiedzialność. Zachęcaliśmy i dotąd zachęcamy, aby dziatki Boże czytali nasze wywody krytycznie – aby badali Pisma, nasze zastosowania Pism i objaśnienia, i w taki sposób, aby dochodzili do własnych przekonań. Nie mówimy ani nie napieramy, że nasze poglądy są nieomylne; również nie policzkujemy ani nie poniżamy tych co z nami się nie godzą, ale raczej uważamy za braci wszystkich co wierzą w kosztowną krew Chrystusową” (tamże, s. 8).
Widać, że Russell zabezpieczył się przed ewentualnymi oskarżeniami o podawanie fałszywej wykładni biblijnych proroctw. Nie zawahał się jednak przy końcu swego artykułu wyraźnie i stanowczo oświadczyć, że „[Jeśli] rok Pański 1915 przejdzie, a sprawy świata pójdą swoim zwykłym trybem i nie będzie żadnego dowodu, że wybrani zostali wszyscy przemienieni (…), to powiedzmy sobie, że widocznie było coś nieakuratnego w naszym obliczeniu” (tamże, s. 28). Liczył się więc z tym, że jego obliczenia chronologiczne mogą być błędne, a nadzieje położone w „pewnych” datach – płonne.
Ale czy owo totalne fiasko związane z jego zapowiedziami spowodowało otrzeźwienie wśród zwolenników Russella? Niestety, tylko u niektórych. Wielu doświadczyło rozczarowania i całkowitego rozbicia w wierze, ale inni pozostali wierni swemu przywódcy, chociaż po jego śmierci (1916 r.) założony przez niego ruch rozpadł się na wiele części, z których cztery główne nurty występują również w Polsce pod następującymi nazwami: Zrzeszenie Wolnych Badaczy Pisma Świętego, Świecki Ruch Misyjny „Epifania”, Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego oraz Świadkowie Jehowy.
Paradoksalnie więc – mimo zawodu i przyznania się Russella do pomyłek w obliczeniach – zasadniczo wszystkie wyżej wymienione nurty opierają się na eschatologii opracowanej przez niego. I tak Zrzeszenie Wolnych Badaczy Pisma Świętego nadal uznaje powtórną i niewidzialną obecność Chrystusa na ziemi od 1874 r. za fakt dokonany. Uważa, że Jezus Chrystus jest istota duchową i z tego względu jego powtórne przyjście nie może być dostrzeżone cielesnym wzrokiem.
Podobnie Świecki Ruch Misyjny „Epifania” powstały w 1920 r. w Filadelfii (USA) nadal akceptuje chronologię wydarzeń opracowaną przez Russella. Głoszą też m.in. że wiek Ewangelii miał trwać aż do 1874 roku, kiedy to Chrystus pojawił się w postaci niewidzialnej. Jego obecność dzielą na trzy okresy: paruzję (obecność), epifanię (lub też apokalipsę) i bazyleę. Wierzą, że paruzja, czyli niewidzialna obecność Chrystusa, rozpoczęła się w 1874 r. i trwała 40 lat (do 1914 r., czyli do wybuchu I wojny światowej). Następnie rozpoczęła się epifania, czyli objawienie trwające również 40 lat (do 1954 roku). Obecnie zaś żyjemy w okresie wielkiego ucisku, czyli w czasach końcowych.
Również Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego wierzy, że od 1874 r. Chrystus jest obecny wśród nas jako istota niewidzialna.
Jedynie rutherfordyści, którzy przyjęli nazwę Świadkowie Jehowy, wierzą, że Chrystus powrócił niewidzialnie w roku 1914, a nie w 1874 – jak głosił Russell. Początkowo co prawda również oni akceptowali rok 1874, ale kiedy szereg przepowiedni związanych z rokiem 1914, a także przepowiedni Józefa Franklina Rutheforda (następca Russella) na lata 1918 (zapowiedział wyrok na Kościół katolicki, po czym miał nadejść koniec) i 1925 (zapowiedział powstanie z martwych proroków i mężów wiary z 11 rozdziału Listu do Hebrajczyków, co wiązało się z końcem świata) się nie spełniło, ugrupowanie to zmieniło czas powrotu Chrystusa z 1874 roku na 1914. W jednej ze „Strażnic” czytamy:
„Wydana przez Towarzystwo Strażnica w roku 1943 książka »Prawda was wyswobodzi« zawierała chronologię, w której (…) ustalono też początek obecności Chrystusa na rok 1914 n.e., a nie 1874” (Nr 21/1975 r., s. 16).
Jak widać, mimo wielu niespełnionych przepowiedni rok 1914 i tak uznano za przełomowy. Od tego bowiem roku – zdaniem świadków Jehowy – Chrystus objął panowanie nad ziemią i żyjemy w czasie końca.
Co więcej, do niedawna głoszono jeszcze inną rewelacyjną nowinę, a mianowicie, że pokolenie, które pamięta ten rok lub które urodziło się w 1914 r. nie umrze, aż nastąpi koniec świata.
W książce zatytułowanej „Prowadzenie rozmów na podstawie Pism” czytamy:
„Zanim ostatni członkowie pokolenia, które żyło w roku 1914, zejdą ze sceny wydarzeń światowych, rozegrają się wszystkie przepowiedziane wydarzenia, włącznie z »wielkim uciskiem«, w którym dobiegnie kresu obecny zły świat (Mat. 24:21,22,34)”.
Nieco dalej dodano:
„Ostatnie dni obecnego złego systemu rzeczy obejmującego cały świat, rozpoczęły się w roku 1914, a niektórzy ludzie należący do pokolenia, które wtedy żyło, będą świadkami ostatecznego końca tego systemu w »wielkim ucisku«” (Watch Tower Bible and Tract Society of New York, INC, Brooklyn, 1991, s. 72,73).
Warto dodać, że powyższe twierdzenia straciły na aktualności dopiero wtedy, kiedy w „Strażnicy” z 1 listopada 1995 roku przedstawiono „nowe światło”. Przy tej okazji dodam, że kiedy zaledwie kilka lat wcześniej (w 1992 r.) mówiłem znajomym świadkom, że już niedługo ich własne „ciało kierownicze” („niewolnik wierny i roztropny”) z Brooklynu będzie zmuszone odwołać wcześniejsze twierdzenia dotyczące owego „pokolenia”, nikt w to nie chciał uwierzyć. Kiedy zaś stało się to faktem, a ja przypomniałem im naszą wcześniejszą rozmowę, twierdzili, że w ogóle sobie tego nie przypominają (amnezja?), abym kiedykolwiek coś podobnego mówił…
Ale aby dopełnić nasz przegląd społeczności wyznaniowych zbudowanych na dorobku Russella, warto również wspomnieć o ugrupowaniu, które wyłoniło się w Polsce w 1986 r. ze Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego. Znane jest one pod nazwą Związek Badaczy Biblii, a wyznawcy tej społeczności również wierzą, że Jezus Chrystus drugi raz przyszedł niewidzialnie w 1874 r. Głoszą m.in., że w czasie jego czterdziestoletniej obecności (paruzji), zwanej „żniwem Wieku Ewangelii”, Chrystus już zgromadził cały swój Kościół, czyli 144 tysiące wybranych, i że w 1914 r. skończył się też czas pogan, i od tego roku Chrystus wraz ze swoim Kościołem rozpoczął tysiącletnie panowanie. Uważają oni, że pierwszy etap jego panowania zapoczątkowany został I wojną światową i trwa nadal, aż nastąpi drugi etap, czyli urzeczywistnienie Królestwa Bożego na ziemi. Wtedy ma nastąpić stopniowe zmartwychwstanie ludzi: najpierw świętych opisanych w Biblii hebrajskiej, następnie – narodowości żydowskiej, a na samym końcu – innych narodowości.
Tak oto przedstawiają te wydarzenia spadkobiercy Russella, który spodziewał się, że w roku 1914 nastąpi zarówno ustanowienie Królestwa Bożego, jak i koniec świata. Od tego czasu upłynęło już ponad 95 lat i historia pokazała, że wszystkie jego zapowiedzi i chronologie zawiodły, również te po 1914 roku. Pozostaje jedynie pytanie: jakim cudem jego zwolennicy nadal wierzą w coś, co za błędne uznał sam Russell? I jeszcze jedno: co rzeczywiście mówi Pismo Święte o powrocie Chrystusa, o Jego paruzji i czasach końca? O tym w następnej części.