Jeśli Bóg jest wszechmocny, to dlaczego potrzebuje pomocy aniołów? Dlaczego odczuwa potrzeby – potrzebę stworzenia świata i człowieka, potrzebę kultu i posłuszeństwa ze strony człowieka? Dlaczego potrzebuje współpracy człowieka, aby zrealizować swoje plany? Dlaczego popełnia pomyłki, często zmienia zdanie, a nawet negocjuje z człowiekiem (Mojżesz)? Dlaczego Jahwe objawił się tylko garstce Żydów (60 % ludności świata wciąż o nim nie słyszało)? Jeśli jest On doskonały, to dlaczego sam o sobie mówi, że jest zazdrosny?
Zanim ustosunkuję się do poruszonych zagadnień, zwrócę najpierw uwagę na to, kto zadaje tego typu pytania. Mało prawdopodobne jest bowiem, aby zadawał je człowiek wierzący, chociaż od niektórych z nich również otrzymuję dziwne listy. Niektórzy nawet nie mają cywilnej odwagi się podpisać, nie mówiąc już o podaniu swojego adresu. Te jednak pytania muszą pochodzić od osoby co najmniej sceptycznie nastawionej do Boga, bo pojawiły się one również na ateistycznych stronach internetowych. Można jedynie zapytać: jeśli nie ma Boga – jak wierzą ateiści – to dlaczego zadają oni podobne pytania? Czyżby nie byli dość pewni swego stanowiska i w ten sposób próbowali je umocnić? A może chcą wykazać bezsens wiary w Boga i zapędzić wierzących w przysłowiowy „kozi róg”, na co zdają się wskazywać te i inne pytania?
Niezależnie od tego, jakie naprawdę intencje przyświecały pytającemu, skoro pytania te już padły, postaram się do nich ustosunkować. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że nawet najlepsza odpowiedź nie zadowoli wszystkich, nawet wierzących, a cóż dopiero osoby niewierzące. Ale trudno…
Zatem jak to jest: czy Bóg rzeczywiście potrzebuje ludzi i aniołów, aby zrealizować swoje plany?
Odpowiem pytaniem: kto tak naprawdę kogo potrzebuje, czy Bóg aniołów i ludzi, czy odwrotnie? Spójrzmy na to poprzez analogię. Czy to rodzice potrzebują swoich dzieci i są od nich zależni (być może w wieku starczym), czy dzieci rodziców? Odpowiedź nasuwa się sama. A zatem, jeśli Bóg istnieje i jest źródłem wszelkich dóbr – jak uczy Biblia (por. Ps 24.1) – to On też zaspokaja wszelkie potrzeby swoich stworzeń, a nie na odwrót. Innymi słowy: „Bogu, który stworzył świat i wszystko, co na nim (…), nie służy się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko” (Dz 17.24-25). „Bo mój jest świat i to, co go napełnia” – mówi Jahwe (Ps 50.12). Jedyny problem polega na tym, że „Boże młyny mielą powoli” i choć nieraz wierzący potrzebują Jego pomocy, Bóg nie zawsze jej udziela (por. 2 Kor 12.7-10).
Również wszystko, co istnieje, stworzone zostało przez Boga nie dlatego, że był on uzależniony od takiej potrzeby, ale dlatego, że było to jego wolą „i z woli jego zostało stworzone i zaistniało” (Ap 4.11). „Bo on rzekł – i stało się, On rozkazał – i stanęło” (Ps 33.9).
Zatem według Biblii, wszystko, co istnieje, powstało dzięki wszechmocy Boga, który nadal podtrzymuje cały wszechświat swą mocą i kieruje nim ustanowionymi prawami przyrody (Rdz 1.1; Ne 9.6; Ps 124.8; Iz 40.26-29; 44.24; Dz 14.15,17). To znaczy, że Bóg nie potrzebował i nie potrzebuje pomocników, bo dla niego nie ma nic niemożliwego (Jr 32.17). Ten, który na przykład uczynił Sarę płodną (Rdz 18.14), mógł również zamknąć jej łono; który „sprowadził gwałtowny wiatr (…) i cofnął morze, i zamienił w suchy ląd”, sprawił również, że „wody wróciły i zalały Egipcjan” (Wj 14.21,26); który uciszył burzę, mógł ją także rozpętać (Mt 9.26). Krótko mówiąc – „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18.27).
Jak jednak wytłumaczyć, że Bóg używa aniołów i ludzi i współpracuje z nimi, a nawet „negocjuje”? Czy nie świadczy to właśnie o tym, że Bóg jednak ich potrzebuje? Oczywiście, ale tylko w pewnym sensie. Wszak Jezus powiedział: „Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: »Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy«” (Łk 17.10). Innymi słowy – zarówno ludzie, jak i aniołowie jako współsłudzy i wykonawcy woli Bożej (Ap 19.10; 22.8-9), nie mają się czym chlubić, bo wszystko, kim są i co posiadają, zawdzięczają właśnie Bogu (por. J 3.27; 1 Kor 4.7). Apostoł Paweł pisał, że „zdolność nasza jest z Boga, który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza” (2 Kor 3.6). „Beze mnie nic uczynić nie możecie” – powiedział Jezus (J 15.5).
Współpraca Boga z człowiekiem nie świadczy więc o Bożej bezsilności czy braku wszechmocy, ale o naszej uprzywilejowanej pozycji. Świadczy o przychylności Boga, który nie tylko wychowuje swój lud i uczy polegania na Nim w każdej sytuacji, ale również chce mieć z nim żywy kontakt. Bóg chce bowiem, aby Jego słudzy jak najlepiej spożytkowali darowane im talenty (Mt 25.14-30).
Czy Bóg potrzebuje jednak naszego kultu i posłuszeństwa? Otóż nie tyle potrzebuje, co pragnie. A to jest różnica. Nawet w tym przypadku Boże pragnienie ma na względzie nasze dobro. Nasze życie ma bowiem głębszy sens jedynie w duchowej społeczności z Bogiem. Dopiero w ścisłym związku z Nim człowiek prawdziwie odnajduje siebie i sens swojego istnienia, bo poznaje nie tylko wolę Boga, ale również siebie – takim jakim naprawdę jest. Dodajmy też, że chociaż „Ojciec takich szuka, którzy by mu cześć oddawali (…) w duchu i w prawdzie” (J 4.23-24), Bóg nigdy nie jest niczyim dłużnikiem. „Gdyż tych, którzy mnie czczą, i ja uczczę” (1 Sm 2.30).
Czy Bóg popełnia pomyłki i zmienia zdanie?
Pytania tego rodzaju odnoszą się do naszego wyobrażenia Boga. Zakładają, że skoro ludzie zostali stworzeni na obraz Jego (por. Rdz 1.27) i popełniają błędy, to musi je popełniać również Bóg.
Według Biblii tak nie jest. Istnieją przecież różne obrazy Boga. Ten ludzki został zniekształcony przez grzech. Jedynym właściwym obrazem Boga jest więc tylko ten, który „grzechu nie popełnił ani nie znaleziono zdrady w ustach jego” (1 P 2.22), czyli Jezus Chrystus. Dlatego też tylko On mógł powiedzieć: „Kto mnie widział, widział Ojca” (J 14.9). Krótko mówiąc – jeśli Jezus, będąc człowiekiem, nie popełnił grzechu ani nie dopuścił się żadnej zdrady, bo żył w doskonałej jedności z Ojcem, to tym bardziej święty i doskonały Bóg. „On jest skałą. Doskonałe jest dzieło jego, gdyż wszystkie drogi jego są prawe, jest Bogiem wiernym, bez fałszu, sprawiedliwy On i prawy” (Pwt 32.4, por. Mt 5.48; Rz 3.4; Tt 1.2; 1 P 1.15-16).
Innymi słowy – Bóg doskonale wie co robi i dlaczego to robi, nawet wtedy, gdy pozornie zmienia zdanie, czego przykładem mogą być następujące słowa: „Czy nie mogę postąpić z wami, domu Izraela, jak garncarz? – mówi Pan (…). Oto jak glina jest w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku, domu Izraela! Raz grożę narodowi i królestwu, że je wykorzenię, wywrócę i zniszczę, lecz jeżeli się ów naród odwróci od swojej złości, z powodu której mu groziłem, to pożałuję tego zła, które zamierzałem mu uczynić” (Jr 18.6-8).
Poza tym, chociaż nigdy nie wolno zapominać, że Biblia pełna jest antropomorfizmów, które na sposób ludzki ukazują nam pewne rysy Boga, „Bóg nie jest człowiekiem, aby nie dotrzymał słowa” (Lb 23.19).
Ale dlaczego, jeśli jest doskonały, sam o sobie mówi, że jest zazdrosny?
Cóż, Bóg jest miłością i mówi do ludzi ich własnym językiem. Zgodnie też z pierwszym przykazaniem oczekuje od swego ludu miłości z całego serca (Pwt 6.5). Boża „zazdrość” jest więc w pełni uzasadniona. Tym bardziej że Bóg mówi tak ze względu na grzech bałwochwalstwa (Wj 20.1-6), z którym zawsze wiąże się niebezpieczeństwo „społeczności z demonami” (1 Kor 10.19-29). Jak zaś wiemy z Biblii, grzech ten szczególnie obraża Boga i pobudza Go do gniewu, bo profanuje wszystko, co jest Mu bliskie. Bogu chodzi bowiem nie tylko o swoją chwałę, ale również o ocalenie człowieka, który zwracając się ku bożkom, podąża drogą na zatracenie.
Dlaczego jednak Jahwe objawił się tylko garstce Żydów?
To prawda, że Bóg objawił się tylko Żydom. Nie jest to jednak cała prawda, bo już do Abrahama powiedziano: „W tobie będą błogosławione wszystkie plemiona ziemi” (Rdz 12.3, por. 28.14). Bóg postanowił więc, że przez potomków Abrahama miała się szerzyć znajomość Boga po całej ziemi. Czytamy: „Lud, który sobie stworzyłem będzie zwiastował moją chwałę” (Iz 43.21). „I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą” (Iz 60.3).
Poza tym, jeśli chodzi o wybranie i objawienie, Bóg zawsze szukał odpowiednich ludzi, takich, którzy by mu oddawali cześć w duchu i w prawdzie (J 4.23-24). Czytamy też, że „Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych, którzy szczerym sercem są przy nim” (2 Krn 16.9). Izraela wybrał zaś nie dlatego, że jest stronniczy, ale ponieważ „dochowuje przysięgi, którą złożył ich ojcom” (Pwt 7.8).
I podobnie było w z wyborem apostołów, do których Jezus powiedział: „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali” (J 15.16). Tak więc, chociaż Jezus przyszedł „tylko do owiec zaginionych z domu Izraela” (Mt 15.24), to jednak Jego przesłanie dotyczące znajomości Boga i zbawienia nie zostało ograniczone do jednego narodu, ale ma zostać zaniesione „aż po krańce ziemi” (Dz 1.8). Jezus powiedział bowiem: „I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom” (Mt 24.14). Bóg „chce [więc], aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2.3). Czy to przypadek, że Pismo Święte jest dziś dostępne dla każdego, bo przetłumaczono je na ponad 2000 języków?
Tak więc każdy dziś może korzystać z Bożego objawienia. Tym bardziej że Jezus powiedział: „Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam” (Mt 7.7). I podobnie też mówi inna obietnica: „Pan [JHWH] jest z wami, jeżeli wy jesteście z nim, a jeżeli go szukacie, pozwoli wam się znaleźć, lecz jeżeli go opuścicie i On was opuści” (2 Krn 15.2).