Biblijna wizja końca świata w każdym czasie prowokowała do wyznaczania daty ostatecznej zagłady. Wielu śmiałków wielokrotnie odważyło się określić nie tylko rok i miesiąc, ale nawet dzień i godzinę Jego przyjścia. Skutek, oczywiście, zawsze był ten sam: rozczarowanie oczekujących, ośmieszenie w oczach innych oraz podważenie wiarygodności biblijnych proroctw.
Czy to jednak oznacza, że nie powinniśmy interesować się przyszłością naszej planety? A może pytania o koniec świata są bezpodstawne? Jeśli tak, to jak w takim razie traktować wypowiedzi Chrystusa na ten temat? Przecież o to pytali już Jego uczniowie: „Powiedz nam, kiedy się to stanie i jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata” (Mt 24.3)? Co odpowiedział im Jezus?
Otóż Chrystus nie pozostawił swoich wyznawców w niepewności, co do swego przyjścia. Co więcej, jak oczekiwał od wierzących tamtej epoki rozpoznania znamion czasów dotyczących Jego misji, tak oczekuje tego od wierzących doby współczesnej (Mt 16.3). Znamienne jest, że w odpowiedzi na powyższe pytanie, Chrystus najpierw ostrzegł wiernych przed niebezpieczeństwem zwiedzenia (Mt 24.4), a następnie – przedstawiając świat w przededniu swego powtórnego przyjścia – zwrócił uwagę na określone zjawiska, czyli znaki, które mają wystąpić w skali globalnej. Powiedział: „Tak i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, tuż u drzwi” (Mt 24.33).
Jakie więc to znaki?
Chodzi tu głównie o znaki w sferze religijnej, politycznej, naturalnej i społecznej. Przyjrzyjmy się im po kolei.
Znaki o charakterze religijnym
W swojej eschatologicznej mowie Chrystus ostrzegał najpierw przed zagrożeniami ze strony fałszywych proroków i mesjaszy. Powiedział: „Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą (…). I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu (…). Gdyby więc wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego” (Mt 24.5,11,23-27).
Zarówno On, jak i później apostołowie, na pierwsze miejsce wysunęli więc odstępstwo od wiary, jako zapowiedź zbliżającego się końca. Apostoł Paweł przestrzegał: „Co się zaś tyczy przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i spotkania naszego z nim, prosimy was, bracia, abyście nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć (…) jakoby już nastał dzień Pański. Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo nie nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo i nie objawi się człowiek niegodziwości, syn zatracenia” (2 Tes 2.1-3, por. Dz 20.29-30).
Odstępstwo to w jego końcowej fazie ma objąć wszystkie tzw. kraje chrześcijańskie. Wyjaśnia to dlaczego Chrystus pytał: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18.8).
Na czym jednak ma polegać to odstępstwo? Przede wszystkim na odsunięciu Chrystusa na dalszy plan. W historii Kościoła powszechnego przykładem takiego odstępstwa jest kult Marii, świętych, papieży i pozostałych hierarchów Kościoła (Mt 23.8-10; J 5.23). Przypomnijmy, że katolicki kapłan to „alter Christus”, czyli „drugi Chrystus”.
Po drugie, odstępstwo to polega również na usunięciu na dalszy plan Biblii, a wyeksponowaniu tradycji i dogmatów Kościoła rzymskokatolickiego (por. Mk 7.7-13; Ga 1.8).
Po trzecie, odstępstwo to ma doprowadzić do podporządkowania sobie wszystkich religii. Tą pozorną jedność Księga Apokalipsy św. Jana nazywa Wielkim Babilonem (17.5).
Krótko mówiąc: odstępstwo to ma polegać na całkowitym odejściu od „wiary, która raz na zawsze została przekazana świętym!” (Jud 3).
Według ap. Pawła „w dniach ostatecznych” ludzie bowiem będą „przybierać pozór pobożności, podczas gdy życie ich będzie zaprzeczeniem jej mocy” (2 Tm 3.1,5). Czytamy: „Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2 Tm 4.3-4).
Co więcej, „Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich” (1 Tm 4.1).
Czyż to nie zastanawiające, że wszelkie przejawy okultyzmu najsilniej występują w krajach katolickich? W Brazylii – wg czasopisma „Sem Fronteiros” – co trzeci katolik należy do ruchu spirytystycznego i regularnie uczestniczy w seansach spirytystycznych. Daje to liczbę ponad 30 milionów wyznawców Kościoła rzymskiego. Podobnie przedstawia się sytuacja we Włoszech. Według katolickiego dziennika „Avvenire” aż 91 proc. Włochów przyznaje się do katolicyzmu, a jednocześnie 20 proc. wierzy w reinkarnację i prawie 12 proc. w magię. W Polsce sytuacja nie przedstawia się wcale lepiej. Właściwie na całym świecie – zarówno wśród katolików, jak i protestantów – zaobserwować można rosnące zainteresowanie objawieniami, cudami i szeroko pojętym okultyzmem. Objawienia, krwawiące figury, obrazy i pojawiające się stygmaty nasiliły się w minionym stuleciu na niespotykaną dotąd skalę. Dodajmy, że objawieniom tym zazwyczaj towarzyszą apokaliptyczne ostrzeżenia, ale również żądania sprzeczne ze Słowem Bożym – jak np. święcenie niedzieli, hołd dla eucharystii oraz nasilający się kult Marii.
Kolejnym znakiem, obok odstępstwa i religijnego fanatyzmu, jest pojawienie się bluźnierców i szyderców. Apostoł Piotr napisał: „Wiedzcie przede wszystkim to, że w dniach ostatecznych przyjdą szydercy z drwinami, którzy będą mówić: Gdzież jest przyobiecane przyjście jego?” (2 P 3.3-4).
Jak nigdy dotąd, jawne szyderstwa dotyczą zarówno Biblii, Jezusa Chrystusa, jak i Boga. Wielu kpi sobie również z chrześcijan, z ich duchowego odrodzenia oraz z działalności misyjnej. Biblia mówi jednak, że ich niewiara nie jest w stanie zniweczyć wierności Bożej i powstrzymać głoszenia ewangelii do samego końca. Chrystus powiedział bowiem, że „będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec” (Mt 24.14).
Zgodnie z powyższymi słowami Biblia jest dziś dostępna dla wszystkich narodów. Przypomnijmy, że w roku 1500 Pismo Święte było przetłumaczone zaledwie na 14 języków, a pod koniec XX wieku – według Niemieckiego Towarzystwa Biblijnego – jest już dostępne aż w 2197 językach w całości lub w części. Biblię mogą więc dziś czytać wszystkie narody. W ten oto sposób na naszych oczach wypełniają się słowa Chrystusa, który powiedział: „Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą” (Mt 24.35).
Znaki w świecie politycznym
Również wydarzenia w świecie politycznym nie są dziełem przypadku. Chrystus powiedział: „Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu…” (Mt 24.6-7). Z kolei ap. Paweł pisał: „Gdy będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada” (1 Tes 5.3).
Nikt nie zaprzeczy, że miniony wiek – choć miał być wiekiem pokoju – był najkrwawszym w dziejach ludzkości. Na skutek wojen zginęło ponad trzy razy więcej ludzi niż w ciągu w ciągu minionych XIX wieków od narodzin Chrystusa. Wizja pokojowej przyszłości wielokrotnie legła w gruzach, a nowy wiek zaczął się najbardziej krwawym zamachem terrorystycznym w dziejach świata. Zamach z 11 września 2001 r. był największym aktem terroryzmu w dziejach świata. Zainicjował też wojny w Iraku i Afganistanie. Pokazuje nam to do jak ogromnych i niespodziewanych wstrząsów może dojść w jednej chwili. Warto też podkreślić, że z ponad 50 konfliktów zbrojnych w minionym dziesięcioleciu tylko trzy były konfliktami międzynarodowymi. Reszta to konflikty wewnętrzne.
Nasz świat może zawalić się każdego dnia, ponieważ nagromadzone pociski nuklearne są tysiące razy potężniejsze od tych użytych pod koniec II wojny światowej. Na przykład jeden rosyjski pocisk nuklearny SS-18 jest 4 tys. razy silniejszy od bomby zrzuconej na Hiroszimę. Krótko mówiąc, świat może ulec zagładzie w jednym momencie. Aby więc temu zapobiec szuka się nowych rozwiązań.
Niestety, wszystkie dotychczasowe rozwiązania: zjednoczenie Europy zmierzające do globalizacji, z jednolitą polityką, gospodarką, walutą, a być może i wspólnym językiem oraz dominującą religią, przypomina raczej budowę wieży Babel. W proroctwie z Księgi Daniela czytamy: „Zmieszają się z sobą, lecz jeden nie będzie się trzymał drugiego” (Dn 2.43).
I jeszcze kwestia Izraela – narodu wybranego (Rdz 15.4-6,13-14; 22.17-18; Pwt 7.6-8). Według Biblii powołanie i zachowanie tego narodu nie jest bowiem dziełem przypadku, ale prawdziwym cudem (por. Kpł 26; Pwt 28). Przypomnijmy, że naród ten wielokrotnie zresztą skazany był na zagładę, m.in. w Egipcie (Wj 1), podczas niewoli babilońskiej (Est 3), za czasów Antiocha IV Epifanesa (Dn 8) i podczas okupacji rzymskiej. Zburzenie świątyni w r. 70 n.e., a później zdławienie powstania żydowskiego pod przywództwem Bar Kochby (132-135) miało też być ostatecznym ciosem dla tego narodu. Tak się jednak nie stało. Co więcej, nie stało się tak również mimo wielowiekowych prześladowań, całkowitego rozproszenia Żydów oraz hitlerowskich planów unicestwienia tego narodu. Krótko mówiąc, holokaust, podczas którego zginęło około 6 milionów Żydów, zachowanie tego narodu oraz powstanie państwa Izrael z odrodzeniem języka hebrajskiego po dwu tysiącletniej przerwie, to kolejny, zapowiedziany znak wypełniających się proroctw. Jedno z nich mówi: „Nie bój się, bo Ja jestem z tobą. Ze Wschodu przywiodę twoje potomstwo i z Zachodu zgromadzę cię. Do północy powiem: Wydaj! A do Południa: Nie zatrzymuj!” (Iz 43.5-6).
Ale Biblia mówi jeszcze o innych znakach, które mają poprzedzić powrót Zbawiciela. Jakie to znaki?
Znaki w świecie naturalnym
W obecnych czasach dochodzi również do nagłych, gwałtownych i nieoczekiwanych zmian w świecie natury. Zmiany te zachodzą na wszystkich płaszczyznach życia równolegle. A to również potwierdza, że nasza planeta nie jest bynajmniej bezpieczna.
W obliczu tych kataklizmów wokół nas coraz bardziej daje się zaobserwować rosnący lęk, niepewność i bezradność, i to nie tylko pojedynczych osób, ale również całych narodów. Chrystus powiedział, że „będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści” (Mt 24.7-8). Wszystkie te przerażające wydarzenia, to zatem jakby „bóle porodowe”, które z każdym dniem stają się coraz częstsze i coraz boleśniejsze.
Chrystus powiedział: „I będą znaki na słońcu, księżycu i na gwiazdach, a na ziemi lęk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale. Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się” (Łk 21.25-26).
Zważywszy, że końcowa dekada minionego stulecia była najcieplejszą w minionym tysiącleciu, a ocieplenie tworzy znakomite warunki dla rozwoju wszelkiego typu wirusów i bakterii chorobotwórczych, ludzkość stoi więc przed nowymi zagrożeniami. Dodajmy do tego katastrofalne powodzie, huragany, niespotykane gradobicia, tornada, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów oraz zapowiedzi ekspertów, a otrzymamy najlepsze potwierdzenie słów Chrystusa.
Przypomnijmy, że w 2004 r. tsunami zabiło ponad ćwierć miliona ludzi, a wywołane było trzęsieniem ziemi w głębinach morskich.
W 2005 r. huragan Katrina spowodował, że Nowy Orlean stał się synonimem zniszczenia i śmierci.
Tego samego roku (8 października) trzęsienie ziemi w Pakistanie i Indiach pozbawiło życia tysiące ludzi, a kilka dni później huragan w Gwatemali i Meksyku zabił ponad 70 000 ludzi.
W styczniu 2010 roku podczas trzęsienia ziemi na Haiti (pomijam tu wiele mniejszych w skutkach trzęsień na całym globie) zginęło ponad 220 000 osób, o około 300 000 zostało rannych.
W żadnym wcześniejszym okresie naszej historii nie występowały tak liczne katastrofy naturalne – jedna po drugiej – w tak krótkich odstępach czasu. Co więcej, według sejsmologów w nadchodzących latach trzęsienia te będą się powtarzać.
Oprócz trzęsień ziemi nasza planeta nękana jest również przez różne inne nieszczęścia: nędzę, bezdomność (miliard ludzi mieszka w slumsach bez dostępu do czystej wody), głód (głoduje około 800 mln ludzi na świecie) , eksplozję demograficzną w krajach Trzeciego Świata, AIDS (40 mln zakażonych jest wirusem HIV) i inne groźne choroby (np. na malarię choruje 500 mln ludzi, a na gruźlicę w 205 r. zmarło 1,6 mln chorych), które w każdej chwili mogą przerodzić się w epidemie. Wspomnijmy tu chociażby o chorobie szalonych krów, na skutek której zginęło setki tysięcy sztuk bydła. Czyż nie była to prawdziwa plaga? A przecież naukowcy nie wykluczają pojawienia się na nowo takich chorób jak: żółta febra, cholera, a nawet śpiączka, do tego w nowych, nieuleczalnych formach.
Lęk bezradnych narodów staje się rzeczywistością. Wystarczy wspomnieć o rosnącym znerwicowaniu społeczeństwa, zaburzeniach osobowości, stresie, depresji oraz ogromnym wzroście liczby samobójstw. A co będzie dalej?
Chrystus wspomniał też o „strasznych widokach, i znakach ogromnych z nieba” (Łk 21,11). Czy wojny powietrzne, wybuchy nuklearne, podbój kosmosu, niszczenie warstwy ozonowej i wszelkie anomalie pogodowe, na skalę dotąd nie notowaną, nie są w jakimś stopniu wypełnieniem Jego słów? Ale czy to jedyne znaki? O jakich znakach jeszcze wspomniał Chrystus?
Znaki w świecie społecznym
Jezus powiedział: „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie proście Syna Człowieczego” (Mt 24.37). „Podobnie też było za dni Lota” (Łk 17.28).
Czym charakteryzowała się cywilizacja z czasów Noego, a później również Lota? Obok konsumpcyjnego stylu życia (Łk 17.27-28) i rozwiązłości seksualnej, Biblia podaje, że „ziemia była skażona w oczach Boga i pełna nieprawości” (Rdz 6.11). Według Chrystusa, w czasach końca nastąpi podobny wzrost bezprawia. „A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie” (Mt 24.12). Jak powiada Apokalipsa – grzechy dosięgną nieba (18.5). „Ludzie bowiem będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga” (2 Tm 3.2-4).
A jaki jest stan moralny współczesnej „chrześcijańskiej” generacji? Nikotynizm, alkoholizm, narkomania, nadużycia, dewiacje seksualne (obejmujące również duchownych), erotyczne skojarzenia nawet w reklamach, egoistyczny styl życia, powierzchowna religijność, bezbożność i wiele innych nagannych zachowań – dowodzą upodlenia istoty ludzkiej. Ponadto z każdym dniem coraz bardziej wzrasta przestępczość. Obejmuje ona wszystkie warstwy społeczne, a największych nadużyć i malwersacji dokonują najczęściej rządzący. Zaobserwować można także ciągły wyzysk mas pracujących. W Liście św. Jakuba czytamy: „A teraz wy, bogacze, płaczcie i narzekajcie nad nieszczęściami, jakie na was przyjdą (…) Nagromadziliście skarby w dniach, które się mają ku końcowi. Oto zapłata, zatrzymana przez was robotnikom, którzy zżęli pola wasze, krzyczy, a wołania żeńców dotarły do uszu Pana Zastępów” (Jk 5.1,3-4).
Ale czy ktoś się przejmuje tym stanem rzeczy? Odpowiedzi nie trzeba daleko szukać. Widzimy to bowiem w naszym kraju, w którym tylko się mówi o godności człowieka, podczas gdy jest ona deptana na każdym szczeblu drabiny społecznej.
Co by więc nie powiedzieć o wszystkich tych i wielu innych znakach, jedno jest pewne: żyjemy w bardzo burzliwych czasach. Apostoł Paweł napisał, że będą to trudne czasy: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy” (2 Tm 3.1). Potwierdzeniem zaś tego są codzienne doniesienia środków masowego przekazu. Wiadomości o katastrofach, skażeniu środowiska, anomaliach pogodowych, plagach społecznych, gwałtach, rabunkach, mordach, wojnach etnicznych, zamachach terrorystycznych, widmie III wojny światowej z użyciem broni nuklearnej może rzeczywiście przerażać.
Według Biblii „ziemia jest splugawiona pod swoimi mieszkańcami, gdyż przestąpili prawa, wykroczyli przeciwko przykazaniom, zerwali odwieczne przymierze. Dlatego klątwa pożera ziemię i jej mieszkańcy muszą odpokutować swoje winy; dlatego przerzedzają się mieszkańcy ziemi i niewielu ludzi pozostaje” (Iz 24.5-6).
Chrystus powiedział: „Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże (…). Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby, ów dzień was nie zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21. 31,34-36).