W mieście w którym zamieszkuję jest Kościół Zielonoświątkowy. Byłam w nim wraz z moją znajomą na nabożeństwie. Jakże byłyśmy zaskoczone i zdziwione, gdy doszło tam do wspólnej modlitwy w języku dla nas niezrozumiałym. Proszę o wyjaśnienie zjawiska mówienia językami. Jakimi to językami mówiono i czy istnieje możliwość nauczenia się tego dziwnego języka?
Aby odpowiedzieć na pytania Czytelniczki, należy przede wszystkim przypomnieć czego na temat mówienia językami uczy Biblia.
O mówieniu innymi językami wspominają tylko trzy księgi Pism Mesjańskich: Ewangelia Marka (16.17); Dzieje Apostolskie (2 rozdz., 10 i 19) oraz Pierwszy List do Koryntian (12-14 rozdz.). Jednak z uwagi na to, że wspomniany tekst z Ewangelii Marka stanowi późniejszy dodatek (nie ma go w najstarszych rękopisach biblijnych, ani w Kodeksie synajskim i Kodeksie watykańskim), przy omawianiu zagadnienia glosolalii (gr. glossa – język) odniesiemy się wyłącznie do dwóch pozostałych ksiąg Pism Mesjańskich.
Pierwsza wzmianka o mówieniu innymi językami wiąże się ze świętem Pięćdziesiątnicy, czyli z tzw. wylaniem Tchnienia Świętego (Dz 2 rozdz., por. Kpł 23.15-21), podczas którego wyznawcy Chrystusa ,,napełnieni zostali Tchnieniem Świętym, i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Tchnienie poddawało” (Dz 2.4). Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, wydarzenie to spowodowało niemałe zaskoczenie i zdumienie zgromadzonych tam z różnych stron Żydów i prozelitów, ,,bo każdy słyszał ich mówiących w swoim języku” (w.6). Reakcje były różne: jedni byli przejęci, słysząc wielkie dzieła Boże (w.11-12); ,,Inni zaś drwiąc, mówili: »Młodym winem się upili«” (w.13).
Druga relacja dotycząca glosolalii wiąże się z ogólnym omówieniem darów duchowych / natchnioinych (1 Kor 12 rozdz.), hymnem o miłości (13 rozdz.) oraz ze stanowiskiem apostoła Pawła odnośnie korzystania z darów Tchnienia, ze szczególnym uwzględnieniem glosolalii. Czego więc uczy apostoł Paweł w odniesieniu do języków?
Przede wszystkim podkreśla, że ,,w każdym różnie przejawia się Duch / Natchnienie ku wspólnemu pożytkowi” (1Kor 12.7). Powiada więc, że nie wszyscy są prorokami, nie wszyscy mają dary uzdrawiania i nie wszyscy mówią językami (12.29-30). Obdarowanie zależy od Dawcy – ,,Boga, który sprawia wszystko we wszystkich. (…) rozdzielając każdemu poszczególnie, jak chce” (1Kor 12.6,11). A zatem nie wszyscy Koryntianie mówili językami (1Kor 14.5), mimo że usilnie zabiegali o ten dar (1Kor 14.12).
Po drugie – chociaż apostoł Paweł nie zabraniał Koryntianom mówić językami, wzywał ich, aby starali się przede wszystkim o dar prorokowania, czyli zdolność głoszenia całej prawdy i woli Bożej (14.1,39). Bo ,,kto językami mówi, siebie tylko buduje; a kto prorokuje, zbór buduje” (14.4). Wyjaśnia, że w zgromadzeniu chrystiańskim ma panować spokój i porządek (14.33). ,,Jeśli kto mówi językami, niech to czyni dwóch albo najwyżej trzech, i to po kolei, a jeden niech wykłada; a jeśliby nie było nikogo, kto by wykładał, niech milczą w zborze, niech mówią samym sobie i Bogu” (14.27-28). Paweł ustosunkował się więc negatywnie do wrzawy panującej podczas zgromadzeń Koryntian. Napisał: ,,Jeśli się tedy cały zbór zgromadza na jednym miejscu i wszyscy językami niezrozumiałymi mówić będą, a wejdą tam zwykli wierni albo niewierzący, czyż nie powiedzą, że szalejecie?” (14.23). Apelował więc: ,,Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali” (14.20).
Po trzecie – Paweł podkreślał wyższość miłości nad darami Tchnienia oraz czasowy charakter tychże darów. ,,Miłość nigdy nie ustaje; bo jeśli są proroctwa, przeminą; jeśli języki, ustaną, jeśli wiedza, wniwecz się obróci. Bo cząstkowa jest nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; Lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie” (1Kor 13.8-10). Wiele wskazuje na to, że większość z tych darów, tzw. darów znaków, przeminęła wraz ze śmiercią apostołów (Hbr 2.2-4; por. Rz 15.18-19; 2 Kor 12.12). Zachodzi więc pytanie: jakimi językami posługują się współcześni chrześcijanie?
Przede wszystkim należy podkreślić, że nie ma żadnych udokumentowanych dowodów na to, aby współcześni charyzmatycy posługiwali się językami powszechnie znanymi. Cud Pięćdziesiątnicy był czymś wyjątkowym. Był znakiem dla niewierzących Judejczyków (1 Kor 14.21-22) oraz zapowiedzią głoszenia Ewangelii wszystkim narodom, we wszystkich językach (Dz 1.8). Współczesne glosolalie niewiele więc mają wspólnego z wydarzeniem Pięćdziesiątnicy, kiedy to zgromadzeni słyszeli ,,wielkie dzieła Boże” w kilkunastu różnych znanych im językach (Dz 2.8-12).
Niewiele też wskazuje na to, aby współcześni charyzmatycy posługiwali się językiem aniołów (1 Kor 13.1). Chociaż bowiem apostoł Paweł wymienia ,,języki anielskie”, to ilekroć czytamy w Biblii o spotkaniach ludzi z aniołami, posłańcy ci zawsze przemawiali do ludzi językiem ludzkim. Pawłowa wzmianka o ,,językach anielskich” zdaje się celowo wyolbrzymiać możliwości komunikacji ludzkiej, aby uwypuklić znikomość wszelkich języków, w przypadku braku miłości. To tak jakby powiedzieć: Co z tego, gdybyście nawet mówili językami anielskimi, skoro bez miłości, one i tak nic nie znaczą.
Co więc sądzić o tzw. darze języków? Czy Bóg może się nim posłużyć również dziś? Chociaż dla wielu może się to wydać mało prawdopodobne, Bóg wciąż może przemówić do nas przez ten lub inny język. Zwykle jednak jest to język, którym możemy posługiwać się wszyscy. Jak czytamy w Księdze Izajasza: ,,Wszechmogący Jahwe dał mi język ludzi uczonych, abym umiał spracowanemu odpowiedzieć miłym słowem” (Iz 50.4). Tymczasem charyzmatycy posługują się językiem niezrozumiałym, podobnie jak w Koryncie, gdzie większość zboru popadała w ekstazę i w takim stanie wydawała z siebie potok niekontrolowanych dźwięków w nieznanym języku.
W wielu przypadkach glosolalie są zjawiskiem psychologicznym. Sprzyja temu odpowiednia atmosfera, a bardzo często zachęta prowadzącego nabożeństwo, aby wyłączyć swój umysł i poddać się panującej w zgromadzeniu euforii. Jak pisze William Barclay, niebezpieczeństwo pogoni za ,,językami” polega na tym, że wielu pragnących tego daru ,,doprowadza się do samohipnozy i świadomej histerii, a następnie do zupełnie sztucznego i złudnego mówienia językiem” (Listy do Koryntian, s. 185). Ludziom w takim stanie ducha trudno rozróżnić, czy owe doznanie jest przejawem działania Tchnienia Bożego, czy wynika z ekstatycznych doznań, których doświadczali nawet wyznawcy pogańskich kultów Kybele i Dionizosa.
Dość często też ,,języki” są wyuczonym sposobem ,,modlitwy”. Bardzo często bywa tak, że prowadzący zgromadzenie charyzmatyczne zachęca osoby “nieochrzczone Duchem”, do ciągłego powtarzania określonych słów, np. ,,Alleluja”, czy ,,chwała Bogu”, aż język im się rozwiąże i popadną w trans. Kiedy zaś zdarzy się, że pragnąca doznań duchowych osoba wypowie kilka niezrozumiałych słów, zachęcana jest przez pastora lub duchowych animatorów, aby jak najczęściej ,,modlił się na językach” i w ten sposób usprawniał ów dar. Nie trzeba nikogo przekonywać, że praktyka tego rodzaju nie ma nic wspólnego z wydarzeniami w dniu Pięćdziesiątnicy.
Glosolalie mogą również występować za sprawą natchnień zwodniczych. Biblijna przestroga brzmi: ,,Nie każdemu natchnieniu wierzcie, lecz badajcie natchnienia, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat” (1 J 4.1). Nie chodzi tu oczywiście o to, aby kogokolwiek oskarżać o okultyzm, ale aby zwrócić uwagę na ewentualne zagrożenia płynące ze strony mocy ciemności (por. 2 Kor 11.14-15). Zawsze też należy pamiętać, że Ewangelia Mateusza ostrzega przed wszystkimi, którzy nie chcą podporządkować się woli Bożej i mówi, że wśród potępionych będzie wielu tzw. charyzmatyków, którzy prorokowali, wypędzali demony i czynili cuda (Mt 7.21-23).
Jak widzimy, występujące dzisiaj ,,języki” można więc różnie tłumaczyć. Mogą pochodzić od Boga, ale najczęściej bywa tak, że owe ekstatyczne wypowiedzi nie mają z Nim nic wspólnego. Podobnie jak ekstatyczne wypowiedzi występujące po dzień dzisiejszy w wielu religiach afroamerykańskich, wśród Eskimosów, tybetańskich mnichów oraz wśród praktykujących okultyzm. W ocenie tego zjawiska zawsze jednak należy zachować ostrożność. Osobiście bowiem znam chrześcijan o zdrowym podejściu do glosolalii i innych charyzmatów, w których życiu widoczne jest zarówno natchnione obdarowanie jak i ,,owoce Natchnienia” (Ga 5.22-23).
Cokolwiek by więc powiedzieć o glosolaliach, zawsze należy pamiętać, że prawdziwy dar języków pochodzi od Boga i nie można się go nauczyć. Po drugie – zawsze należy zabiegać przede wszystkim o dary, które służą zbudowaniu zboru. Po trzecie – należy wystrzegać się wszelkich skrajności, które są oznaką duchowego / natchnionego niemowlęctwa (1Kor 3.1-3; 14.20). I wreszcie – zawsze też należy wystrzegać się nadmiernej fascynacji glosolaliami, o których, poza Dziejami Apostolskimi wspomina tylko jeden z wcześniejszych listów apostoła Pawła. W późniejszych swych listach apostoł ten nie wspomniał już o ,,językach” ani słowem. Co więcej – nie uczynili też tego Jakub, Piotr, Jan i Juda.