Jaki dom mi zbudujecie?

Print Friendly, PDF & Email

Czy do oddawania Bogu czci potrzebne są specjalne, poświęcone budynki    – kościoły, kaplice, sale modlitwy? Czy równie dobrze i owocnie można się modlić w mieszkaniu lub np. na łące?

 

Historia biblijnego kultu rozpoczęła się w ogrodzie Eden, który jest obrazem szczęścia, bezpieczeństwa i osobistej społeczności z Bogiem (Rdz 1,31; 2,8.15-16). Pierwszym więc miejscem kultu był ogród. Przyroda bowiem silniej przemawia do zmysłów człowieka i pobudza go do oddawa­nia Bogu czci niż tak zwane obiekty sakralne. ,,Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem” (Rz 1,20, por. Ps 8,4-5; 19,2-7).

Dzieje religijnych przedsięwzięć budowlanych rozpoczęły się wraz z budową Przybytku – przenośnej świątyni Izraelitów – zwanej Namiotem Zgromadzenia (Wj 25,8-9; 29,44; 33,7-11; 40,34-35), który został zastąpiony świątynią zbudowaną przez Salomona w Jerozolimie (1Krl 5,5; 6.1-3; 8,1-4). Kiedy świątynia ta legła w gruzach w roku 586  przed Chrystusem (2Krl 25,8-17), ponownie została odbudowana dopiero  w latach 520-515 przed Chr. (Ezd 5,1-5; Ag 1-2), a rozbudowana i upiększona przez Heroda  Wielkiego (J 2,20).

Chociaż świątynie w starożytnym świecie były ważnym ośrodkiem życia religijnego, to jednak w samych świątyniach nie odbywały się zgromadzenia. Lud, który trzy razy w roku miał uczestniczyć w świętych zgromadzeniach, przebywał wyłącznie na dziedzińcu ( Wj 23,14-17; Kpł 23,4; 16,17; 17,5; Lb 18,1-7). Od samego też początku podkreślano, że ,,Najwyższy nie mieszka w budowlach rękami uczynionych, jak mówi prorok: Niebo jest tronem moim, a ziemia podnóżkiem stóp moich; Jaki dom zbudujecie mi, mówi Pan, albo jakie jest miejsce odpocznienia mego? Czy nie ręka moja uczyniła to wszystko?” (Dz 7,48-50, por. 1Krl 8,27; 1Krn 28,2; 29,16; Iz 66,1-2).

Według Nowego Testamentu, świątynia i całoroczna służba w niej odprawiana były więc tylko ,,obrazem i cieniem [świątyni] niebieskiej” (Hbr 8,5; 10,1), ,,którą zbudował Pan, a nie człowiek” (w.2). Służyła ona głównie dziełu pojednania, które ostatecznie dokonało się w Chrystusie (2Kor 5,18-19), a  On sam został nazwany świątynią (J 2,19-22; Kol 2,17). Dlatego też wraz z Jego śmiercią, kiedy to ,,zasłona świątyni rozdarła się na dwoje, od góry na dół (Mt 27,51), przybytek ziemski stracił swoje znaczenie zgodnie ze słowami: ,,Nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu (…). Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie” (J 4,21.23-24). Sama zaś świątynia miała zostać zrównana z ziemią (Łk 19,44; 21,5-6). Gdzie więc gromadzili się pierwsi chrześcijanie?

Początkowo wyznawcy Chrystusa korzystali z możliwości zgromadzeń modlitewnych na dziedzińcu świątyni oraz w synagogach, aby tam głosić ewangelię (Dz 3,1; 5,12; 13,14.42; 17,1-3). Jako wspólnota-zbór zgromadzali się jednak w prywatnych domach (Dz 2,46; 12,12; 20,7-9; 28,30-31; Rz 16,5; 1Kor 16,19; Kol 4,15; Flm 1,2).

W niektórych przypadkach, podobnie jak Chrystus i Jan Chrzciciel, wykorzystywali też naturalne warunki. Jedno z takich szabatowych spotkań odbyło się na przykład nad rzeką (Dz 16,13-15). W innym miejscu czytamy, że apostoł Paweł ,,odłączył uczniów [od synagogi] i począł codziennie nauczać w szkole Tyranosa. I działo się to przez dwa lata, tak że wszyscy mieszkańcy Azji, Żydzi i Grecy, mogli usłyszeć Słowo Pańskie” (Dz 19,9-10). A zatem dla pierwszych chrześcijan, kwestia miejsca zgromadzeń albo miejsca oddawania Bogu czci miała uboczne znaczenie. Ten stan rzeczy trwał zresztą aż do III-IV stulecia, co potwierdza jeden z zarzutów Celsusa, skierowany przeciwko  wyznawcom Jezusa: ,,Cóż to za religia, która nie ma ani swoich świątyń, ani podobizn bogów, ani szat i naczyń liturgicznych!”. Na co Orygenes odpowiedział: ,,To prawda, nic z tego nie posiadamy. Ale naszymi świątyniami są nasze serca, podobiznami Boga – wiara, a szatami liturgicznymi – nasze uczynki(,,Przeciw Celsusowi” – 245 r. po Chr.). I taką też wykładnię znajdujemy w listach apostolskich, które podkreślają, że to wierzący są świątynią Boga żywego, który powiedział: ,,Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich” (2Kor 6,16, por. 1Kor 3,16; 6,19; Ef 2,19-22; 1P 2,5).

    Historia budowli sakralnych w chrześcijaństwie zachodnim rozpoczyna się więc dopiero z chwilą wydania edyktu tolerancyjnego przez cesarza Konstantyna w 313 roku. Od tego czasu chrześcijanie zaczęli adaptować istniejące budynki dla potrzeb kultu, a z funduszów Konstantyna zaczęły powstawać wciąż nowe budowle – na wzór dawnych królewskich bazylik. Zresztą nawet same pojęcia, takie jak na przykład ,,kościół” (twierdza), ,,bazylika” (pałac królewski), czy ,,katedra” (miejsce sędziego lub nauczy­ciela) – świadczą o tym, że te okazałe, strzeliste budowle wywodzą się ze starożytnego imperialnego Rzymu, i nie mają żadnego związku z postawą i nauką Jezusa oraz z prostotą pierwszych chrześcijan.

Historia lubi się powtarzać (Koh 1,9). Odstępstwo chrześcijaństwa od Pisma Świętego nie jest czymś nowym. Podobnie starożytny Izrael ,,zbudował sobie liczne ołtarze, lecz stały się one ołtarzami grzechu. Chociaż spisałem mu wiele moich wskazań, to jednak lekce je sobie ważyli jako coś obcego. (…) Izrael zapomniał o swoim Stworzycielu i zbudował sobie świątynie(Oz 8,11-12.14).

Według proroka Ozeasza, przywódcy zachęcali do budowy ołtarzy i świątyń, podczas gdy oni sami (4,1-6), jak i cały Izrael ,,sprzeniewierzyli się zakonowi”, ,,odrzucili to, co dobre” i ,,zapomnieli o swoim Stworzy­cielu” (w.1.3.14). Czy dziś jest inaczej?

Komu służą współczesne bazyliki, katedry, świątyne (np. w Licheniu), kościoły, skoro Bóg nie mieszka w świątyniach ludzką ręką zbudowanych? Komu one służą, skoro Bóg szuka ludzi, którzy by mu oddawali cześć w duchu i w prawdzie i to niezależnie od miejsca? Komu służą owe gmachy, skoro sami wierzący nazwani zostali świątynią Bożą? Jak te monumentalne inwestycje budowlane mogą służyć chwale Bożej, gdy tak wielu ludzi jest bez pracy, cierpi biedę, a tysiące dzieci jest niedożywionych? Jak można domagać się od biednego społeczeństwa ofiar czy też dotacji z budżetu państwa na przykład  na Świątynię Opatrzności, gdy wielu Rodaków nie stać nawet na  uregulowanie opłat mieszkalnych lub wykupienie lekarstw? Co sądzić o pasterzach wyciągających pieniądze na inwestycje nikomu tak naprawdę niepotrzebne, podczas gdy służba zdrowia, oświata i wiele innych resortów pozostają na skraju przepaści? Co sądzić o kapłanach, którzy apelują o ofiarność na wciąż nowe plebanie i kościoły, tłumacząc, że jest to wola Boża? Czy praktyki tego rodzaju nie są godne potępienia, tym bardziej że bardzo często wykorzystuje się szacunek i zaufanie, jakim wielu ludzi darzy swoich kapłanów?

Cóż powiedzieć? Chyba to, co powiedział prorok Izajasz: ,,Lud jest złupiony i obrabowany, wszyscy oni są spętani w dołach i zamknięci w więzieniach, stali się łupem, a nie ma kto by ratował, wydani na splądrowanie, a nikt nie mówi: Oddaj!(Iz 42,22).

Można jedynie ze zdziwieniem zapytać: Jak długo jeszcze ludzie będą pokornie słuchać tej ciągłej żebraniny o pieniądze? Czy można być aż tak naiwnym, aby pozwolić sobą manipulować? Tym bardziej, że media co jakiś czas donoszą o przekrętach finansowych niektórych urzędników Kościoła.

Jedno jest pewne: Bóg nie potrzebuje żadnych świątyń. Również Jezus nie nakazał budować jakichkolwiek obiektów sakralnych. On sam, jak i Jan Chrzciciel, przedkładał piękno naturalnego otoczenia nad gwarne synagogi. Przemawiał na wzgórzach, z rybackiej łodzi, na ulicach i placach oraz w domach bliskich Mu osób. O świątyni zaś powiedział, że stała się ona jaskinia zbójców (Mt 21,13) i  dlatego zapowiedział, że nie pozostanie z niej kamień na kamieniu (Mt 24,2). Nauczał więc, aby wystrzegać się ostentacyjnej i próżnej pobożności (Mt 6,1-21), Bóg bowiem bliski jest tylko tym, którzy Go wzywają szczerze (Ps 145,18). Dlatego też do oddawania Bogu czci nie są potrzebne jakieś specjalne, poświęcone miejsca – kościół czy kaplica – ale wyłącznie poświęcone Mu serca (Mt 22,37; 1P 3,15). W tym celu wystarczy szczerym i skruszonym sercem ,,zbliżyć się do Boga, a [On] zbliży się do nas” (Jk 4,8, por. Ps 51,19; Oz 14,2). Nie miejsce kultu jest więc ważne, ale stan ducha, nastawienie! Gdy jest ono niewłaściwe, wtedy każde chrześcijańskie nabożeństwo – jakkolwiek je nazwiemy i w jakimkolwiek by miejscu się ono nie odbywało – staje się zgromadzeniem ,,ku gorszemu” (1Kor 11,17), a jego uczestnicy ,,podlegają sądowi” (1Kor 11,31).

Bogu nie zależy więc na naszych kaplicach, kościołach i świątyniach. Te, które już są, mogą oczywiście służyć zgromadzeniom. Najważniejsze jednak, aby to były ,,święte zgromadzenia” (Kpł 23,4). Jeśli takimi nie są – nie przedstawiają żadnej wartości w Bożych oczach (por. Iz 1,10-15) i lepiej byłoby ,,zamknąć bramy [takiej] świątyni” (Ml 1,10), bo bez posłu­szeństwa i tak jak powiedział Jezus: ,,Daremnie mi cześć oddają(Mt 15,9). Dotyczy to wszelkich tzw. obiektów sakralnych, od Rzymu począw­szy, a na Licheniu i Świątyni Opatrzności kończąc. Dlatego też wszyscy, którzy wysyłają i marnują pieniądze na tego rodzaju wydumane budowle, w dobie tak żywotnych potrzeb społeczeństwa i milionów ludzi umierających na całym świecie z głodu, uczestniczą w grzechu ludzi, którym bardziej marzy się własna kariera, chwała i zysk niż cześć dla prawdziwego Boga. Jaki więc koniec czeka twórców katolickiej megalomanii budowlanej? ,,W jednej godzinie zniweczone zostanie tak wielkie bogactwo!” (Ap 18,17).